Media, które o tym powiadamiają, powołują się na uczestników negocjacji z Rosjanami.
Szef resortu gospodarki i energetyki Deljan Dobrew kilkakrotnie zapewniał, że środki, które Bułgaria włoży w projekt, "będą symboliczne". W sobotę podał, że dotychczas Bułgaria wniosła do spółki South Stream Bułgaria, w której ma 50 proc. udziałów, kapitał w wysokości 6 mln euro.
Według wcześniejszych porozumień Sofia powinna była ponieść 30 proc. kosztów budowy bułgarskiego odcinka. Koszty te szacuje się na 900 mln euro. Ostatnie porozumienia przewidują, że Bułgaria ich nie uiści w zamian za rezygnację z opłat tranzytowych w ciągu 15 lat.
Dochody z gazociągu na swoim terytorium Bułgaria zacznie uzyskiwać w roku 2032. Budowa South Stream powinna ruszyć w grudniu br. Gazociąg ma osiągnąć pełną przepustowość w 2017 r. W listopadzie na podpisaniu definitywnego porozumienia w Sofii spodziewany jest prezydent Rosji Władimir Putin.
Po wejściu gazociągu do eksploatacji Bułgaria nie straci dotychczasowych zysków z tranzytu gazu do Turcji, Grecji, Serbii i Macedonii - poinformował na niedzielnej konferencji szef przedsiębiorstwa tranzytowego Bułgartransgaz Kirił Temełkow. Obecnie tranzyt ten wynosi 15 mld metrów sześc. rocznie. Jego wysokość jest zagwarantowana długoterminową umową do 2030 r. Jednocześnie z wypowiedzi Temełkowa wynika, że budowa interkonektorów z sąsiednimi krajami zostanie opóźniona i zamiast w r. 2013 mają być gotowe w końca 2014. Dotychczas ruszyła budowa tylko jednego - z Rumunią.
South Stream to wspólny projekt rosyjskiego Gazpromu i włoskiej firmy ENI, który ma zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Europy zachodniej przy ominięciu Ukrainy. Ma on prowadzić z Rosji do Bułgarii, gdzie podzieli się na dwie nitki: północną do Austrii i Słowenii przez Serbię i Węgry oraz południową do Włoch przez Grecję.