Dom wzniesiony czy wyremontowany z wykorzystaniem energooszczędnych technologii i materiałów może zużywać 2–3 razy mniej opału, gazu czy prądu na ogrzewanie niż tradycyjny budynek. I wcale nie jest dużo droższy od niego w budowie.
Im cieplejsze powietrze, tym lżejsze. Ta fizyczna zasada tylko z pozoru nie ma nic wspólnego z energooszczędnym budownictwem. W praktyce oznacza ona, że ciepłe powietrze unosi się do góry i dlatego dach oraz strop, choć mają dużo mniejszą powierzchnię od ścian zewnętrznych, odpowiadają w takim samym stopniu za straty ciepła w budynku.
W przypadku stropu i dachu to około 30 proc. strat w całym domu, ale aż do 50 proc. w starym budownictwie. Tyle samo ciepła, czyli 30 proc., ucieka przez ściany, 15–20 proc. przez okna i 10 proc. przez podłogę na najniższej kondygnacji mieszkalnej w domu jednorodzinnym. W tej kalkulacji nie uwzględnia się wentylacji, bo ona i tak musi być, choć i jej modernizacja (patrz tekst o rekuperatorach) pozwala na znaczne oszczędności.

I stare, i nowe

Temu marnotrawstwu równie łatwo zapobiec w już istniejącym i dopiero budowanym domu.
– O tym, czy budynek jest energooszczędny czy nie, decyduje grubość warstwy izolacyjnej pod dachem, pod podłogą na parterze i na elewacjach – mówi Robert Skulimowski z firmy budowlanej Wellmade.
W Polsce jeszcze dziś większość osób budujących czy remontujących domy, ocieplając je, okłada ściany i podłogę na parterze (od spodu) grubymi na 10–12 centymetrów taflami styropianu, a pod dachem kładzie warstwę wełny mineralnej o grubości 15–20 cm. Ale to za mało, żeby dom był naprawdę energooszczędny i ciepły.
– Często przychodzą do mnie ludzie, którzy mówią, że mocno grzeją, wymienili okna, ocieplili dom, ale dalej jest w nim zimno – twierdzi Konrad Czekalski, menedżer firmy budowlanej ZRB z Babic Nowych.
Nie wiedzą, że izolacja, którą zastosowali, jest za cienka. By mieć komfort cieplny w domu i nie wydawać fortuny na ogrzewanie, trzeba na ściany położyć co najmniej 20-centymetrową warstwę styropianu, a pod dachem 30–35 cm wełny mineralnej. Dobrze jest też bardzo starannie izolować podłogę na parterze i położyć pod nią nie 10, ale 20 cm styropianu.
Ściany tak zabezpieczonego domu mają współczynnik przenikalności ciepła (określany w literaturze fachowej literą U) równy 0,1–0,13. Dla porównania w tradycyjnie ocieplonym domu ten wskaźnik wynosi około 0,28.
– Ale nawet gdy przywołuję te liczby, wielu ludzi krzywi się, słysząc, że połowa grubości ściany, a nawet więcej, jak w domu pasywnym, ma być ze styropianu – opowiada Czekalski. – Potrzebna nam chyba zmiana mentalna – dodaje.



Ściany, okna, drzwi

Gdy zastosujemy tak grubą izolację, materiały do budowy ścian nie mają już aż tak istotnego znaczenia (większy wpływ ma ich grubość – zaleca się 25 cm). Owszem, przez niektóre z nich, np. przez beton komórkowy, ciepło przenika mniej niż przez inne, ale tę różnicę niweluje zupełnie tylko o pół centymetra grubsza warstwa styropianu.
– Dlatego mówienie o niektórych materiałach konstrukcyjnych do budowy ścian, że są cieplejsze, energooszczędne i dlatego warto je wybrać, to tylko czysty marketing – twierdzi Robert Skulimowski.
Tego samego nie można powiedzieć o energooszczędnych, superszczelnych oknach. Bo przenika przez nie prawie o połowę mniej ciepła niż przez dziś produkowane okna tradycyjne, a trzy razy mniej niż przez stare. Ten wskaźnik nowoczesnych okien, biorąc pod uwagę, że przez szyby tracimy nawet 20 proc. energii z grzejników, może dać całkiem pokaźne oszczędności. Sęk w tym, że energooszczędne okna najnowszej generacji bywają nawet o 70–80 proc. droższe od tradycyjnych. Ale to też zale- ży od marki, na którą się zdecydujemy. Standardowe okna kosztują 200–300 zł za mkw., energooszczędne renomowanego zachodnie-go producenta – 1 tys. zł za metr, ale zwykłe, drewnia-ne u jednego z markowych polskich producentów 2 tys. zł za mkw. Podobnie jest z energooszczędnymi drzwiami zewnętrznymi, które możemy kupić po 12 tys. zł za sztukę. Tymczasem zwykłe, tradycyjne drzwi to wydatek rzędu nawet 8– 10 tys. zł.



