Spółka skupi się na poszukiwaniach i wydobyciu, ale już nie w Norwegii, lecz na Bałtyku.
Koncern ujawnił wczoraj plan inwestycji do roku 2015. Po fiasku planów uruchomienia wydobycia na norweskim złożu Yme, które kosztowało Lotos ok. 2 mld zł, firma wpompuje w ten segment działalności 4,5 mld zł. 70 proc. tej kwoty wydane ma być jednak na inwestycje w Polsce. – Bałtyk jest bardzo perspektywiczny. Jego potencjalne zasoby to 30 mln ton, które chcemy potwierdzić. Mamy tu siedem koncesji poszukiwawczych, a jeszcze w tym roku chcemy pozyskać kolejne trzy – deklaruje wiceprezes Zbigniew Paszkowicz.
Na koncesji Łeba spółka chce zwiększyć produkcję o 15 tys. ton ropy rocznie do 2026 r. Przygotowuje się też do uruchomienia wydobycia na bałtyckim złożu na wysokości Władysławowa. Jego zagospodarowanie i remont platformy wydobywczej pochłoną ok. 1 mld zł. Produkcja na poziomie 250 tys. ton rocznie może ruszyć w 2015 r. Lotos zamierza kupić również nową platformę wiertniczą (ma na ten cel 120 mln dol.).
Choć na razie gdańska spółka wycofała się z Morza Norweskiego (na skutek wady platformy nie udało się uruchomić wydobycia, a spółka dostała ok. 300 mln zł odszkodowania), Zbigniew Paszkowicz zapewnia nas, że nie zamierza jednak rezygnować z inwestycji w tym kraju. – Jesteśmy w trakcie rozmów z firmą, która może odsprzedać nam udziały w koncesji produkcyjnej. Chodzi o złoże, z którego można wydobyć 5–7 tys. baryłek dziennie – zaznacza. Z naszych informacji wynika, że ewentualna transakcja, której wartość ma sięgnąć 150–200 mln dol., mogłaby nastąpić na jesieni.
Koncern planuje poza tym inwestycje w sektorze przerobu (za prawie 2 mld zł uruchomi instalację do przerobu tzw. ciężkich pozostałości z ropy), a także budowę, wspólnie z Grupą Azoty, za ponad 6,5 mld zł petrochemii w Gdańsku oraz rozbudowę sieci stacji Optima o ponad 160 obiektów.
Według Konrada Anuszkiewicza z Ipopema Securities program Lotosu to kompilacja inwestycji, o których od wielu kwartałów zarząd spółki już wspominał. Jak podkreśla, poszczególne przedsięwzięcia są sensowne, ale kosztowne. – A trzeba pamiętać, że Lotos dopiero zaczął spłacać zadłużenie związane z realizacją „Programu 10+” – dodaje. Tamten program kosztował ponad 5 mld zł. Ten ma pochłonąć kilkanaście miliardów złotych, z czego sam Lotos wyda ponad 6 mld zł. Koncern liczy, że uda się pozyskać partnerów, którzy współfinansowaliby część projektów. Część środków miałaby pochodzić również ze sprzedaży spółek córek – na inwestora czeka m.in. Lotos Kolej.
Wczoraj notowania Lotosu na warszawskiej giełdzie wzrosły o ponad 3 proc., do 37,90 zł.