Główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek o poniedziałkowych danych GUS dotyczących produkcji przemysłowej. W lipcu wzrosła ona o 5,2 proc. rok do roku, po wzroście o 1,2 proc. w czerwcu. W porównaniu z poprzednim miesiącem produkcja spadła o 2,3 proc.:

"Po bardzo słabym czerwcu wyniki produkcji sektora przemysłowego w lipcu uległy poprawie. Do przedsiębiorstw napłynęło w czerwcu więcej nowych zamówień, dzięki czemu produkcja w lipcu mogła zostać zwiększona. Pozytywny wpływ na wynik miała także bardzo korzystna baza odniesienia z lipca ubiegłego roku, kiedy to produkcja wzrosła o zaledwie 1,8 proc. rok do roku - najmniej w skali całego 2011 roku.

W kolejnych miesiącach na dalsze przyspieszenie tempa wzrostu produkcji w przemyśle nie ma jednak co liczyć. Zmniejsza się bowiem nie tylko popyt zagraniczny, w tym u naszego głównego partnera handlowego Niemiec, ale także wewnętrzny. To przekładać się będzie na ograniczanie skali produkcji przez przedsiębiorstwa. Jest bardzo prawdopodobne, że już w najbliższych miesiącach produkcja przemysłowa znajdzie się na minusie.

Lipiec był drugim z rzędu miesiącem silnego spadku produkcji budowlano-montażowej. Po dość długim okresie prosperity w budownictwie nadszedł czas dekoniunktury i będzie on widoczny jeszcze przez wiele miesięcy. Przyczyną pogorszenia sytuacji jest zakończenie projektów infrastrukturalnych realizowanych przed Euro 2012 oraz wstrzymywanie inwestycji prywatnych, w tym mieszkaniowych w związku z kurczącym się popytem.

Dane, zwłaszcza dotyczące produkcji przemysłowej, mogą nieco podnieść na duchu tych członków Rady Polityki Pieniężnej, których wystraszyły czerwcowe wyniki. Dane te jednak nie zmieniają ogólnego obrazu sytuacji. Polska gospodarka znajduje się w fazie hamowania przy jednocześnie utrzymującej się na podwyższonym poziomie inflacji. Ta mieszanka sprawi, że do końca roku RPP będzie powstrzymywać się z obniżkami stóp procentowych, choć będzie o nich mówić coraz wyraźniej, a na taki ruch może zdecydować się na początku przyszłego roku".