Postępowania w sprawie GetBack SA mają w UOKiK nadaną rangę najwyższego priorytetu, a mogą zakończyć się sformułowaniem zarzutu naruszenia zbiorowego interesu konsumentów - mówiła wiceprezes UOKiK Dorota Karczewska podczas środowego posiedzenia sejmowej komisji gospodarki.

Komisja rozpatrywała w środę informację prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o "działaniach podjętych w celu wyjaśnienia sprawy sprzedaży obligacji korporacyjnych GetBack oraz o kompetencjach UOKiK w zakresie ochrony konsumentów w przypadku oferowania przez banki i inne podmioty ryzykownych instrumentów finansowych".

Szef komisji Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna) mówił podczas posiedzenia, że w sprawie GetBack "po raz kolejny Polacy zostali oszukani", więc państwo powinno zrobić wszystko, by nie stracili oni zaufania do instytucji publicznych i finansowych. Stąd, dodał, należy dokładnie wyjaśnić tę aferę. "Musimy też zrobić wszystko, by uratować pieniądze, które ludzie stracili" - zaznaczył szef komisji.

Informację UOKiK przedstawiła wiceprezes Dorota Karczewska. Przyznała, że już w kwietniu br. UOKiK wszczął postępowanie w sprawie GetBack, reagując na informacje, że przy sprzedawaniu obligacji windykatora mogło dochodzić do tzw. misselingu, czyli sprzedawania produktów finansowych niedopasowanych do potrzeb klienta.

Obecnie Urząd prowadzi cztery postępowania wyjaśniające, mówiła, które dotyczą samej spółki GetBack, a także podmiotów oferujących obligacje spółki - Polskiego Domu Maklerskiego, IdeaBanku, Lion's Banku.

"Te postępowania mają nadaną rangę najwyższego priorytetu w UOKiK" - podkreślała Karczewska.

Zaznaczyła, że postępowania mogą się zakończyć np. zarzutem naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. Wyjaśniała, że jeśli zostanie to przez Urząd udowodnione i decyzja się uprawomocni - sądy w postępowaniu cywilnym będą tą decyzją UOKiK związane.

Karczewska przyznała też, że UOKiK na bieżąco jest w kontakcie z przedstawicielami obligatariuszy. Wyjaśniała, że obecnie w przypadku GetBack można mówić o trzech płaszczyznach - to odpowiedzialność karna sprawców afery, którą zajmuje się prokuratura, odpowiedzialność administracyjna, czym zajmuje się m.in. UOKiK, a także szukanie możliwości indywidualnej pomocy prawnej osobom poszkodowanym.

Za najlepszą podstawę do dochodzenia roszczeń UOKiK uważa w tym przypadku ustawę o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, która jest stosunkowo rzadko stosowana - mówiła.

Wiceprezes Karczewska dodała, że problemem jest też zapobieganie w przyszłości takim sytuacjom, jak sprawa GetBack. Zwróciła uwagę, że jedną z przyczyn może być praktyka, że im produkt finansowy jest bardziej toksyczny, tym prowizja dla sprzedającego wyższa. Stąd UOKiK proponuje m.in. wprowadzenie limitu wynagrodzeń dla sprzedających takie produkty oraz ujednolicenie wynagrodzeń.

Podczas posiedzenia komisji pojawił się też m.in. wątek anonimów o nieprawidłowościach w GetBack, jakie do UOKiK miały dotrzeć jeszcze w grudniu 2017 roku.

"Jeżeli to prawda, dlaczego nie wszczęto od ręki postępowania, bo dobrze wiemy, że kluczowa faza sprzedaży obligacji przypadła na pierwszy kwartał 2018 roku, więc gdyby wcześniej podjęto działania kontrolne, może nie doszłoby do ostatniej fali sprzedaży obligacji" - pytała Paulina Hennig-Kloska (Nowoczesna).

Wiceprezes UOKiK potwierdziła, że Urząd otrzymał takie anonimy. "Tak, potwierdzam, pod koniec grudnia wpłynął anonim, ale ja z jego treści nie wyczytałam hasła +obligacje korporacyjne+" - powiedziała Karczewska.

Wyjaśniła, że w tamtym czasie UOKiK zajmował się spółką GetBack, ale "w zupełnie innym obszarze jej działania, jako windykatora". Nie było natomiast wiedzy dotyczącej sprzedaży przed tę spółkę obligacji i anonim też tego nie poruszał.

"Dla mnie to powinno być jednak sygnałem, by przejrzeć działalność publiczną tej spółki" - komentowała Hennig-Kloska.

"My nie dajemy certyfikatów dopuszczania produktów na rynek" - opowiedziała Karczewska, podkreślając, że UOKiK działa "ex post", a nie "ex ante". Potwierdziła zarazem, że w anonimach pojawiło się w kontekście GetBack sformułowanie "piramida finansowa".

