Pakt fiskalny, nad którym będą dziś debatowali posłowie, zaostrza reguły budżetowe w Europie, by uchronić ją przed kryzysem.

Pakt wszedł w życie w styczniu, bo ratyfikowało go 12 z 17 państw strefy euro. Jest obowiązkowy dla krajów ze wspólną walutą i otwarty dla tych, które jej nie mają. Z całej Unii do umowy nie przystąpiły tylko Czechy i Wielka Brytania.

Pakt fiskalny narzuca ściślejszą dyscyplinę finansową, wprowadza między innymi regułę wydatkową. Kraje, które go ratyfikowały, muszą trzymać w ryzach budżety, w przeciwnym razie grożą im sankcje. Wiele zapisów paktu jest już w innych unijnych przepisach, ale założenie było takie, by przywrócić wiarygodność strefie euro i całej Unii.

"Pakt fiskalny wymusza odpowiedzialność, w walce z kryzysem jest skutecznym narzędziem" - mówił niedawno komisarz do spraw gospodarczych Olli Rehn.
Państwa bez wspólnej waluty, głównie Polska, pilnowały, by w pakcie nie pojawiły się zapisy sankcjonujące podział Europy. Chodziło głównie o organizowane szczyty. Uzgodniono, że spotkania z udziałem 27 krajów będą odbywały się za każdym razem przed szczytem eurolandu, chyba że nadzwyczajne okoliczności usprawiedliwią narady strefy euro.

Wydarzenia ostatnich miesięcy pokazały jednak, że podziału Europy nie udało się zatrzymać. Strefa euro, nie oglądając się na innych, zaczęła się reformować i ściślej integrować.