Materiały i robocizna

Jeśli jednak zdecydujemy się jedynie na grubszą izolację ścian, dachu i podłogi, to w przypadku remontu czy budowy domu o powierzchni 200 mkw. na same materiały wydamy co najwyżej 8–10 tys. zł więcej. Robocizna będzie zaś kosztować w zasadzie tyle samo, bo cenę za kładzenie styropianu czy wełny mineralnej liczy się od powierzchni ścian czy dachu, a nie od grubości warstwy izolacji.
Inaczej będzie w przypadku okien, ponieważ te energooszczędne trzeba dokładniej osadzać, co oznacza cenę za tę usługę o ok. 10 proc. wyższą.
Budowa 200-metrowego do- mu „pod klucz” w okolicach Warszawy kosztuje ok. 400 tys. zł. To oznacza, że dwa razy grubsza izolacja podraża tę inwestycję jedynie o 2–2,5 proc. A wydane w ten sposób dodatkowe pieniądze bardzo szybko się zwracają – na- wet już po dwóch latach. Ogrzewanie tradycyjnie budowanego 200-metrowego domu to roczne wydatki rzędu nawet 7–8 tys. zł. Sama tylko dwa razy grubsza warstwa izolacji na ścianach, pod dachem i podłogą, może te koszty obniżyć o połowę, do 3,5–4 tys. zł.
– Te kwoty robią duże wrażenie na osobach budujących i remontujących domy – mówi Robert Skulimowski.
– Do niedawna zdecydowana większość naszych klientów nie była zainteresowana grubszą warstwą izolacji. Ale od kilkunastu miesięcy, w ślad za drożejącą energią, to się szybko zmienia. Dziś już co druga zgłaszająca się do nas osoba chce mieć dom naprawdę energooszczędny i dobrze izolowany.
Niestety, w Polsce nie jest to jeszcze norma. Z raportu WWF Polska i Fundacji na rzecz Efektywnego Wykorzystania Energii wynika, że budynki mieszkalne w naszym kraju, także te nowe, wciąż należą do najbardziej energochłonnych w UE. Ale to także wina zbyt liberalnego prawa w Polsce, pozwalającego budować domy marnujące mnóstwo energii. Na przykład takie, które w ogóle nie mają izolacji cieplnej na ścianach. To skrzętnie wykorzystuje wielu deweloperów, budujących segmenty i domy jednorodzinne, którzy chcąc obniżyć koszty budowy, oszczędzają na izolacji.
Dlatego warto zmienić polskie prawo budowlane chociażby tak, by każdy nowo budowany dom musiał mieć izolację cieplną.
0,4 – 4 proc. droższa jest budowa domu energooszczędnego w porównaniu do budynku tradycyjnego
Warto wiedzieć
Budynki mieszkalne pochłaniają ponad jedną trzecią całkowitej energii zużywanej w Polsce, a 70 proc. tej energii wykorzystuje się do ich ogrzewania. Gdyby postawić na energooszczędne budownictwo, moglibyśmy obniżyć zużycie energii w naszym kraju nawet o 11 proc.
Gdybyśmy ocieplili wszystkie budynki mieszkalne w Polsce, moglibyśmy łącznie zaoszczędzić około 10 milionów ton węgla. Mniej wypalonego węgla to także mniejsza emisja szkodliwych gazów do atmosfery.
Inwestując dodatkowo jedynie 1 proc. kosztów budowy domu w materiały izolacyjne, można zaoszczędzić na ogrzewaniu tego budynku nawet 30 proc. kosztów energii.
Jako materiał izolacyjny na ściany firmy budowlane zalecają styropian, a nie wełnę mineralną. Argumentują, że w wełnie podczas mrozu skraplałaby się para wodna, co mogłoby prowadzić do utraty właściwości cieplnych tego materiału.
Nakłady inwestycyjne na energooszczędny dom zwracają się średnio po 2–5 latach.
Nie należy dopuszczać do wychłodzenia mieszkania, bo ponowne jego ogrzanie trwa zbyt długo. Lepiej utrzymywać w mieszkaniu stałą temperaturę.
Optymalna temperatura w mieszkaniach to 20°C. Ogrzewanie pomieszczeń użytkowych powyżej tego pułapu jest nieekonomiczne. Każdy stopień Celsjusza więcej to zużycie energii większe o 6 proc.

Jacek Krzemiński, wiecejtlenu.pl

Zmień dostawcę energii! To prosty sposób na tańszy prąd dla Twojej firmy! Wypełnij formularz