141 mld zł pożyczyli do tej pory w bankach Polacy na kupno nieruchomości. 90 proc. wziętych kredytów hipotecznych to pożyczki we franku szwajcarskim. 10-proc. wzrostu cen nieruchomości należy się spodziewać już w 2009 roku.
PROGNOZA
Ponad 5 mld zł na zakup nieruchomości pożyczyli Polacy w czerwcu w bankach. Taki wzrost na rynku kredytów hipotecznych zaskoczył wiele osób. Skok może oznaczać przełom na rynku nieruchomości.
Napływu większych pieniędzy nie widzą jeszcze deweloperzy, ale spodziewają się zmian.
- Tendencja jest zauważalna, jednak na razie dotyczy tylko rynku wtórnego. Jest kwestią czasu, by ożywienie dało się odczuć także na rynku pierwotnym - mówi Matylda King z Ghelamco Residential.
Jej zdaniem można też zauważyć inwestorów, którzy sprzedają posiadane akcje i wracają do inwestycji w nieruchomości.
- Ożywienie na rynku kredytów hipotecznych widać, ale nie wiadomo, ile z tych pieniędzy, to nowe kredyty, a ile to kredyty przeniesione z innych banków - mówi Agnieszka Nieradka z Fundacji na Rzecz Kredytu Hipotecznego.
Nie wiadomo więc, jak duża część z pożyczonych w czerwcu 5 mld zł została przeznaczona na spłatę starych, wyżej oprocentowanych kredytów - najczęściej złotówkowych.

Polacy potrafią liczyć

W tej sytuacji nie należy już chyba liczyć na dalszy spadek cen mieszkań. Eksperci spodziewają się stabilizacji cen, a od jesieni, najpóźniej wiosny przyszłego roku powolnego ich wzrostu. Jeśli te prognozy się sprawdzą, to teraz może być najlepszy moment na kupno nieruchomości. Podaż mieszkań jest bardzo duża, więc jest w czym wybierać i można się targować.
Jednak nie wszystkie pożyczone w bankach pieniądze na kupno nieruchomości rzeczywiście wpływają na rynek.
Do tej pory barierą wzrostu cen na rynku nieruchomości były podwyżki stóp procentowych i ograniczenia w przyznawaniu kredytów walutowych wprowadzone przez NBP. Ten hamulec działał jednak do pewnego momentu. Wzrost wartości złotego i seria podwyżek stóp procentowych spowodowały, że kredyty nominowane we frankach szwajcarskich znowu stały się bardzo atrakcyjne.
Mimo wprowadzonych ograniczeń niektóre banki nauczyły się chyba je obchodzić i są w stanie udzielać nawet większe kredyty walutowe niż złotówkowe. Do łask wrócił frank szwajcarski, w którym udzielanych jest obecnie ponad 90 proc. wszystkich kredytów hipotecznych. Taki kredyt jest niżej oprocentowany niż w złotych (średnio o 2 punkty proc.), a dodatkowo cały czas spada wartość franka, więc zmniejsza się poziom zadłużenia liczony w złotych.

Letni ruch w interesie

Do tej pory Polacy wzięli w bankach na zakup nieruchomości 141 mld zł kredytów. 58 proc. wszystkich to kredyty złotówkowe. Wśród nowych pożyczek przeważają kredyty walutowe.
- Lipiec, sierpień to nie najlepsze miesiące na kredytowanie, ale myślę, że 3-4 mld złotych miesięcznie zostanie pożyczonych - prognozuje Agnieszka Nieradka.
Sporo osób nadal odwleka decyzję o kupnie nieruchomości licząc na dalszy spadek cen, a pośrednicy nadal narzekają, że do transakcji dochodzi rzadko. Jednak faktem jest, że witryny internetowe zajmujące się sprzedażą nieruchomości notują dużą oglądalność. W okresie wakacyjnym to nietypowe zjawisko i wskazówka, że popyt na mieszkania rośnie. Gdy pojawiają się przecenione oferty mieszkań, to stosunkowo szybko znajdują nabywców.
- Nadal mogą być przeceny, ale dotyczyć one będą tylko starszych mieszkań wybudowanych w wielkiej płycie. Na spadki cen nowych, w dobrej lokalizacji, nie należy już liczyć - prognozuje Karol Wilczko z Comperii.
- Widzimy wstępne oznaki ożywienia, jednak zdecydowana poprawa może nastąpić dopiero w przyszłym roku - twierdzi Tomasz Labiedź z Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości.
Prawdopodobnie mamy wiec dołek i teraz czeka nas kilka miesięcy stabilizacji cen nieruchomości.
- Przewidujemy, że obecny poziom cen zostanie utrzymany, zarówno jeśli chodzi o rynek pierwotny, jak i wtórny. Nie należy spodziewać się obniżki stawek za metr kwadratowy - uważa Matylda Kong.

Można się targować

- W tej chwili targując się można zbić ceny nawet o 15-20 proc. - mówi Karol Kliszko. Według niego w przyszłym roku ceny nieruchomości będą już powoli rosły, ale nie będzie to wzrost duży - maksymalnie 10 proc. rocznie.
- Rynek nieruchomości mieszkaniowych znajduje się w fazie stabilizacji - mówi Marcin Jańczuk z Metrohaus.
Mimo że dane z banków jasno wskazują, że popyt będzie się zwiększał, bo rośnie akcja kredytowa, to rośnie też podaż mieszkań.
- W I półroczu tego roku oddano do użytkowania ponad 67 tys. mieszkań, czyli o 28 proc. więcej niż przed rokiem - potwierdza Krzysztof Kieszkowski z Polanowscy Nieruchomości.
Tylko połowa nowych mieszkań znalazła nabywców. Trudno też sprzedać tysiące mieszkań z rynku wtórnego. Praktycznie nie ma więc możliwości podnoszenia cen. Tylko w Warszawie na nabywców czeka ok. 15 tys. nowych mieszkań. Zdaniem wielu specjalistów polski rynek jest w stanie równowagi i ceny w najbliższych miesiącach się nie zmienią. Większe przeceny mogą dotyczyć jedynie starszych lokali z wielkiej płyty, położonych w mało atrakcyjnych dzielnicach, które są słabo skomunikowane z centrum. Lokale nowsze, dobrze położone, tańsze już nie będą.
CZARNY CZERWIEC NA BRYTYJSKIM RYNKU NIERUCHOMOŚCI
Mieszkania w Wielkiej Brytanii potaniały w czerwcu najbardziej od 16 lat. W ostatnim roku ceny spadły tam średnio o 6,3 proc. Powtórzenie tego scenariusza w naszym kraju jest mało prawdopodobne. Kryteria przydziału kredytów w brytyjskich bankach nie były zbyt wymagające i teraz wiele osób ma problemy z ich obsługą - podobnie jak w Stanach Zjednoczonych. W Wielkiej Brytanii dramatycznie spada też liczba nowych kredytów udzielonych na kupno nieruchomości - jest w tej chwili najniższa od 10 lat. W Wielkiej Brytanii nieruchomości nadal będą tanieć.
ikona lupy />
141 mld zł pożyczyli do tej pory w bankach Polacy na kupno nieruchomości / ST