Do końca maja drogowcy wykorzystali zaledwie 5,7 mld zł z tegorocznego budżetu. Szacują, że w 2009 roku wydatki na budowę autostrad i dróg ekspresowych sięgną 24,5 mld zł. Eksperci są mniej optymistyczni: 20 mld zł będzie wielkim sukcesem.
W rządowym programie budowy sieci dróg przed piłkarskimi mistrzostwami Euro 2012 zaplanowano 32 mld zł do wydania w 2009 roku. Najnowsze wyniki obejmujące pięć pierwszych miesięcy nie nastrajają optymistycznie. Do maja 2009 r. (czerwcowych faktur drogowcy jeszcze nie rozliczyli) Generalnej Dyrekcji udało się wydać 5,7 mld zł. To zaledwie 18 proc. zakładanego w programie budżetu.
– Tak kończą się rządowe próby oszczędzania na budowie dróg – ocenia Adrian Furgalski, analityk zajmujący się tematyką infrastrukturalną.

Winne oszczędności

Zimą gabinet Donalda Tuska, szukając środków do załatania rosnącej dziury budżetowej, odebrał z drogowych inwestycji 10 mld zł, obiecując w zamian środki z Krajowego Funduszu Drogowego i sprzedaży obligacji przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Te jednak trafią do Generalnej Dyrekcji dopiero po nowelizacji dwóch ustaw: drogowej i dotyczącej BGK, czyli najwcześniej jesienią.
– Kończymy przygotowanie niezbędnych poprawek. Nowelizacje ustaw powinny być gotowe do końca wakacji – mówi GP szef sejmowej Komisji Infrastruktury Zbigniew Rynasiewicz, który uważa, że wyniki drogowców nie są złe.
– Wydatki na drogowe inwestycje są porównywalne z ubiegłym rokiem, a biorąc pod uwagę kryzys oraz perturbacje z finansowaniem inwestycji infrastrukturalnych, to już jest sukces – uzasadnia Zbigniew Rynasiewicz.



Drogowcy: wydamy 24,5 mld zł

Kłopoty z wydawaniem środków oznaczają jednak, że drogowcy nie mają szans na wykonanie tegorocznego planu. Będzie to raczej kwota podobna do ubiegłorocznej, czyli ok. 15 mld zł. Drogowcy liczą, że wydadzą 24,5 mld zł.
– Tylko w sytuacji wyjątkowej mobilizacji uda się zbliżyć do 20 mld zł. Na razie takiej mobilizacji nie widzę. Cały impet kierowany jest nie na budowanie, ale na ogłaszanie przetargów. Przypomnę, że w polskiej rzeczywistości na ich rozstrzygnięcie czeka się średnio nawet 300 dni – mówi Adrian Furgalski.
Kiepski wynik za pięć pierwszych miesięcy GDDKiA tłumaczy perturbacjami z finansowaniem inwestycji i późno rozpoczętym sezonem budowlanym.
– Dopiero w lutym otrzymaliśmy pierwsze pieniądze z budżetu, więc wcześniej nie mogliśmy zakontraktować żadnych prac – mówi Andrzej Maciejewski, rzecznik GDDKiA, który zarzeka się, że druga połowa tego roku będzie już wielkim popisem drogowców.
– Nawet połowę budżetu rozliczymy w ostatnim kwartale. To efekt cyklu budowlanego. Pod koniec roku wykonuje się zwykle najcięższe i najdroższe prace, jak np. asfaltowanie – przekonuje Andrzej Maciejewski.
Janusz Piechociński, wiceszef sejmowej Komisji Infrastruktury, powątpiewa w taki scenariusz.
– Boję się, że drogowcom zabraknie wtedy pieniędzy. Pierwsze środki ze sprzedaży obligacji będą dostępne dopiero pod koniec tego roku, czyli wtedy, gdy drogowcy będą chcieli rozliczać większość prac. A co jeśli sprzedaż papierów się nie powiedzie? – zastanawia się Janusz Piechociński.

Wybudują tylko połowę km?

Problemy z budową dróg sprawiają, że plany rządu wybudowania do 2012 roku 3 tys. km autostrad i tras ekspresowych są już niewykonalne. Optymistyczny wariant zakłada, że do Euro 2012 powstanie 2,1 tys. km nowych dróg. Około 900 km dopiero ma być w trakcie budowy.
– Oby nie skończyło się na maksymalnie 1,5 tys. km. Budowa dróg wciąż napotyka zbyt wiele przeszkód, a powinna być absolutnym priorytetem tego rządu – mówi Adrian Furgalski.