Piątkowy "Financial Times" (FT) zauważa, że światowy kryzys finansowy zaczyna dotykać Europę Środkowowschodnią, mimo powszechnego przeświadczenia o gospodarczej odrębności regionu.

Według gazety kryzys widać już w kilku krajach. Rosja musiała ustanowić fundusz ratunkowy wart 200 mld dolarów, Ukraina prowadzi rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW) w sprawie awaryjnych pożyczek wysokości 14 mld dolarów, a Węgry zostały wsparte przez Europejski Bank Centralny 5 miliardami euro; Litwa i Estonia przeżywają pierwszą od dziesięciu lat recesję.

"Nawet w Polsce, gdzie premier Donald Tusk zapewnia, że kraj jest wyspą stabilności, kryzys finansowy podał w wątpliwość plany wprowadzenia euro" - twierdzi dziennik.

"FT" pisze, że pomimo uspakajających działań prowadzonych przez rządy USA i państw Europy Zachodniej wciąż nie wiadomo, jak głęboki będzie kryzys w Europie Wschodniej, która jest dla Zachodu ważnym rynkiem zbytu i miejscem, gdzie umieszcza się tanią produkcję. Jednak "nadzieje, że (region ten) może umknąć przed kryzysem bez szwanku ulotniły się" - uważa gazeta.

"FT" przewiduje, że w efekcie kryzysu finansowego na wschodzie Europy ponownie wzrośnie rola państwa w gospodarce oraz nasilą się konflikty polityczne i społeczne wokół podziału funduszy. "Węgry, które jako pierwsze doświadczyły kryzysu gospodarczego, już doświadczyły napięć społecznych" - zauważa dziennik.

Na razie kraje Europy Środkowowschodniej słabiej odczuwają skutki kryzysu

"Obecnie (w Europie Wschodniej) panuje ogromna niepewność. Kraje te mogą mieć kłopot z rosnącymi kosztami pożyczek i spowolnieniem ekonomicznym nadchodzącym z USA i Europy Zachodniej. Jeśli zablokowane zostaną pożyczki międzynarodowe nikt tego nie przetrzyma" - twierdzi Erik Berglof, główny ekonomista Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju.

"FT" przytacza pinię MFW, który przewiduje spowolnienie wzrostu gospodarczego w całej Europie Środkowowschodniej ze średnio 5 proc. w tym roku do 3,5 w przyszłym, a w Rosji i krajach byłego ZSRR z 7 proc. do 5,5.

Na razie kraje Europy Środkowowschodniej słabiej odczuwają skutki kryzysu, ponieważ firmy i gospodarstwa domowe zaciągały mniej kredytów niż na Zachodzie. Według "FT" jest to sytuacja ukrywająca ryzyko na jakie wystawionych jest wiele krajów.

Brytyjski dziennik twierdzi, że głównym zagrożeniem jest uzależnienie krajów regionu od zewnętrznego finansowania, ponieważ napływ kapitału do Europy Środkowej spadnie z 322 miliardów dolarów w 2008 do 262 miliardów w przyszłym roku.