Niemal 60 proc. polskich firm deweloperskich jest w dobrej kondycji, ale 20 proc. znajduje się w złej sytuacji finansowej i współpraca z nimi jest ryzykowna - wynika z danych opublikowanych w czwartek przez CEE Property Group.

Analiza kondycji finansowej firm deweloperskich, wykonana przez firmę Dun & Bradstreet Poland pokazuje, że 60 proc. z nich znajduje się w dobrej kondycji i charakteryzuje je minimalne ryzyko współpracy.

Natomiast niemal 20 proc. (19,6 proc.) polskich deweloperów znajduje się w złej sytuacji finansowej i współpraca z nimi jest ryzykowna. Przy współpracy z nimi zalecane jest egzekwowanie zabezpieczeń i branie gwarancji finansowych.

Zdaniem członka zarządu Polskiego Związku Firm Deweloperskich Jacka Bieleckiego nie ma powodów do niepokoju. "W każdej branży jest grupa firm ryzykownych i sądzę, że 20 proc. to właśnie norma. Zdarzają się bankructwa zwłaszcza małych firm, ale średnie i duże mają się dobrze" - powiedział PAP Bielecki.

Do głównych czynników mających wpływ na ocenę dewelopera zaliczono wskaźnik płynności finansowej, stopień zadłużenia i rentowność. Ponadto na ocenę znaczny wpływ ma poziom zarejestrowanych przeterminowanych płatności wobec kontrahentów, ale też, jeśli wobec dewelopera prowadzone jest np. postępowanie naprawcze czy też proces likwidacji.

Ocena podmiotu odbywa się na podstawie danych finansowych nie starszych niż dwa lata. W przypadku spółek prawa handlowego firma jest badana na podstawie bilansu i rachunku wyników. W przypadku podmiotów nieprowadzących pełnej księgowości ocena oparta jest na przychodach, kosztach i wynikach finansowych.

Zdaniem Pawła Grząbki, prezesa zarządu CEE Property Group wyniki badań nie są zatrważające i nie znaczy, że należy "bać się deweloperów".

"Badania Dun & Bradstreet Poland są robione pod kątem kontrahentów, a nie klientów firm deweloperskich, choć tym ostatnim też wiele mówią o kondycji firmy. Deweloperzy a wraz z nimi cała branża budowlana mają w tej chwili powody do zadowolenia - oznaki paniki na rynku giełdowym i walutowym wielu inwestorów mogą skłonić do ucieczki w nieruchomości, jako bezpiecznej przystani, obok złota i franka. Ceny nieruchomości, jeśli kryzys się zaogni, owszem również mogą tracić na wartości, ale nie tyle ile papiery wartościowe" - powiedział PAP Grząbka.

Zwraca uwagę, że koniunktura w branży dewelopersko-budowlanej także może się pogorszyć, kiedy kryzys na rynkach finansowych wydłuży się, a kraje, w tym i Polska, wejdą w okres stagnacji lub recesji. W takiej sytuacji zacznie słabnąć popyt na wszelkie dobra trwałe w tym i mieszkania, co przełoży się z opóźnieniem na całą branżę. "To czarny scenariusz nie na najbliższe dni czy tygodnie, ale na miesiące, trzeba go brać pod uwagę" - powiedział prezes.