4,6 mld zł wpłacą w tym roku do publicznej kasy spółki z udziałem Skarbu Państwa. – To sporo mniej niż w latach 2009–2012, ale i tak dużo – komentują eksperci.
Roman Przasnyski, Open Finance / Media
Najbardziej hojnie swoimi zyskami ze Skarbem Państwa podzieli się PGE – zamierza wpłacić do jego kasy 1,3 mld zł. Spółka, w której państwo ma prawie 62 proc. udziałów, tym samym wyraźnie powiększy dywidendę – w 2013 r. przekazało do budżetu niespełna miliard złotych.
Ale PGE jest w mniejszości. Inne giełdowe tuzy wypłacą państwu mniejsze sumy. Dotyczy to również PZU, które brylowało na dywidendowej scenie w ubiegłym roku, wspomagając budżet kwotą ponad 1,5 mld zł.
Łącznie do tegorocznego planu budżetowego wpisano 4,6 mld zł z dywidend, czyli o blisko 2 mld zł mniej niż w roku ubiegłym. To również daleki wynik od rekordowych lat 2009 i 2012, kiedy to zła sytuacja państwowej kasy spowodowała, że przedstawiciele ministra skarbu byli wyjątkowo aktywni na walnych zgromadzeniach spółek, a dywidendy sięgały 8 mld zł.
– W tym roku budżet ma się dobrze. Wyższy wzrost gospodarczy pomaga mu na tyle, że deficyt budżetowy będzie pewnie mniejszy od zakładanego. Skoro da się zapewnić pieniądze na finansowanie wydatków innymi środkami niż zysk ze spółek, to nie ma sensu wyciągać z nich pieniędzy za wszelką cenę – wyjaśnia Tomasz Kaczor, ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego.
Jego zdaniem Ministerstwo Skarbu w tym roku będzie raczej biernym uczestnikiem walnych zgromadzeń akcjonariuszy, które będą decydować o wielkości dywidend. Sam resort nie daje jednoznacznej odpowiedzi na temat swojej strategii przygotowywanej na WZA. Jego przedstawiciele deklarują, że w każdej spółce, w której Skarb Państwa ma udziały, propozycje zarządu będą szczegółowo analizowane. A ministerstwo przy podejmowaniu ostatecznych decyzji będzie brało pod uwagę m.in. przyjęte programy inwestycyjne spółek, ich poziom zadłużenia, jak też „utrzymanie odpowiedniego poziomu płynności finansowej”.
Z drugiej strony MSP w niektórych przypadkach mogłoby żądać więcej, kierując się na przykład stopą dywidendy z niektórych spółek. To miernik pokazujący opłacalność inwestycji w jakieś akcje. Liczy się go, uwzględniając wielkość wypłaty z zysku przypadającą na jedną akcję i kurs rynkowy tej akcji. Dziś średnia stopa dywidendy dla wszystkich spółek z WIG-20 – czyli największych notowanych na giełdzie – to około 4,7 proc. Dla całego rynku giełdowego wynosi ona około 4 proc. Na tym tle stopa dywidendy z akcji PKO (jeden z pięciu największych budżetowych płatników) na poziomie 1,8 proc. wygląda dość blado. Podobnie 3,1 proc. z akcji PGNiG.
Marek Sakowski, wiceprezes Pekao Pioneer PTE, mówi, że naciski ze strony akcjonariuszy na zwiększenie wielkości dywidend są naturalne i dotyczy to także Skarbu Państwa. Zwraca uwagę, że również prywatni inwestorzy przywiązują coraz większą wagę do polityki dywidendowej firm.
– Na początku działania otwartych funduszy emerytalnych dochody z dywidend nie były dla funduszy znaczące. To były jakieś śladowe ilości, nikt się tym nie przejmował. Ale z roku na rok jest inaczej. Teraz dywidendy mają dla nas bardzo duże znaczenie, są jednym z czynników, które będą miały wpływ na płynność OFE zwłaszcza w drugiej połowie roku i w kolejnych latach – mówi Marek Sakowski. Dodaje, że pod tym względem polska giełda coraz bardziej przypomina rynek rozwinięty. Ale według niego niemożliwe będzie utrzymanie przez dłuższy czas dywidend na wysokim poziomie. Przy mocniejszym gospodarczym odbiciu firmy przestaną się dzielić, bo będą same inwestować w rozwój.
– Wysoka dywidenda jest wtedy, gdy w spółce gromadzą się pieniądze, a stopa zwrotu z projektów inwestycyjnych jest niezadowalająca albo w ogóle nie ma takich projektów, bo firmy boją się podejmować ryzyko. Wtedy nie ma sensu trzymać pieniędzy w firmie, lepiej jest się nimi podzielić z akcjonariuszami – mówi Sakowski.
MSP nie chce na razie jednoznacznie przesądzać, czy wykona tegoroczny budżetowy plan dywidend. Według przedstawicieli ministerstwa więcej na ten temat będzie można powiedzieć dopiero na początku lipca (w czerwcu odbywa się większość walnych zgromadzeń akcjonariuszy, które zdecydują o wielkości wypłat). Szanse na wykonanie planu są jednak spore: jak dotąd wypłacono już lub uchwalono dywidendy dla Skarbu Państwa na poziomie 706,8 mln zł. Razem z planowanymi wypłatami od największych spółek giełdowych daje to w sumie już 3,7 mld zł.
Spółki nadal hojnie dzielą się z akcjonariuszami – nie tylko te z udziałem Skarbu Państwa. Firmy przetrwały całkiem dobrze kryzysowy czas i mają zapas gotówki. Wydaje się, że ten rok pod względem liczby spółek płacących dywidendy i wartości tych dywidend może być podobny do rekordowego ubiegłego roku. To korzystna sytuacja dla inwestorów. Ochota do dzielenia się zyskiem może zmaleć, gdy koniunktura się wyraźnie poprawi i firmy na większą skalę zaczną inwestować. Będzie to szczególnie widoczne w firmach, które mają tylko prywatnych akcjonariuszy. Bo Skarb Państwa chciałby mieć ciastko i je zjeść: z jednej strony wiadomo, że np. firmy z sektora energetycznego potrzebują pieniędzy na inwestycje, z drugiej wypłacają część zysku do budżetu.
Duża aktywność Skarbu Państwa na walnych zgromadzeniach akcjonariuszy w poprzednich latach miała konsekwencje rynkowe: była sygnałem dla innych inwestorów, że można domagać się większych wypłat ze spółek.