O budżecie i funduszach unijnych z Pawłem Chorążym wiceministrem inwestycji i rozwoju rozmawia Grzegorz Osiecki.
Spodziewał się pan takich cięć?
Owszem, liczyliśmy się z możliwością redukcji, ale nie w takich rozmiarach. Węgry, Litwa, Malta i Czechy mają cięte budżety o 24 proc., my o 23 proc. Zaskakujący jest kierunek tych zmian. Poza dwoma najbiedniejszymi krajami, czyli Bułgarią i Rumunią, kraje naszej części Europy tracą, a zyskują kraje Południa będące na wyższym poziomie rozwoju gospodarczego i PKB na mieszkańca.
Polska gospodarka przyzwyczaiła się do funduszy unijnych. Jaki skutek mogą mieć cięcia?
Do tej pory jeden punkt procentowy rocznie we wzroście PKB był wynikiem wydawania pieniędzy unijnych. Przełożenie cięć na konkretne efekty będzie odmienne w różnych sektorach. Są takie, w których praktycznie całe finansowanie pochodzi ze środków unijnych. Tak jest ze wsparciem publicznym dla przedsiębiorców. Dlatego ważne są szczegóły wieloletnich ram finansowych. Czy będą zagwarantowane minimalne środki na poszczególne cele i czy będzie można pozyskać środki z innych części budżetu przeznaczonego na rozwój innowacyjności lub przeciwdziałanie niekorzystnym zmianom klimatycznym. Ważne jest, ile będziemy mogli wydawać na podstawową infrastrukturę, jak rozbudowa sieci drogowej. To jeszcze trudno ocenić.
To dla nas klęska czy tylko porażka?
Na pewno nie jesteśmy zadowoleni. Zapowiedzi Komisji były inne. Liczyliśmy się z tym, że z powodu brexitu i bogacenia się naszych regionów koperta narodowa będzie mniejsza, ale nie aż tak. Jeśli spojrzymy na to z punktu widzenia celów traktatowych spójności terytorialnej, społecznej i gospodarczej, takie przesunięcia ze Wschodu na Południe nie mają uzasadnienia. Jaki jest powód przesuwania środków z naszej części Europy do Hiszpanii, która jest blisko 100-proc. przeciętnego unijnego PKB na głowę mieszkańca?
To kupowanie spokoju w strefie euro?
Na pewno od czasu kryzysu finansowego widać ogromne napięcia na południu strefy euro. Do pewnego stopnia wynika to ze zmiany kryteriów, np. uwzględnienia bezrobocia młodzieży. My, jeśli chodzi o ten wskaźnik, jesteśmy poniżej unijnej średniej, podczas gdy we Włoszech to ok. 40 proc. Ale odpowiedź ze strony Komisji na pewno nie jest do końca trafna. Nierównowaga dotyczy także tego, że nie tylko cięte są pieniądze na spójność, ale nie widać, byśmy mogli sobie te cięcia zrekompensować w innych politykach.
Czy to nie wyraz słabości naszej pozycji wynikającej m.in. z konfliktu z Komisją Europejską?
Cięcia dotyczą nie tylko nas, ale prawie całej Europy Środkowej i Wschodniej. Na pewno postawiono docenić Południe, używając argumentów, że kraje naszej części kontynentu jakoś sobie radzą. Jesteśmy karani za to, że w sposób efektywny wykorzystywaliśmy pieniądze z poprzedniej perspektywy, które wspierały rozwój gospodarczy i wyrównywanie różnic ze średnią unijną.
Jak zamierzamy bronić naszej części budżetu?
Będziemy stanowczo sprzeciwiać się wszelkim rozwiązaniom dyskryminującym nasz kraj i region na tle innych państw członkowskich UE. Celem grupy krajów z naszej części Europy powinno być wprowadzenie mechanizmów, które w większym stopniu wpływałyby na transfery do naszego regionu z funduszy zarządzanych przez Komisję Europejską. Poza tym potrzebna jest dyskusja, na ile obecna propozycja Komisji odpowiada celom polityki spójności, jakie wynikają z traktatów.