"W tej chwili piłka jest po stronie instytucji. Przecież mogą jeszcze wycofać swoje propozycje. Wszystko jeszcze może się zmienić" – powiedział PAP dziekan Uniwersytetu Ateńskiego Michalis Spurdalakis.

Spurdalakis, który zasiada także w greckim parlamencie z ramienia Frontu Radykalnej Lewicy (Syrizy), uważa, że premier Aleksis Cipras postąpił słusznie, ogłaszając w sobotę referendum, podczas którego Grecy będą mogli zdecydować, czy chcą przyjąć lub odrzucić plan ratunkowy oferowany im przez wierzycieli. Plan ten oprócz marchewki w postaci dodatkowych 15 miliardów euro, nałożyłby jednak na nich bolesne dodatkowe obciążenia.

"Decyzja premiera była słuszna. Zamiast złamać swoje obietnice przedwyborcze, przyznał, że to, czego oczekują od niego instytucje, przekracza jego mandat i dlatego przekazał decyzję w tej sprawie w ręce narodu" – komentuje deputowany.

W opinii publicysty Pashosa Mandrawelisa z konserwatywnej gazety "Kathimerini", ogłaszając referendum, rząd próbuje wywrzeć presję na KE, MFW i EBC oraz przywódców eurolandu. Mandrawelis ocenia decyzję Ciprasa jako kompletnie nieprzemyślaną. "Uważam, że rząd nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji. Partie opozycyjne są wściekłe na Ciprasa" – powiedział PAP grecki komentator.

Według niego referendum jest technicznie możliwe do przeprowadzenia w terminie podanym przez premiera, ale ponieważ nie ma jak dotąd żadnej pewności, co do kształtu pytania, jakie będzie zadane, czas publicznej debaty będzie ograniczony.

Zdaniem Spurdalakisa Grecy doskonale wiedzą, czego będzie dotyczyło głosowanie, ponieważ - jak mówił - wszyscy żyją tym samym tematem od pięciu lat. Jak wskazuje, aby referendum rzeczywiście mogło odbyć się w 5 lipca, parlament musi zatwierdzić postulat premiera najpóźniej w sobotę, a decyzja na temat treści pytania musi zostać podjęta najpóźniej we wtorek.

Tymczasem w Atenach rozpoczął się szturm na banki. Przed wieloma ustawiły się długie kolejki, w niektórych brakuje już gotówki. Grecki minister obrony i przywódca Niezależnych Greków, mniejszego koalicjanta Syrizy, Panos Kammenos wezwał obywateli do zachowania spokoju i obiecał, że banki będą funkcjonować normalnie. "W bankomatach nie zabraknie pieniędzy" – zapewnił minister, dodając, że referendum nie stanowi zagrożenia dla członkostwa Grecji w UE.

Także wiceminister do spraw reformy administracyjnej George Katrugalos oświadczył, że banki będą działać normalnie i że rząd nie wprowadzi kontroli przepływu kapitału.

Jak na razie jednak, nie ma żadnego oświadczenia ze strony szefa Centralnego Banku Grecji Jannisa Sturnarasa. Źródła zbliżone do Centralnego Banku przewidują, że kontrola przepływu kapitału będzie wprowadzona prawdopodobnie w poniedziałek.