W polskiej sieci działa ok. 7 tysięcy mniejszych i większych sklepów internetowych – dwa razy więcej niż jeszcze trzy lata temu. W ciągu tego roku liczba e-sklepów prawdopodobnie przekroczy magiczny próg 10 tysięcy. 2011 rok ma być przełomowy także pod względem całkiem nowych technik ułatwiających zakupy w sieci.
Scena jak z filmu SF: klient w sklepie ogląda telewizory. Wreszcie znajduje ten wymarzony. Jednak nie wie, czy cena sklepowa jest korzystna. Robi więc swoim telefonem komórkowym zdjęcie kodu paskowego produktu i łączy się z internetem. Tam za pomocą specjalnej aplikacji telewizor tego właśnie modelu odnajdywany jest w porównywarce cenowej sklepów internetowych, która pokazuje, ile za ten sam model przyszłoby zapłacić w e-sklepach.
– Już opracowaliśmy taką aplikację. Za kilka dni trafi do zaakceptowania przez Apple i w ciągu kilku tygodni będzie dostępna dla właścicieli iPhone’ów – mówi Michał Jaskólski z porównywarki Nokaut.pl. Firma zamierza stworzyć podobne aplikacje dla innych smartfonów z systememami Android i Windows. – I rozszerzyć usługi o geolokalizację, tak aby telefon wskazał, gdzie w pobliżu są inne sklepy z danym produktem – dodaje Jaskólski.

Kupuj na Facebooku

Według raportu „E-commerce 2010” w 2009 roku wartość handlu w sieci przekroczyła 13,4 mld zł, a obroty sklepów internetowych wzrosły o prawie jedną piątą. Zgodnie z prognozami IAB Polska wartość transakcji zawartych za pośrednictwem internetu w 2010 roku przekroczyła 15,5 mld zł. Nic dziwnego więc, że przedsiębiorcy na tym rynku inwestują już nie tylko w nowe sklepy, ale także oferują coraz bardziej rozbudowane usługi.
Dziś rynek sklepów on-line jest mocno rozdrobniony, z przewagą podmiotów bardzo małych i bardzo młodych. Z raportu „E-commerce 2010” wynika, że 1/3 polskich e-sklepów jest obsługiwana przez zaledwie dwie osoby, tylko co dwudziesty funkcjonuje dłużej niż 10 lat, a blisko połowa ma w swojej ofercie do tysiąca produktów. Dwa na trzy sprzedają dodatkowo na aukcjach, a prawie połowa ma swoje tradycyjne punkty w realu.
Ale w tym roku na rynku szykują się spore zmiany. Najgorętszy trend dotyczy wykorzystania social commerce, czyli wykorzystanie serwisów takich jak Facebook do promowania sklepów internetowych oraz wprowadzenie prezentacji wideo produktów.
Jak tłumaczy Rafał Krawczyk z Shopera, przy decyzji zakupowej chętnie bierzemy pod uwagę wskazówki przyjaciół, portale społecznościowe stają się więc świetnym miejscem do prowadzenia handlu. – Przypomina to zakupy w pobliskim sklepie u znajomego, który może nam doradzić, przedstawić różnorodne zastosowania i polecić najlepszy produkt – mówi Krawczyk.
Z tego powodu handel internetowy na Facebooku to swoista trampolina dla małych sklepów lub sklepów rodzinnych, które docierają do określonej niszy, unikalnej i wyraźnie zdefiniowanej grupy odbiorców. Już powstało kilka platform umożliwiających uruchomienie sklepu bezpośrednio na Facebooku, w tym dwie w Polsce – inFlavo i Shop@Social (bez pomocy tych platform można co najwyżej założyć fanpage na FB).
Drugi trend, czyli prezentacje wideo, są już uważane wręcz za konieczność mającą zapewnić konsumentom lepszą prezentację oferty. Jednym z portali, który wprowadził tego typu efekty, jest Pixmania.pl, oferujący produkty z zakresu elektroniki użytkowej.

