Nowe podmioty na rynku usług pocztowych potrafią szybciej reagować na potrzeby klienta
Amerykański ekonomista Murray Newton Rothbard powiedział kiedyś: „Na wolnym rynku każdy zarabia według miary własnej skuteczności w spełnianiu życzeń konsumentów. W ekonomii państwowej redystrybucji każdy zarabia proporcjonalnie do własnych możliwości ograbiania producentów”. Powyższym cytatem chciałbym zabrać głos w debacie dotyczącej liberalizacji rynku usług pocztowych, której konsekwencją jest przejęcie przez InPost i Polską Grupę Pocztową doręczeń przesyłek z sądów i prokuratur.
Przypomnijmy – 1 stycznia 2013 r. weszła w życie ustawa z 23 listopada 2012 r. – Prawo pocztowe (Dz.U. z 2012 r. poz. 1529), która wprowadzając pojęcia operatora pocztowego i operatora wyznaczonego oraz nowelizując najistotniejsze procedury – począwszy od kodeksu postępowania cywilnego przez kodeks postępowania karnego, aż po ordynację podatkową – otworzyła rynek pocztowy dla podmiotów innych niż Poczta Polska.
Konsekwencją otwarcia rynku był rozstrzygnięty pod koniec 2013 r. przetarg na dostarczanie przesyłek z sądów powszechnych oraz prokuratur. Wszyscy pamiętamy zamieszanie z początku roku, kiedy okazało się, że po awizo z sądu nie pójdziemy już na pocztę, ale do kiosku Ruchu, który stał się swoistym symbolem uwolnienia rynku pocztowego. Sam miałem problem z doręczycielem, który czasem zapominał zapukać do drzwi kancelarii, czy z punktem odbioru awizo, w którym pan, zajmujący się dotychczas sprzedażą telefonów komórkowych, próbował odnaleźć się w roli pocztowca, niezdarnie przeglądając stosy przesyłek.
Minęło pięć miesięcy, do drzwi kancelarii puka już inny doręczyciel, a w moim rejonie zmienił się punkt odbioru awizo. Obecnie jest to miejsce, w którym pocztowy profil działalności nie odstaje od działalności dotychczas dominującej, a do obsługi korespondencji wydzielono odrębne stanowisko. Ponadto – co jest dla mnie ogromnym udogodnieniem – w przeciwieństwie do większości placówek Poczty Polskiej tu swoje awizo mogę odebrać w tygodniu między 7 a 19, a także w soboty.
Być może jestem niepoprawnym optymistą, ale dostrzegam tutaj rękę rynku, która sprawiła, że doręczyciel, dla którego zbyt dużym wysiłkiem było pokonanie kilku metrów dzielących skrzynkę pocztową na korytarzu budynku od drzwi kancelarii, musiał poszukać sobie nowego zajęcia; a pan zamierzający prowadzić punkt odbioru awizo musiał powrócić do sprzedaży telefonów komórkowych.
Brak skostniałej struktury, przerostu zatrudnienia czy rozbudowanych związków zawodowych sprawia, że nowe podmioty na rynku usług pocztowych potrafią szybciej niż Poczta Polska reagować na potrzeby klienta. Jeżeli klient jest zapracowany – stwórzmy mu możliwość odbioru awizo po pracy lub w sobotę. Wprowadźmy awizomaty, na wzór paczkomatów, tak by adresat mógł sam decydować, kiedy odbierze awizo. Wydaje się to oczywiste, ale nie pamiętam, by przed otwarciem rynku Poczta Polska przejmowała się tym, kiedy ja chciałbym odebrać przesyłkę. Zawsze to ja musiałem dostosowywać się do poczty.
Zasady rynkowe są bardzo proste. Jeżeli InPost i PGP zawiodą, nie wygrają kolejnego przetargu na obsługę sądów i prokurator, a fama związana z porażką skutecznie odstraszy potencjalnych klientów. Jeżeli Poczta Polska zaniecha reform, na długie lata pozostanie w tyle za konkurencją. Sytuacja na rynku wydaje się obecnie bardzo dynamiczna, decydujące zatem będą elastyczność przedsiębiorców pocztowych oraz umiejętność wsłuchania się w potrzeby klienta.
W prasie coraz częściej pojawiają się informacje, że Poczta Polska na wzór InPostu chce wprowadzić paczkomaty. Widać więc, że – tak, jak na innych otwartych rynkach – rozwiązania, które się sprawdzają, są kopiowane przez konkurencję, co z kolei zmusza firmy do dalszego rozwoju. Podobno InPost i PGP pracują już nad siecią awizomatów i szerszym zastosowaniem nowych technologii w procesie doręczeń przesyłek pocztowych.
Po branży bankowej widać, że inwestycje w nowe technologie się opłacają. Jeszcze kilkanaście lat temu wizyta w banku, podobnie jak wizyta na poczcie, wiązała się z koniecznością odstania swego w kolejce do okienka. Nie wyobrażaliśmy sobie, że rachunki możemy zapłacić inaczej, niż wypełniając druk potwierdzenia przelewu. Dzisiaj mamy możliwość zawarcia umowy kredytu za pośrednictwem tabletu, a przelewy wykonywane online to standard.
Być może już wkrótce konkurencja na rynku usług pocztowych sprawi, że i tam większość rzeczy uda się załatwić za pomocą komputera. Być może przedsiębiorcy działający na tym rynku dostrzegą, że klienci różnią się między sobą, i na wzór banków wprowadzą oferty dostosowane do ich indywidulnych potrzeb. Niezależnie od wyników już teraz należy zauważyć że liberalizacja rynku usług pocztowych to krok w dobrym kierunku. Konkurencja między operatorami musi doprowadzić do poprawy jakości oraz spadku cen usług, a skorzystamy na tym my – klienci.