Deweloperzy mają coraz większe problemy ze sprzedażą mieszkań. Na rynku nowych lokali przybywa, a ich sprzedaż zmniejszyła się o połowę.
Do końca kwietnia do użytku oddano rekordową liczbę prawie 48 tys. lokali mieszkalnych - to oznacza wzrost o ponad 30 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. Większość z nowych mieszkań to prywatne domy, mieszkania spółdzielcze, zakładowe lub wybudowane przez TBS-y. Takie lokale puste nie stoją.
Deweloperzy oddali do użytku około 20 tys. mieszkań. Na 6 - 7 tys. lokali nie ma chętnych. Deweloperzy rozpoczynali budowy średnio dwa lata temu, licząc na dalszy wzrost cen i duży popyt. Teraz sytuacja całkowicie się zmieniła.
- Jak u wszystkich deweloperów sprzedaż jest dużo mniejsza, nawet o 50 proc. - mówi Jan Wagner, dyrektor działu sprzedaży i marketingu Polnordu. Według niego, jeśli przed zakończeniem inwestycji uda się sprzedać połowę mieszkań, to będzie to bardzo dobry wynik. Rok temu w ciągu dwóch, trzech miesięcy od ogłoszenia inwestycji sprzedawano wszystkie lokale.
Nie wszyscy mają problemy
- Jeśli lokalizacja jest dobra, to mieszkania nadal się sprzedają - mówi Tomasz Zganiacz, prezes Triton Development. Problemów ze sprzedażą nie ma Stark Development budujący nieruchomości rekreacyjne w Beskidach. Zdaniem ekspertów nie ma w tej chwili na rynku już miejsca na deweloperów, którzy kupują działkę, budują i dopiero później sprawdzają, czy znajdzie się nabywca. Faktem jest, że dużo łatwiej sprzedawane są w tej chwili mieszkania już wybudowane.
- Mamy sprzedanych 240 mieszkań na niecałe 600 budowanych, ale nie zamierzamy obniżać cen - mówi prezes Zganiacz.
Na czekanie stać jednak tylko największych deweloperów, z silnym zapleczem finansowym. Mniejsi będą musieli sprzedawać innym firmom własne rozpoczęte inwestycje.
- Mamy już teraz dużo takich ofert. Jeśli ceny jeszcze nieco spadną, to będziemy niektóre atrakcyjne inwestycje przejmować - mówi dyrektor Wagner z Polnordu.
Puste mieszkania i bonusy
- Nie ma w tej chwili twardych danych, ale sądzę, że nawet 6-7 tys. nowych mieszkań deweloperskich może stać w tej chwili pustych - szacuje profesor Wiktoria Bolkowska, znawca rynku nieruchomości z Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa.
- Najczęściej trwają pertraktacje w sprawie tych mieszkań i kiedyś będą one sprzedane - uważa z kolei profesor Witold Werner z Instytutu Rozwoju Miast. Deweloperzy nie przyznają się do obniżek cen, ale coraz częściej dają różnego rodzaju bonusy w postaci garaży, piwnic czy wyposażenia kuchni - by zachęcić do kupna.
- W Warszawie, która jest największym rynkiem mieszkaniowym w Polsce, roczny popyt na mieszkania szacujemy na 15-16 tys. - mówi Robert Oborski z Home Broker.
Według niego w tym roku oddanych zostanie do użytku nawet 20 tys. nowych mieszkań. Trzeba też pamiętać, że nadal 3-4 tys. lokali wybudowanych w ubiegłym roku czeka na nowych właścicieli.
- Nawet 20-25 proc. nowych mieszkań nie zostanie sprzedanych w tym roku - mówi Robert Oborski.
To oznacza, że deweloperzy będą mieli problemy co najmniej przez kolejne dwa lata i na pewno będą wstrzymywali nowe inwestycje.
W tej chwili największą konkurencją dla firm deweloperskich są ich własne mieszkania kupione kilka miesięcy temu przez inwestorów. Nabywca zapłacił 10 proc. wartości, a teraz musi wyłożyć resztę pieniędzy. Często więc odsprzedaje prawa do lokalu poniżej kosztów nabycia.
- Deweloperzy muszą ograniczyć inwestycje i skupić się tylko na dobrych lokalizacjach adresowanych do konkretnego klienta - uważa ekspert Home Broker.