Nowe branże

Stale poszerza się katalog produktów, których kupujący szukają w e-sklepach. Do niedawna dominowały tradycyjnie kategorie: RTV, AGD, komputery, fotografia. – Widać już znaczące ożywienie w tzw. kategoriach niesprzętowych, jak dom i ogród czy dla dziecka – mówi Monika Jasińska z porównywarki Ceneo.pl.
Choć sklepy internetowe rywalizują między sobą już nie tylko ceną, ale też jakością obsługi, to klientów do sieci wciąż najbardziej przyciąga cena. Z badań Nokaut.pl wynika, że ceny sprzętu AGD czy RTV w internecie są średnio o 20 procent niższe niż w zwykłych sklepach. A czasami nawet o 40 procent.
PRAWO
Prawa klienta sklepów internetowych
Zakupy przez internet to inaczej transakcje, które prawo nazywa umowami zawieranymi na odległość. Konsument robiący zakupy np. przez internet może odstąpić od umowy zawartej na odległość bez podania przyczyny.
Należy złożyć stosowne oświadczenie na piśmie w ciągu 10 dni. Termin liczony jest od dnia wydania rzeczy lub w przypadku umowy na świadczenie usług od dnia jej zawarcia. Wystarczy, że przed jego upływem (nawet w ostatnim dniu) konsument wyśle oświadczenie. Odstąpienie ustne nie będzie skuteczne.
Kupujący nie zawsze może odstąpić od umowy. Nie dotyczy to nagrań audiowizualnych i wizualnych oraz zapisanych na nośnikach programów komputerowych po usunięciu przez konsumenta oryginalnego opakowania.
Klient za odstąpienie od umowy nie płaci. Gdy nastąpiło odstąpienie od umowy, umowa uważana jest za niezawartą, a konsument jest zwolniony z wszelkich zobowiązań. Konsument musi zwrócić towar w ciągu 14 dni. Przedsiębiorca powinien wykonać umowę zawartą na odległość najpóźniej w terminie 30 dni po złożeniu przez konsumenta oświadczenia woli o zawarciu umowy.
Duże sklepy urosną jeszcze bardziej. Rynek będzie się konsolidował
Konrad Latkowski, ekspert od e-commerce z BrandStyle
Jak to się dzieje, że za dostawę przesyłki o podobnym gabarycie w jednym e-sklepie zapłacimy 30 zł, w innym 10, a w kolejnym jest ona za darmo?
Duzi gracze mają dobrze wynegocjowane umowy z firmami kurierskimi, mniejszym jest trudniej, bo i warunki, jakie oferują kurierom, czyli liczba dostaw, są gorsze. Innym powodem jest to, że e-sklepy te opłaty czasem zawyżają. Walka na jak najtańszy towar sprawia, że mają maksymalnie zaniżone marże, czyli by wyjść na swoje, szukają zysków gdzie indziej. Tak więc w porównywarce towar wygląda na bardzo tani, choć w rzeczywistości jego koszt dla klienta aż tak niski nie jest.
Jeśli już nie cenami, to czym jeszcze sklepy internetowe mogą zawalczyć o klientów? Moim zdaniem mają już szerszą ofertę niż te tradycyjne sklepy.
Co do oferty, to rzeczywiście coraz bardziej się ona poszerza, choć tu nadal w najlepszej pozycji są sklepy duże, o ugruntowanej pozycji na rynku. Świetnie na rozruszanie rynku zadziałałoby wejście do e-handlu poważnych, międzynarodowych marek. Klient, który je zna, wiedziałby od razu, czego może się spodziewać, i bardziej by im ufał. To mogłoby przekonać tych internautów, którzy jeszcze się boją zakupów w sieci. Trzeba też pamiętać, że w zakupach w sieci chodzi nie tylko o oszczędność pieniędzy, lecz także czasu. Zamiast spędzać go w kolejkach i w dojazdach do centrów handlowych, można szybciej kupić online.
Dziś większość, i to znaczącą, stanowią sklepy średnie i małe. Będą się konsolidować czy raczej ten rynek pozostanie rozdrobniony?
Wśród małych podmiotów silnych tendencji do łączenia się na razie nie ma. Jednak dzień darmowej dostawy zorganizowany po raz pierwszy w grudniu ubiegłego roku (dzięki któremu obroty niektórych sklepów wzrosły nawet o 500 – 600 proc.) pokazał, że wspólne akcje mogą być dla nich bardzo pomocne. Za to widać pewne ruchy konsolidacyjne z innej strony. Niedawno Allegro – jako platforma aukcyjna, na której też działają tysiące sklepów i ma 51 proc. polskiego rynku e-handlu – weszło we współpracę z GG, proponując usługę monitoringu zamówionej przesyłki. Empik zaś od miesięcy przymierza się do kupna Merlina. Duzi mogą więc stać się jeszcze więksi.
Największe sklepy w poszczególnych kategoriach (przychód netto w 2009 roku w mln zł / DGP