Małe firmy coraz chętniej korzystają z tanich usług internetowych zaledwie w miesiąc Pekao sprzedało 2 tysiące pakietów Mój Biznes Net, dwukrotnie przekraczając tym samym plany biznesowe dla tego produktu.
Obecnie coraz częściej główną cechą produktów dla małych firm staje się ich „internetowość”, nie są to już zwykłe konta z dodatkową obsługą przez kanał www. czy telefon. Dzięki temu mniejsze przedsiębiorstwa, a szczególnie mikrofirmy, których według danych GUS przybywa lawinowo, mogą liczyć na tańszą obsługę konta.

Giganci walczą o mikrofirmy

– Konkurencja w ofercie dla małych firm przenosi się z obszaru rywalizacji na polu sieci oddziałów na rywalizację w zdalnych kanałach dostępu, takich jak internet czy telefon – mówi w rozmowie z DGP Tomasz Byczyński, odpowiedzialny za ofertę dla mikrofirm i klientów detalicznych w ING Banku Śląskim.
Do tej pory w kontach internetowych specjalizowały się mniejsze banki czy instytucje działające głównie w internecie (jak mBank), ale miesiąc temu aktywnie na tym rynku zaczął działać największy bank, czyli Pekao, wprowadzając pakiet Mój Biznes Net, który okazał się produktem przyciągającym do banku nowych klientów.
– Od połowy października sprzedaliśmy 2 tys. pakietów Mój Biznes Net, czyli dwa razy więcej, niż się spodziewaliśmy. Oferta była tak skonstruowana, aby przyciągnąć nowych klientów z innych banków, a także firmy rozpoczynające działalność. Można przyjąć, że 90 proc. otwartych kont to zupełnie nowi klienci dla Pekao – mówi w rozmowie z DGP Daniel Lubryczyński, dyrektor marketingu produktów biznesowych w Pekao.
Ale ruch w internecie nie dotyczy tylko Pekao – o podobnym natężeniu sprzedaży mówi także ING czy MultiBank.
– W ostatnim czasie widzimy zwiększoną sprzedaż kont dla firm. Miesięczna sprzedaż kont firmowych to kilka tysięcy sztuk – mówi Michał Pacholczyk, zastępca dyrektora Departamentu ds. Klientów Biznesowych w MultiBanku.
Powodem jest spadek cen w tej ofercie – wiele banków nie pobiera opłaty za prowadzenia konta, wyraźnie tańsze są także przelewy, przede wszystkim do urzędu skarbowego czy ZUS.
– Wyniki sprzedaży świadczą o tym, że rynek internetowych kont firmowych o niskich kosztach utrzymania ma spore perspektywy – ocenia Daniel Lubryczyński.
– Właściciele małych firm są świetnie zorientowani w świecie internetu, a poza tym potrzebują prostego i taniego narzędzia – mówi Tomasz Byczyński.
Ale nie wszystkie banki dokonały zmiany w ofercie – wiele jest instytucji, w których obsługa miesięczna konta kosztuje 10 zł i więcej, a za przelewy – także te przez internet – płaci się kilka złotych.
Banki, w których internetowe konta są darmowe, zarabiają głównie na dodatkowych usługach. Przeważnie pobiera się opłaty np. za wydanie karty do konta firmowego.



Klient dostaje, czego potrzebuje

Już teraz banki segmentują ten rynek, oferując różne warianty kont dla różnych klientów, uzależnione od stopnia aktywności danej firmy.
– Nie wszyscy klienci załatwiają sprawy przez internet, wielu ma styczność z gotówką i woli pójść do oddziału. Dlatego mamy też ofertę rachunku efektywnego – mówi Wojciech Łukaszewski, odpowiedzialny za ofertę dla firm Alior Banku.
– Najwięcej sprzedaje się kont typu e-business class, których prowadzenie nic nie kosztuje, a koszt zewnętrznych przelewów po sześciu promocyjnych miesiącach to 1 zł – mówi Michał Pacholczyk z MultiBanku.
Na rynku można znaleźć dość nietypowe oferty, tak jak w przypadku Aliora, który przy utrzymywaniu określonego salda na rachunku wypłaca klientowi premię pieniężną.
– Nasz rachunek zarabiający sprzedaje się bardzo dobrze w liczbie kilku tysięcy sztuk miesięcznie. Z naszych informacji wynika, że premia, którą oferujemy przy średniomiesięcznym saldzie na poziomie 9 tys. zł, przyciąga klientów – mówi Wojciech Łukaszewski.
Jeszcze inną strategię przyjmuje Raiffeisen Bank, który oferuje zdalny dostęp do konta, ale oprócz tego stawia na bezpośrednią relację.
– Nasi klienci mogą korzystać z kanałów internetowych i bankowości mobilnej. Ich wykorzystanie oczywiście rośnie, ale przecież nie wszystko da się załatwić w ten sposób. Ciągle kluczowi są doradcy, którzy znają klientów, jeżdżą do nich osobiście i oferują im bardziej skomplikowane produkty, np. kredyty – mówi Marcin Salamon, odpowiedzialny za segment mikro w Raiffeisen Banku.