Do Polski tradycja wręczania sobie miłosnych liścików i drobnych prezentów trafiła w latach 90. Jednak z czasem miłosną atmosferę tego święta przyćmiły komercja, konsumpcjonizm i kicz, czego wyrazem są komentarze na portalach społecznościowych. Na Facebooku czy grono.net internauci, w mniej lub bardziej cenzuralny, sposób bojkotują walentynki. Pytają, czemu służy to amerykańskie święto.
"Walentynki niczemu nie służą. Są jednym z nowoczesnych społecznych rytuałów, w którym ludzie biorą udział pod wpływem dwóch silnych czynników, choć nie muszą oczywiście zdawać sobie z tego sprawy. Jednym jest konformizm. Należąc do społecznej całości staramy się w niej utrzymać, postępując podobnie jak inni. Drugim czynnikiem jest presja marketingowa, handlowa. W pewnym momencie w sklepach, na wystawach, w mediach pojawia się akcja walentynkowa, a my reagujemy na bodziec niczym psy Pawłowa z jego eksperymentu nad warunkowaniem zachowań. Święto samo w sobie nie jest niczym złym, może się wiązać z przyjemnymi doznaniami (prezenty, życzenia itd.), więc dlaczego mielibyśmy się nad nim zastanawiać? Działamy odruchowo" - wyjaśnia PAP psycholog społeczny dr Joanna Heidtman.
Zdaje się, że walentynki to dobry temat do dyskusji. Na forach łączą się zwolennicy i przeciwnicy dnia zakochanych. Ci pierwsi zarzekają się, że nie zazdroszczą zakochanym, po prostu walentynki to dla nich komercja. Drudzy wymieniają się uwagami na temat tego, gdzie i jak spędzić walentynki. Niestety, najczęściej za zwolennikami święta zakochanych kryją się restauratorzy, właściciele hoteli, organizatorzy imprez, którzy znają rozwiązanie naszych walentynkowych bolączek.
Portale społecznościowe drżą w posadach od negatywnych komentarzy, a portale randkowe kwitną od wszechogarniającej miłości. Manager ds. projektów specjalnych portalu randkowego Sympatia.pl Ewa Sapieja powidziała PAP: "Coraz więcej naszych działań życiowych przenosi się do internetu, dlatego w naturalny sposób również poszukiwanie miłości zaczęło się do niego przenosić". Wyrazem tego jest rosnąca liczba singli, którzy wystrzegają się w lutym samotności, przynajmniej w sieci...
Jak poinformował PAP prezes portalu Przeznaczeni.pl Daniel Surmacz, w lutym liczba logowań na witrynie wzrosła o 28 proc. "Luty to szczególny miesiąc dla portalu Przeznaczeni.pl. Corocznie przed walentynkami potrzebna jest dodatkowa osoba obsługująca nowych użytkowników. W tym roku dla wszystkich singli w sieci mamy walentynkową niespodziankę. Właśnie uruchomiliśmy nowy portal dedykowany warszawiakom ZakochanaWarszawa.pl. Chcemy, aby Warszawa stała się stolicą miłości nie tylko w Walentynki. A wszystko po to by łączyć ludzi" - komentuje Surmacz.
Miłość w sieci rozkwita, podobnie jak biznes walentynkowy. Już na kilka tygodni przed datą 14 lutego rośnie oglądalność internetowej porównywarki cen produktów - okazje.pl. "W porównaniu z ostatnim dniem stycznia wzrost wynosi już 65 proc. Od tego czasu odwiedziło ją ponad 225 tys. internautów. Zainteresowanie jest więc ogromne, a właśnie w tej chwili osiąga apogeum. Z doświadczenia z lat poprzednich wiemy, że zakładka z propozycjami walentynkowych prezentów osiąga największą oglądalność 9-10 lutego" - wyjaśnia specjalistka ds. PR i marketingu portalu okazje.pl Milena Bakalarz.
Do poszukiwań prezentów znacznie bardziej przykładają się panie. Według Bakalarz na walentynkowej stronie dwa razy więcej osób ogląda propozycje prezentów "dla Niego" niż "dla Niej", na które średnio wydamy 100 zł.
"Panie decydują sie przede wszystkim na prezenty śmieszne - zabawną bieliznę, czy gadżety. Z prezentów bardziej tradycyjnych popularnością cieszą się nieśmiertelne golarki elektryczne (przed walentynkami wzrost oglądalności o 54 proc.), torby na laptopy oraz ramki cyfrowe. Panowie wybierają raczej sprawdzone rozwiązania - bielizna, perfumy czy biżuteria" - wymienia Milena Bakalarz.
Tego dnia nie brakuje nam również polotu i do walentynkowej paczuszki dodajemy nieco pikanterii w postaci gier erotycznych czy czekolady do malowania ciała.