UE chce zaostrzenia przepisów tytoniowych. Zwiększy to skalę nielegalnego handlu - twierdzą eksperci na temat nowej unijnej dyrektywy.
Jednolite opakowania papierosów, zakaz ich ekspozycji w sklepach oraz stosowania przy ich produkcji dodatków – takie zapisy rozważa Komisja Europejska w ramach przeglądu dyrektywy tytoniowej, której projekt ma być gotowy w drugiej połowie roku. Zmianom w przepisach sprzeciwiają się producenci, plantatorzy tytoniu i handlowcy. Nowych argumentów dostarczył im raport opublikowany przez Transcrime – włoskie centrum badań nad przestępczością międzynarodową.
Według niego wejście w życie takich regulacji wiąże się z ryzykiem wzrostu przestępczości oraz nielegalnego handlu tytoniem. Badania w Islandii wykazały, że po wprowadzeniu zakazu ekspozycji papierosów w punktach sprzedaży wzrósł zdecydowanie odsetek osób palących wśród młodzieży. Stało się tak dlatego, że po schowaniu papierosów pod ladę w legalnych punktach sprzedaży i wzroście ich cen ludzie zaczęli zaopatrywać się na bazarach, gdzie nikt nie kontroluje wieku kupujących.
– Unijny rynek tytoniowy już teraz jest ogromnie narażony na nielegalny handel, należy więc zachować większą ostrożność przy rozważaniu nowych regulacji – mówi profesor Savona z Transcrime.
Autorzy raportu podkreślili również, że dyrekcja ds. zdrowia KE, przygotowując projekt dyrektywy, nie uwzględniła wpływu proponowanych regulacji na przestępczość.
Nowej dyrektywy obawiają się więc sklepy. Zwłaszcza że jak zauważa Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu, udział papierosów w sprzedaży małych placówek sięga nawet 40 proc. – W naszym przypadku jest to 10,28 proc. To jednak wystarcza, by była to druga po alkoholu najlepiej sprzedająca się kategoria – mówi Hieronim Piotrowski, właściciel sklepu spożywczego w Galerii Sztuki Współczesnej w Warszawie.
Ale nie tylko dlatego mogą spaść obroty w placówkach, których aż 120 tys. żyje z handlu wyrobami tytoniowymi. Przeniesienie ekspozycji pod ladę wydłuża czas obsługi klientów, co negatywnie przekłada się na sprzedaż. Nie mówiąc już o dodatkowych wydatkach, jakie będzie musiał ponieść sklep, by zrobić nowe miejsce dla przechowywania papierosów. – To wydatek od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych – dodaje Ptaszyński. Sklepy przeraża nowa dyrektywa, zwłaszcza że już borykają się ze stałym wzrostem cen papierosów, wynikającym z rosnącej akcyzy. Dziś wynosi ona 70 euro od 1000 papierosów.
Do 2018 r. Polska musi osiągnąć wymagane przez UE co najmniej 90 euro na 1000 papierosów.Nowa dyrektywa martwi też polskich plantatorów, dających pracę 60 tys. osób. 40 proc. upraw zajmuje tytoń burley, do którego trzeba stosować dodatki, by wytworzyć z niego papierosy. Zakaz ich stosowania oznacza więc bankructwo wielu plantacji.

10 mld euro traci rocznie UE na nielegalnej sprzedaży wyrobów tytoniowych

3 – 4 mld zł wart jest czarny rynek tytoniowy w Polsce