Rośnie eksport, a wraz z nim zlecenia dla firm windykacyjnych. W Mojej Firmie rozpoczynamy cykl, w którym fachowcy będą doradzać, jak działać na zagranicznych rynkach, żeby eksportowa szansa nie stała się pułapką.
Wojna domowa, embargo i niski kurs rubla sprawiły, że Wschód niemal przestał istnieć jako kierunek eksportowy dla polskich producentów. Dane o wartości eksportu świadczą o tym, że udało się znaleźć nowe rynki zbytu. W pierwszym półroczu 2015 r. nasze firmy sprzedały za granicą towary i usługi za 87,2 mld euro. Oznacza to wzrost o 7 mld euro w porównaniu z rokiem poprzednim.
– Embargo odcisnęło piętno na naszych obrotach. Rosja odpowiadała za 35 proc. naszego eksportu. Konieczne było więc poszukanie nowych odbiorców, by odrobić straty. Znaleźliśmy ich na rynku wewnętrznym, ale też w krajach UE, przede wszystkim w Wielkiej Brytanii. Dziś możemy powiedzieć, że udało nam się odnieść sukces – komentuje Piotr Zdanowski, współwłaściciel Zakładów Mięsnych Wierzejki. Firma już rozgląda się za nowymi rynkami, na których może oferować swoje wyroby.
Nie tylko branża spożywcza postanowiła zdywersyfikować swoje kierunki eksportowe. Zrobili to też producenci z innych sektorów. Przykładem może być Amica, która rozbudowała swoją obecność na rynkach Europy Zachodniej. Niemcy stały się głównym zagranicznym odbiorcą z udziałem w eksporcie na poziomie 25-proc. Wśród ważniejszych partnerów są też Skandynawia, Wielka Brytania, Rumunia, Serbia czy Francja, która zdaniem firmy ma potencjał, by dołączyć do grona największych odbiorców.
Najnowsze badania Fundacji Kronenberga pokazują, że przybywa firm, które swojej szansy upatrują w ekspansji międzynarodowej. Już 41 proc. przedsiębiorstw ma w planach dalsze rozszerzenie działalności za granicą. Główną motywacją jest oczywiście chęć dalszego rozwoju firmy i zwiększania jej dochodów. Nadal podstawowym kierunkiem są kraje UE, do czego zachęcają jednolite przepisy umożliwiające swobodny przepływ towaru, mała liczba barier formalnoprawnych oraz względnie stabilne kursy walut. Najczęściej wybieranym krajem pozostają niezmienne Niemcy. Jak wynika z badania Fundacji Kronenberga w porównaniu z 2014 r. aktywność rodzimych przedsiębiorstw na terenie naszego zachodniego sąsiada wzrosła o 7 pkt proc. Coraz większą popularnością cieszą się też Francja i Litwa. – Ostatni rok pełen wyzwań geopolitycznych pokazał, że Polacy potrafią odnaleźć się w międzynarodowym środowisku, elastycznie dostosowują się do sytuacji rynkowej – zauważa Piotr Kosno, dyrektor zarządzający w Citi Handlowym.
Wraz ze wzrostem sprzedaży i liczby dokonanych transakcji handlowych nawet w Niemczech pojawiły się problemy płatnicze. – Tylko do sierpnia tego roku przyjęliśmy o 5 proc. więcej spraw o windykację w porównaniu z całym 2014 r. – wyjaśnia Emilia Bojko, ekspert ds. windykacji zagranicznej w Coface. Trzeba jednak zauważyć, że ich dochodzenie jest o wiele łatwiejsze i szybsze niż w Rosji czy na Ukrainie, czemu sprzyja ją prawo i standardy europejskie. – Dlatego nawet w przypadku pojawienia się konieczności dochodzenia roszczeń na drodze prawnej polski przedsiębiorca może mieć poczucie stabilności przepisów i niezawisłości sądów. W związku z tym większość spraw firmy windykacyjne zamykają pozytywnie. Nieodzyskanie należności jest zazwyczaj spowodowane upadłością kontrahenta lub popełnieniem przestępstwa wyłudzenia – dodaje Emilia Bojko.
Rośnie też windykacja wobec francuskich kontrahentów. Według Coface obok Niemiec ten kraj ma największy udział w portfelu spraw, sięgający 11 proc.
Emilia Bojko przestrzega, by menedżerowie polskich firm eksportujących towary i usługi zapoznali się wcześniej z przepisami i pamiętali o biegu przedawnienia należności. Przedawnienie wierzytelności uniemożliwia dochodzenia ich przed sądem, a w poszczególnych krajach regulacje są różne. – Polskiemu przedsiębiorcy niektóre przepisy mogą wydawać się co najmniej dziwne. Warto uwierzyć, że do dłużnika niemieckiego nie można napisać e-maila dopóty, dopóki dłużnik sam nie potwierdzi, że e-mail, z którego pisze, należy do niego, a telefoniczna rozmowa będzie możliwa po otrzymaniu pisemnego powiadomienia o rozpoczęciu procesu windykacji – informuje ekspertka z Coface.
Według statystyk Coface najlepiej płacą kontrahenci z Holandii. – Sprawy windykacyjne dla tego kraju stanowią 2 proc. portfela naszej firmy. Następne w kolejności są Hiszpania i Słowacja, mające po 5 proc. udziałów w liczbie spraw, oraz Wielka Brytania i Czechy, po 6 proc. wszystkich spraw – wymienia Emilia Bojko. Dodaje, że panaceum na spadek eksportu do Rosji i Ukrainy stała się również Szwecja, która zwiększyła zakup polskich produktów przede wszystkim w branżach budowlanej, stalowej, spożywczej oraz usługowej, gdzie najczęściej pojawiają się zatory płatnicze. Obok Holendrów jednak Szwedzi wydają się rzetelnymi płatnikami. – Odpowiadają za 1 proc. spraw – uzupełnia Emilia Bojko.
Patrząc na zlecenia windykacyjne, można stwierdzić, że polscy przedsiębiorcy opanowali niemal każdy zakątek globu. Należności za sprzedany towar swoich klientów firmy windykacyjne odzyskują bowiem od kontrahentów zarejestrowanych m.in. w Korei Południowej, na Tajwanie, w Indiach, Australii, Albanii, Serbii, Kazachstanie, Izraelu, Grecji, Maroku, RPA, Kanadzie, Trynidadzie i Tobago.
– Wzrost spraw windykacyjnych w tych państwach jest spowodowany większą sprzedażą towarów w te rejony. Coraz więcej eksportuje się do Turcji – gdzie wzrost według GUS w pierwszym półroczu sięgnął niemal 42 proc., do Chin (14,6 proc.), Arabii Saudyjskiej (35,6 proc.) oraz Meksyku (64,3 proc.) – wylicza Emilia Bojko. Sprawy dotyczące dłużników spoza Europy i strefy euro prowadzone przez Coface stanowią obecnie 5 proc. całego portfela.
Według raportu „Zagraniczna ekspansja polskich firm. Dokonania, ambicje, perspektywy” przygotowanego przez Grant Thornton w niedługim czasie należy oczekiwać wzrostu znaczenia dla polskich przedsiębiorców krajów leżących w obydwu Amerykach.