Jedną czwartą lipcowej składki wzięły OFE, reszta trafiła do ZUS.
OFE wybierały osoby lepiej zarabiające. Potwierdzają to dane dotyczące pierwszej składki przesłanej przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do OFE. W lipcu członkowie funduszy musieli zdecydować, czy chcą, by ich oszczędności emerytalne trafiały tylko do państwowego ubezpieczyciela, czy także do prywatnych funduszy.
Od 18 sierpnia wiemy, że fundusze wybrało ponad 2,5 mln osób, ale nie było wiadomo, w jakiej proporcji między ZUS a OFE podzieli się 2,92 proc. składki emerytalnej. To ta jej część, której mógł dotyczyć wybór ubezpieczonych. Wczoraj ZUS poinformował, że w sierpniu przesłał do funduszy 278 mln zł. Zakład nie podał, ile trafiło na subkonta w ZUS.
Ale szacunki resortów pracy i finansów przy okazji prac nad ustawą zmieniającą system emerytalny mówiły, że miesięcznie łączna składka (te 2,92 proc.) do ZUS i OFE to 1 mld zł. Oznacza to, że do OFE trafiła ponad jedna czwarta całości składki.
– Z ostateczną oceną warto poczekać na dokładniejsze dane, bo w składce wysłanej do funduszy w sierpniu mogą być także zaległe kwoty z poprzednich miesięcy – zastrzega wiceprezes ZUS Paweł Jaroszek.

18 proc., które zostało w OFE, zapłaci aż 25 proc. całości składki

Jeśli korekta ZUS dotycząca zaległości w sierpniowej składce nie będzie znacząca, to okaże się, że ok. 18 proc. spośród 14 mln ubezpieczonych, których składki wpływają do OFE, przyniesie ze sobą aż 25 proc. składki.
To dobra wiadomość dla zarządzających w towarzystwach emerytalnych, ale zapewne nie zmartwi ona także resortu finansów. Wprawdzie jeszcze niedawno, gdy tempo zapisów do OFE było słabe, liczył, że do funduszy trafi tylko kilka procent ubezpieczonych, ale pierwotnie w projekcie ustawy założył bezpiecznie, że podział składki między OFE a ZUS może wynieść pół na pół.
– Wielkość płaconej składki jest może i większa, niż niedawno zakładało MF, ale nie sądzę, by miało to jakoś wywrócić plany obniżania deficytu finansów zapisane w programie konwergencji czy zwiększyć koszty związane z obsługą systemu OFE. Bardziej obawiałbym się skutków spowolnienia gospodarczego w przyszłym roku – ocenia Dariusz Winek, główny ekonomista Banku BGŻ.
Jak wynika z naszych informacji, ZUS wstępnie szacował, że w przyszłym roku do OFE trafi 2,7 mld zł. Być może teraz prognozę trzeba będzie nieco podwyższyć. Tym bardziej że nie obejmuje ona osób z najwyższymi zarobkami, które zapisały się do OFE, ale składkę przestały płacić już w pierwszej połowie roku, bo ich wynagrodzenia przekroczyły trzydziestokrotność średniej pensji. Jednak to zobaczymy w rachunkach dopiero na początku przyszłego roku.
Jak zwracają uwagę ekonomiści, będą to także istotne informacje dla rynku kapitałowego. – Reforma OFE już od wielu miesięcy ciąży giełdzie. Informacje z początku sierpnia wskazujące na to, że w funduszach zostało więcej osób, niż zakładali pesymiści, były pozytywne dla rynku i ceny akcji wzrosły. Jednak mimo tego, że w funduszach zostały przede wszystkim zamożne osoby, można zakładać, że OEF w średniej perspektywie r. będą raczej sprzedawać akcje. Będzie to wynikać z suwaka i zmian w strukturze aktywów. Wraz ze zmniejszaniem limitów inwestycji w akcje fundusze w większym stopniu będą wychodziły z inwestycjami za granicę – dodaje Winek.