Oba koncerny walczą o prawa do poszukiwania cennego surowca. W grę wchodzi zagospodarowanie w najbliższej przyszłości kolejnych złóż w tradycyjnym zagłębiu miedziowym w Polsce
Przedstawiciele KGHM i kanadyjskiego koncernu Miedzi Copper mają w najbliższych tygodniach zasiąść do rozmów na temat przyszłości spornych koncesji poszukiwawczych w województwie lubuskim – dowiedział się DGP. Strony uzgodniły już harmonogram rozmów, co daje nadzieję na przełamanie impasu. Chodzi m.in. o koncesję Bytom Odrzański, która początkowo została przyznana należącej do Kanadyjczyków firmie Leszno Copper. O prawa do tego obszaru ubiegał się również koncern z Lubina, który niechętnie patrzy na wpuszczanie do kraju zagranicznej konkurencji.
Pod koniec lipca 2014 r. minister środowiska Maciej Grabowski zdecydował, że wnioski muszą być ponownie rozpatrzone. Nie tylko w sprawie Bytomia, ale i przydzielenia firmie Leszno Copper koncesji Kotla, a KGHM – prawa do części obszaru Kulów-Luboszyce. Z naszej wiedzy wynika, że resort zasugerował obu stronom, by same uzgodniły między sobą podział koncesji miedziowych. Kanadyjczycy uznali jednak, że decyzja ministra była sprzeczna z prawem, i zaskarżyli ją do sądu.
Szansą na przełom było grudniowe spotkanie prezesa lubińskiego koncernu Herberta Wirtha i właściciela kanadyjskiej spółki Rossa Beaty’ego. – Możemy potwierdzić fakt takiego spotkania – mówi nam rzecznik KGHM Dariusz Wyborski. W ślad za tym miały jednak pójść rozmowy zespołów eksperckich obu stron. Kanadyjczycy liczyli, że dojdzie do nich na początku tego roku, jednak przedstawiciele firmy z Lubina odwołali spotkanie.
– Trwają określone procedury prawne wynikające z toczących się postępowań odwoławczych. I to one wyznaczają możliwe scenariusze działań zarządu – wyjaśniał nam przed miesiącem Wyborski i dodawał, że jeżeli będą spełnione warunki konieczne do podjęcia rozmów, strony postarają się wypracować wspólne stanowisko. – Dzisiaj jesteśmy faktycznie na etapie sporu o koncesję na poszukiwanie i rozpoznanie złóż rud miedzi – mówił wówczas rzecznik KGHM. Szanse na to, by strony siadły do rozmów, wydawały się wtedy rzeczywiście niewielkie. – Rozmawiać zawsze warto, ale ewentualne rozmowy będą dotyczyły spraw związanych z poszukiwaniem i rozpoznaniem, bo spór dotyczy tego, a nie samego zagospodarowania złóż – deklarował Wyborski.
– Spór ma swój wymiar lokalny i globalny. Wymiar lokalny jest związany z ewentualnym zagospodarowaniem w przyszłości kolejnych złóż rud miedzi w tradycyjnym zagłębiu miedziowym w Polsce – mówi nam były główny geolog kraju prof. Krzysztof Szamałek. W grę wchodzą bowiem interesy kadry inżynierskiej, samorządów i mieszkańców. – Jak sadzę, tym społecznościom jest wszystko jedno, kto będzie ich pracodawcą, jeśli będzie przestrzegał praw pracowniczych, płacił lokalne podatki i współpracował z samorządami – dodaje nasz rozmówca. Sytuacja była niekomfortowa nie tylko dla kanadyjskich inwestorów, ale i dla lokalnych władz, które liczyły, że przyszła inwestycja pozwoli stworzyć nowe miejsca pracy. O porozumienie do stron sporu apelowali przedstawiciele województwa i władz powiatowych.
– Gdyby myślenie, które jest prezentowane w sporze KGHM z Kanadyjczykami, było modelem pożądanym i akceptowanym w świecie, polski koncern nigdy by nie otrzymał pozwolenia na rozwój biznesu poza granicami naszego kraju. Powinniśmy stosować symetrię. Każdy potencjalny inwestor powinien mieć równe szanse w Polsce, Chile czy Kanadzie i – pod warunkiem spełnienia określonych prawem wymagań – móc otrzymać koncesje na poszukiwanie czy wydobycie – deklaruje Szamałek.
Według naszego rozmówcy obecność wielu inwestorów jest pożądana, bo Polska osiąga z ich obecności korzyści, jak lepsze rozpoznanie geologiczne, aktywizację zawodową i impuls rozwojowy dla regionu. – KGHM i Kanadyjczycy powinni znaleźć satysfakcjonujące rozwiązanie. Można sobie wyobrazić sytuację, że w sąsiedztwie pracują dwie kopalnie miedzi należące do różnych podmiotów. Zwłaszcza że według dokonanych szacunków zasoby powinny wystarczyć dla wielu inwestorów. Będzie z tego więcej pożytku dla Polski – podsumowuje prof. Szamałek.