Rząd przedstawił plan pomocy dla rolników, który zakłada dopłaty do zbóż. Sławomir Izdebski, szef rolniczego OPZZ mówi nam, że jest zadowolony na 20-30 proc. Dlaczego? Ponieważ z dopłat skorzysta co najwyżej co drugi rolnik.

Dzisiaj Jan Grabiec, Michał Kołodziejczak i Czesław Siekierski przedstawili plan pomocy dla rolników. Zakłada on dopłaty do zboża – od 200 do 300 złotych do tony w zależności od tego, kiedy zostało sprzedane.

- Kompletnie nie rozumiem, dlaczego nie przyjęto najlepszego rozwiązania w postaci wywiezienia zboża do portów. Przecież tutaj nie trzeba być znawcą rolnictwa, aby zrozumieć, że trzeba opróżnić magazyny przed żniwami, a innego mechanizmu, aby to zrobić, nie ma – mówi w rozmowie z Gazetą Prawną Sławomir Izdebski przewodniczący rolniczego OPZZ.

Stawki i beneficjenci pomocy

Jak informuje resort, pomocą zostaną objęci producenci zbóż, którzy w od 1 stycznia 2024 r. do 31 maja 2024 r. sprzedali lub sprzedadzą pszenicę, pszenżyto, żyto, jęczmień i mieszankę zbożową.

Stawki pomocy będą zróżnicowane i będą wynosiły:

  • 200 zł/t zbóż sprzedanych od 1 stycznia do 10 marca,
  • 300 zł/t zbóż sprzedanych od 11 marca do 31 maja 2024 r.

w przeliczeniu na 1 ha upraw zbóż.

– Mówimy tutaj o pomocy do hektara, bo to jest zasada wyliczania tej pomocy. Unia Europejska i zasady unijne przewidują tylko i wyłącznie pomoc, która jest kierowana do hektara, a wielkość tej pomocy wylicza się na podstawie wielkości plonów z GUS-u. I te wielkości tutaj są na podstawie wielkości plonów. Przy pszenicy to jest 5 ton 400 kilogramów i przy pozostałych zbożach wymienionych, to 3 tony 700 kilogramów – stąd też te sumy – powiedział wiceminister rolnictwa podczas dzisiejszej konferencji.

Dopłaty trafią do co drugiego rolnika

Izdebski tłumaczy w rozmowie z nami, że dopłaty, które zostały zaproponowane przez rząd dotrą w co najwyżej 50 proc., dlatego że część rolników pracuje na tak zwanych gruntach dzierżawionych na umowę ustną i w agencji są zarejestrowani właściciele gruntów.

- W agencji jest zarejestrowanych półtora miliona gospodarstw rolnych, a wszyscy są świadomi, że czynnie w rolnictwie pracuje około 400 tys. osób. Przelicznik jest prosty, ilu rolników może skorzystać z tej formy pomocy. U nas tutaj na Podlasiu niewielu. Dam swój przykład – miałem zasiane zboże, są to wszystko zboża na gruntach dzierżawionych i nie ma takiej możliwości, żebym dostał jakąś pomoc od państwa. O tym wie minister Siekerski, który bardzo popierał mój pomysł wywozu zboża przez porty, ale do dzisiaj nie udało się przekonać do tego premiera – komentuje Izdebski.

Szef rolniczego OPZZ dodaje, że wiceminister Kołodziejczak „z uporem maniaka” przekonywał Donalda Tuska, że w ten sposób nie warto tego robić.

- Moim zdaniem premier posłuchał nieodpowiedniego ministra i mamy to, co mamy – wskazuje Izdebski.

Zalegające zboże

Szef związkowców mówi nam o tym, że występuje teraz poważny problem z zalegającym zbożem – i nie chodzi już tutaj o cenę, tylko o to, co z nim zrobić.

Zwraca uwaga również na nietrafiony pomysł związany z dopłatami i tym, kto ostatecznie te pieniądze otrzyma.

– Przedsiębiorcy mówią otwarcie – jeżeli rolnik, który dostanie dopłatę sprzeda zboże, to my je kupimy, ale nie mamy żadnej motywacji do zawierania kontraktów. Gdyby to przedsiębiorca otrzymał dopłatę, to by wiedział, że ma pieniądze w ręce i kupuje od rolnika wszystko co się da i nie patrzy czy rolnik jest dzierżawcą, a drugi nie. Nikogo nie interesują dokumenty, wystarczyłaby faktura. Mało tego – przecież przedsiębiorca musi najpierw wyjąć swoje pieniądze i założyć rolnikowi razem z tą 200 zł dopłatą, a dopiero później może liczyć, że mu łaskawie państwo zwróci te pieniądze – komentuje Izdebski.

Serwis farmer.pl podał, że w kwietniu w magazynach mogło zalegać od 7 do 13 mln ton zbóż.

Polityczny protest

Zapytaliśmy szefa rolniczego OPZZ, czy jako związek wezmą udział w proteście, jaki zapowiedziała Solidarność na 10 maja tego roku.

– Solidarność organizuje polityczną pikietę, a nie protest i nie wiem, czemu ma to służyć. Jeżeli środowiska polityczne biorą udział w proteście przeciwko Zielonemu Ładowi, który sam wprowadzili, to nas na takim wydarzeniu nie będzie. Wszyscy wiedzą, że Zielony Ład wprowadził Janusz Wojciechowski z PiS-u – komentuje.

Co zatem zamierza teraz robić? Jak się dowiedzieliśmy, organizacja rozmawiała z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią i wkrótce możemy spodziewać się Okrągłego Stołu dla rolnictwa.