Dzisiaj największy jest popyt na dwupokojowe mieszkania wielkości 40-50 mkw. W dzielnicach bardziej prestiżowych największe wzięcie mają większe mieszkania czy nawet apartamenty. Pustych mieszkań będzie jednak przybywać, a czas sprzedaży jeszcze może się wydłużyć.
Ta sytuacja wpływa oczywiście także na rynek wtórny. Tutaj nikt nie ukrywa, że ceny spadły i konkurencja nowych lokali wymusza obniżanie cen. Spadek najbardziej odczuwają mieszkania z wielkiej płyty. Szczególnie dotyczy to dużych mieszkań - tutaj rzeczywiście najtrudniej o nabywców. Sytuacji nie ułatwiają banki, które zaostrzyły kryteria przyznawania kredytów i spowodowały, że mniej osób ma zdolność kredytową niezbędną do kupna mieszkania.
Komentarze (31)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarsze6lat temu było by mnie stać a teraz
Widzę to po 2 latach użytkowania mieszkania jak wszystko sie rozłazi. Jak nie można w ścianę wbić kołka rozporowego bo albo zluzowuje się cegła, albo pustka, albo worki po cemencie. Tynk nie trzyma się ścian, ściany pionu i zakotwień. A okna są tylko na piance bo tynk kruszy sie przy ościeżnicy. Wyliczać usterki mogę do wieczora.
Ale 350tys to kosztowało i grubas developer płacze że jest stratny
wysokie bloki oddalone od siebie o 8 metrów, ładnie wyglądające przez pierwsze pół roku. A później okazuje się że to nowa rudera budowana w pośpiechu z najgorszych materiałów i bez uwzględnienia podstawowych zasad budowy. O wiele lepiej kupić choćby małą działkę i pobudować mały domek, taki do 100m2 i żyć sobie spokojnie z dala od takich kołchozów. A cenowo wychodzi to nawet taniej niż 60m2 w bloku przy ruchliwej ulicy...
Ale nie w naszym. Nasi politycy w oświadczeniach majątkowych od lat wpisują ceny sprzed X lat. A jak im się zwraca uwagę że te ceny to wzięli z sufitu - to robią wielkie oczy, dziwią się a nastepnie traktują uwagę jako atak polityczny i o sprawie zapominają. Dla nich wszystko jest OK
A to że nabywca będzie spłacał kredyt do smiercu kupując zawyżone cenowo mieszkanie to już problem nabywcy nie państwa które - jak widac po oświadczeniach majatkowych posłów i członków rządu nie mają bladego pojęcia o cenach ww
Odnośnie tego czy ceny w stosunku do dochodów obywateli są obecnie wyższe czy niższe niż kiedyś, to podam taka ciekawostkę: W roku 1978 czyli 30 lat temu, gdy nabywałem pierwsze mieszkanie, metr kwadratowy w przeciętnym 50-tysięcznym mieście kosztował 6 000zł i oczywiście trzeba było być członkiem spółdzielni mieszkaniowej, czekając w kolejce na otrzymanie. Cena metra kwadratowego wynosiła więc ok. 130% ówczesnej średniej krajowej płacy. Dzisiaj w tym mieście średnia cena to ok. 4 000zł/m2, czyli w stosunku do średniej krajowej jest podobnie i mieszkanie można można kupić od ręki.
PS. JW bez bicia przyznawał, że ma 80% narzut. Od 6 tysi to by dawało cenę sprzedaży netto 10,8 + 0,75 VAT. A ja jakoś nie słyszałem, żeby JW doszło do cen sprzedaży 11,5 kzł/m2.
Zakup ziemi za 1 m mieszkania - 1500 za PUM (poza centrum)
Koszt budowy (firma budowlana) - 4000 za PUM ( skromnie)
KOszty zarzadzania 500 zł zaPUM
Koszty finansowe....
Razem daje ok 6000 za m mieszkania
A gdzie zysk
Co potem? Deweloperzy zostaną zmuszeni sytuacją rynkową do obniżenia cen na mieszkania lub zaprzestaniem budowy nowych mieszkań.
Co potem? Ceny mieszkań zaczną spadać, lub deweloperzy będą musieli się przekwalifikować (trzeba coś-cokolwiek sprzedać, aby zarobić na pensje i utrzymanie biur).
Ostatecznie w naszym kraju brakuje rąk do pracy także w innych sektorach gospodarki.