Wśród dostawców danych do BIG numer jeden to banki. Ale liczba wpisów z firm pożyczkowych rośnie najszybciej - mówi w wywiadzie dla DGP Sławomir Grzelczak, prezes BIG Infomonitor.
ikona lupy />
Sławomir Grzelczak, prezes BIG Infomonitor / Dziennik Gazeta Prawna
Czy dziś polski dłużnik to cwaniak, naciągacz czy raczej ofiara kryzysu?
W naszych bazach mamy ok. 2 mln osób, które zalegają z jakimiś płatnościami. To zbyt dużo, by powiedzieć, że to sami naciągacze. Większość najprawdopodobniej wpadła w kłopoty z powodu okoliczności, na które nie miała wpływu.
Jak się dziś wpada w pętlę zadłużenia?
Najczęstszy powód to tzw. przekredytowanie, czyli zaciągnięcie zbyt wielu zobowiązań. Wystarczy jakiś losowy wypadek – choroba, strata pracy, nieprzewidziane wydatki – i pojawia się problem z ich regularną obsługą.
Dlaczego ludzie zadłużają się ponad miarę? Z chciwości?
Raczej z lekkomyślności. Cały czas jest na rynku duża grupa konsumentów, którzy mają skłonność do niekontrolowanego zadłużania się, mimo wielu akcji edukacyjnych prowadzonych przez instytucje finansowe, choćby Biuro Informacji Kredytowej, w których staramy się pokazywać, jakie konsekwencje może mieć przekredytowanie.
Kto dziś dostarcza najwięcej danych o dłużnikach do baz?
Numerem jeden są banki. Numerem dwa pozabankowy sektor pożyczkowy. Ten drugi segment rośnie najszybciej zarówno w BIG InfoMonitor, jak i w Biurze Informacji Kredytowej. Firmy pożyczkowe dostarczyły w ubiegłym roku ok. 700 tys. wpisów o swoich klientach. Świadomie mówię „klientach”, a nie „dłużnikach”, bo połowa z tych wpisów to informacje pozytywne, czyli dane o dobrze spłacanych pożyczkach.
Skąd to zainteresowanie firm pożyczkowych informacją gospodarczą? Na rynku raczej ich usługa kojarzona jest z ofertą „pożyczek bez BIK”.
To głównie zasługa tej części rynku pożyczkowego, która najszybciej się rozwija – a więc segmentu online. Ma on dostęp do najnowszych technologii, zatrudnia specjalistów pracujących wcześniej w bankach. A ponieważ czas udostępnienia pożyczki jest bardzo krótki, to firmy te mają zaawansowane procedury antywyłudzeniowe.
Klient firmy pożyczkowej i banku bardzo się różnią?
Mamy kilkadziesiąt firm pożyczkowych, które bezpośrednio współpracują z Biurem Informacji Kredytowej. Rzeczywiście nie ma co ukrywać, spłacanie pożyczek pozabankowych wypada gorzej niż kredytów bankowych. Ale z drugiej strony marże, które biorą firmy pożyczkowe, są dużo wyższe od bankowych i uwzględniają to ryzyko. Często jest też tak, że klient banku zwraca się także po finansowanie do firm spoza sektora.
Wspomniał pan o tym, że do biur trafia coraz więcej informacji pozytywnych. Po co wam one? Czy to aby nie za dużo, czy BIG-i nie staną się takim Wielkim Bratem, który będzie dysponował wiedzą na temat zachowań dużej rzeszy konsumentów?
Informacja pozytywna poprawia konsumentom historię kredytową, przez co zwiększa ich szanse na pozyskanie finansowania na rynku. Przykładem są ludzie młodzi. Oni mają największy kłopot z zaciągnięciem kredytu czy wzięciem czegoś w leasing, bo przez zbyt krótką historię kredytową albo jej brak dla banków i firm leasingowych są anonimowi, a przez to bardziej ryzykowni od innych klientów. Jeśli już dostają kredyt, to na bardzo niekorzystnych warunkach. Jeśli zaś znajdzie się kilka zapisów w jakichś źródłach wskazujących na to, że taka osoba regularnie spłaca swoje bieżące zobowiązania, to jej pozycja na rynku się poprawi.
