Przyszłość polskiego górnictwa będzie wynikać z koncepcji prywatyzacji branży poprzez giełdę lub sprzedaż spółek węglowych inwestorowi strategicznemu. Otwarta jest kwestia, jaką kontrolę nad spółkami powinien mieć Skarb Państwa.
O prywatyzacji górnictwa mówi się od lat, jednak dotąd jej nie przeprowadzono. Zwolenników prywatyzacji jest tylu, ilu jej przeciwników. Pierwsi uważają, że prywatyzacja górnictwa umożliwi odpolitycznienie i rozwój tej branży. Natomiast przeciwnicy twierdzą, że górnictwo to sektor strategiczny, który stanowi o bezpieczeństwie energetycznym kraju, a zatem powinien pozostać pod kontrolą państwa.

Bogdanka dała przykład

– Należy przyspieszyć likwidację trwale nierentownych części kopalń i skoncentrować się na inwestycjach, które będą rentowne – ocenia Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. – Wydajność pracy spada, a przecież nie wszystko można zrzucić na złe warunki górniczo-geologiczne. Przyszłość górnictwa będzie wynikać głównie z koncepcji prywatyzacji branży.
Do niedawna głośno było o Lubelskim Węglu Bogdanka, który 25 czerwca 2009 r. zadebiutował na warszawskiej giełdzie. Bogdanka, dzięki środkom z emisji akcji, planuje podwojenie wydobycia, podczas gdy w innych kopalniach wydobycie spada. Cena emisyjna akcji wynosiła 48 zł, a wartość oferty – 528 mln zł. Środki z prywatyzacji zostaną przeznaczone na budowę nowej oraz modernizację istniejącej infrastruktury technicznej, co pozwoli spółce podwoić produkcję węgla od 2014 roku.
– Istotne, że spółki nie wstrzymują w kryzysie swoich inwestycji, bo wiadomo, że one zaprocentują w kolejnych latach – podkreśla wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska. Katowicki Holding Węglowy poczeka na Pre-IPO do przyszłego roku. Wcześniej ma wyemitować obligacje węglowe za 900 mln zł. Po przeprowadzeniu Pre-IPO, debiut KHW jest możliwy po dwóch, trzech latach.
Po Katowickim Holdingu Węglowym na giełdzie zadebiutuje być może Jastrzębska Spółka Węglowa, która wydobywa węgiel koksowy. Na razie trudno jednak prognozować, jak będzie. Nie brakuje bowiem opinii, że wkrótce spółki węglowe będą w tak opłakanym stanie, że pozostanie sprzedać je za grosze (podobnie jak przed laty Polskie Huty Stali).
– Ciągle czekamy i zwlekamy z prywatyzacją – martwi się Andrzej Meder, prezes Zabrzańskich Zakładów Mechanicznych. – W końcu kopalnie znajdą się w fatalnym stanie i jedynym wyjściem będzie sprzedać je za grosze. A przecież prywatyzację można przygotować i przeprowadzić odpowiednio wcześniej. Państwo powinno prowadzić w tym zakresie aktywną politykę, ponieważ jest właścicielem górnictwa i większej części energetyki.



Górnicze związki zawodowe dopuszczają możliwość prywatyzacji spółek węglowych poprzez giełdę. Jest jednak warunek: kontrolę nad spółkami górniczymi powinien zachować Skarb Państwa.
– Na prywatyzację poprzez inwestorów strategicznych nigdy się nie zgodzimy – podkreśla Dominik Kolorz, szef górniczej Solidarności.
Największą bolączką górnictwa jest brak środków na realizację niezbędnych inwestycji. Szacuje się, że do końca 2015 roku sektor węglowy powinien zainwestować ponad 20 mld zł.
O kredytach bankowych spółki węglowe mogą dziś jedynie pomarzyć. Banki są niechętne branży węglowej i traktują ją nieufnie. Bankowcy zaznaczają, że sektor węglowy jest źle zarządzany, a dodatkowo górnicze związki zawodowe co pewien czas zgłaszają nowe roszczenia pracownicze. Kopalnie są więc zmuszone finansować większość inwestycji ze środków własnych.

Inwestor czy giełda?

– W obecnym stanie rzeczy podstawowe jest pytanie o źródła finansowania kopalń – uważa Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki. – Źródłem tym w przyszłości będą środki od tych, którzy dla własnych celów technologicznych potrzebują węgla: energetyka, hutnictwo czy przemysł cementowy. Oczywiście inwestowanie w polskie złoża nastąpi tylko wtedy, kiedy będzie to tańsza droga do węgla niż kupowanie go poza granicami Polski.
Według Krzysztofa Tchórzewskiego, byłego wiceministra gospodarki, spółki węglowe – jako przedsiębiorstwa strategiczne – powinny pozostać pod kontrolą państwa. Odmiennego zdania jest Jan Macieja, kierownik Pracowni Monitoringu Przedsiębiorstw PAN.
– Zarówno górnictwo, jak i energetyka powinny być prywatyzowane poprzez inwestorów strategicznych – podkreśla Jan Macieja. – Oni wnieśliby bowiem nowoczesne technologie oraz know-how, w tym choćby odpowiednie sposoby sprzedaży. Poza tym inwestorzy prywatni lepiej poradziliby sobie ze związkami zawodowymi, które były i nadal są zakałą górnictwa. Tymczasem związkowcy wyrywają ile się da, bo co chwilę zmieniają się osoby odpowiedzialne za sektor węglowy. Brak jest ciągłości personalnej i nie realizuje się określonych strategii – wymienia.
Optymizmu nie brakuje za to profesorowi Andrzejowi Barczakowi z katowickiej Akademii Ekonomicznej.
– Liczę, że około 2014 roku będziemy mieli uporządkowaną strukturę właścicielską w górnictwie – prognozuje prof. Barczak.
– Górnicze związki zawodowe powoli, ale jednak zaczynają dojrzewać do prywatyzacji. Wiedzą już, że bez środków na inwestycje spółki węglowe będą tracić na znaczeniu – mówi profesor Andrzej Barczak.