Szef komisji Jerzy Meysztowicz pytał obecną przedstawicielkę Związku Banków Polskich, jak to możliwe, by pracownicy banków, jako osoby prowadzące własną działalność gospodarczą, dysponowali dokładnymi danymi klientów banków i oferowali im obligacje GetBack. Przedstawicielka Związku zapowiedziała odniesienie się do tego na piśmie.

Meysztowicz zwrócił się też do obecnych przedstawicieli Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy, by pogrupowali posiadaczy obligacji na tych, od kogo je kupili - od PDM, Idea Banku, Lion's Banku czy bezpośrednio od GetBack - i w jakiej formie. "To posłuży temu, by nie występować jako 9 tysięcy indywidualnie, ale stwierdzić, jaka jest odpowiedzialność poszczególnych instytucji" - zaznaczył.

Obecni na posiedzeniu przedstawiciele NIK potwierdzili, że Izba rozpoczyna kontrolę w instytucjach państwowych, związaną ze sprawą GetBack. Z kolei przedstawiciel Ministerstwa Finansów poinformował, że resort pracuje nad projektem ustawy, który ureguluje problem sprzedaży obligacji korporacyjnych, by podobne przypadki jak GetBack się nie zdarzały.

Meysztowicz zapowiedział też, że jeśli w ramach komisji finansów nie powstanie stała podkomisja ds. GetBack, o co za pośrednictwem klubu Nowoczesna zwrócili się do marszałka Sejmu obligatariusze, tematyką tą będzie się zajmować Komisja Gospodarki i Rozwoju.

Spółka GetBack zajmuje się zarządzaniem wierzytelnościami. Powstała w 2012 r., a w lipcu 2017 r. jej akcje zadebiutowały na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie w ramach przeprowadzonej pierwszej oferty publicznej. W kwietniu GPW, na wniosek KNF, zawiesiła obrót akcjami GetBacku. Stało się to po tym, gdy 16 kwietnia rano firma podała, że prowadzi negocjacje z PKO BP oraz Polskim Funduszem Rozwoju ws. finansowania o charakterze mieszanym kredytowo-inwestycyjnym w wysokości do 250 mln zł. Z komunikatu spółki wynikało, że informację uzgodniono "ze wszystkimi zaangażowanymi stronami" tymczasem PKO BP i PFR zdementowały informacje, że prowadzą takie rozmowy. To wywołało reakcję KNF. W efekcie rada nadzorcza GetBack odwołała ze skutkiem natychmiastowym Konrada K. ze stanowiska prezesa spółki.

KNF zarzuciła byłemu kierownictwu spółki przeprowadzanie operacji finansowych, mających na celu uniknięcie realnej wyceny posiadanych przez spółkę pakietów wierzytelności.

Warszawska Prokuratura Regionalna nadzoruje śledztwo dotyczące GetBacku. Zostało ono podjęte 24 kwietnia w ramach zespołu prokuratorów, który został powołany przez Prokuraturę Krajową po zawiadomieniach przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie GetBacku. Postępowanie dotyczy wyrządzenia szkody majątkowej o wielkich rozmiarach, prowadzenia ksiąg rachunkowych wbrew przepisom i podawanie nieprawdziwych informacji. Według prokuratury w toku śledztwa przesłuchano już łącznie kilkadziesiąt osób, w tym urzędników KNF i spółki GetBack, a także zabezpieczono dokumentację i dane elektroniczne.

Centralne Biuro Antykorupcyjne na polecenie prokuratury dokonało zatrzymań. Sąd zdecydował o zastosowaniu trzymiesięcznego aresztu m.in. wobec byłego prezesa GetBack Konrada K. i wiceprezes Anny P.

5 lipca br. spółka GetBack podała, że jej zobowiązania wynoszą 3,32 mld zł, podczas gdy we wniosku o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego z maja tego roku wykazywano 2,82 mld zł.

Podczas ostatniego zgromadzenia wierzycieli GetBack SA w końcu sierpnia członek Rady Wierzycieli Radosław Barczyński podał, że według informacji spółki GetBack jest około 10 tys. wierzycieli – indywidualnych obligatariuszy - oraz kilkunastu wierzycieli instytucjonalnych. "Mówimy tu o kwocie ponad 3 mld zł. Z czego 700 mln zł to wierzytelności zabezpieczone, około 2 mld zł wierzytelności niezabezpieczone z tytułu emisji obligacji, a pozostałe to wierzytelności handlowe" - mówił.

Zarząd GetBacku w zaktualizowanych propozycjach układowych planuje spłacić wierzycielom grupy pierwszej, czyli obligatariuszom, należność główną w 31 proc. W lipcu spółka zakładała, że spłaci obligatariuszom 27 proc. Kurator obligatariuszy GetBacku w propozycjach układowych zakłada spłatę należności głównej dla tej grupy wierzycieli w 50,5-proc. Podobny poziom proponuje Rada Wierzycieli.