Czy to dobrze, że biura informacji gospodarczej zamieniają się w bazy danych na temat konsumentów?
Dorosłych Polaków, którzy mogą zaciągać jakieś zobowiązania, są aktywni na rynku, jest jakieś 20 mln. Aktywnych firm korzystających z usług sektora finansowego – ok. 1 mln. Stąd proporcje w liczbie wpisów w naszych bazach muszą być takie, że to konsumenci przeważają. Informacje o przedsiębiorcach to jedna dwudziesta naszej bazy. Z kolei liczba zapytań o przedsiębiorców rośnie, w ubiegłym roku do 2 mln w porównaniu z 13,5 mln zapytań o konsumentów.
Skoro to informacja o konsumentach jest głównym towarem zbieranym i przetwarzanym przez BIG-i, to jakie jest pańskie zdanie na temat nowych zasad upadłości konsumenckiej?
To jest wielki ukłon w stronę konsumentów. Przewidujemy, że ogłoszonych upadłości będzie wielokrotnie więcej niż do tej pory. Dużo łatwiej będzie złożyć wniosek, będzie to znacznie tańsze, po trzech latach konsument jest uwalniany od długów. A w niektórych przypadkach nawet od razu po orzeczeniu, bez żadnego planu spłaty, jeśli sąd uzna, że dłużnik nie ma z czego spłacać długów. Musimy jednak poczekać na pierwsze wyroki sądów, żeby przekonać się, jakie będzie orzecznictwo i z jakim wpływem np. na działalność banków.
Druga duża zmiana to projekt nowej ustawy regulującej działalność BIG-ów. Według pana uda się ją wprowadzić w życie przed zakończeniem kadencji tego parlamentu?
Ministerstwo Gospodarki, które prowadzi prace nad projektem tych przepisów, prezentuje w tej mierze urzędowy optymizm. Mając jednak na uwadze to, iż zmiany w ustawie o BIG-ach stanowią jedno z licznych zadań realizowanych obecnie w resorcie gospodarki, zakładamy, że czas, który pozostał na przebrnięcie przez cały proces legislacyjny, może okazać się niewystarczający. Nie zostałyby więc wdrożone rozwiązania, które zdaniem Ministerstwa Gospodarki pozwolą na ułatwienie dostępu do informacji posiadanych przez BIG-i, wzmocnienie ochrony dłużników przed niesłusznym wpisem do rejestrów czy też umożliwienie BIG-om budowania pełniejszych baz danych, co z kolei pozwoli ulepszyć system weryfikacji wiarygodności finansowej uczestników obrotu gospodarczego.
Które z proponowanych zmian są najważniejsze? Udostępnienie BIG-om informacji o należnościach publiczno-prawnych?
Projekt zakłada, że organy administracji rządowej miałyby zostać zobowiązane do wpisywania do wszystkich biur należności związanych ze składkami na ZUS czy karami administracyjnymi. Co do należności podatkowych – toczy się dyskusja na temat rejestru nierzetelnych podatników, nad którym pracuje MF. Na razie wygląda na to, że rejestr w resorcie powstanie, ale będzie przekazywał dane do BIG-ów. Jeśli uda się uzyskać dostęp do informacji o należnościach publicznoprawnych, to z pewnością poprawi to przejrzystość obrotu gospodarczego.
Czy urzędy będą musiały płacić za udostępnianie tych informacji?
Przekazywanie danych będzie bezpłatne. Natomiast biura będą pobierały opłatę za ich dalsze udostępnianie. To podstawowe źródło naszych dochodów. Przyjmując informacje, BIG musi je prawidłowo przetworzyć, przechowywać, co jest kosztowne.
Czy BIG-i powinny oferować scoring, czyli syntetyczną ocenę wiarygodności kredytowej? To byłaby mocna konkurencja wobec wywiadowni gospodarczych.
Dziś biura nie mają takiego prawa, ale projekt nowej ustawy to umożliwia. Będzie można tworzyć scoringi na podstawie informacji gospodarczych, ale też danych np. z rejestrów kredytowych oraz innych baz, jak REGON czy KRS. To byłoby duże ułatwienie dla przedsiębiorców, ale też konsumentów.