Niedługo KNF otrzyma prawo do nakładania miliardowych kar na instytucje finansowe. Najnowsza nowelizacja ustaw regulujących działalność banków, towarzystw ubezpieczeniowych czy towarzystw funduszy inwestycyjnych ma na celu dostosowanie polskich przepisów do nowych wymogów Unii Europejskiej.

Ale zawiera też zapisy, które mają na celu coś zupełnie innego: wzmocnienie pozycji Komisji Nadzoru Finansowego w stosunku do właścicieli działających na naszym rynku instytucji finansowych. Nadzór dostaje możliwość karania ich za niewypełnianie tzw. zobowiązań inwestorskich.

– Mało kto zdawał sobie sprawę z tych zapisów. A to prawdziwy bat na inwestorów – mówi szef banku, którego większościowym udziałowcem jest zagraniczna grupa finansowa.

– Nadzór zainicjował prace legislacyjne nad wprowadzeniem tej regulacji w celu zwiększenia efektywności środków nadzorczych, w trosce o bezpieczeństwo sektora finansowego, działających na tym rynku podmiotów, a także klientów, na których sposób działania podmiotów finansowych i inwestorów pośrednio oddziałuje – tłumaczy Jacek Barszczewski, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego.

Nasz rozmówca z sektora bankowego zwraca uwagę na maksymalną wysokość kary. Może ona sięgnąć wartości inwestycji. Oznacza to, że w przypadku największych instytucji mogłaby teoretycznie iść nawet w miliardy złotych.

Ile warte są prywatne banki / Dziennik Gazeta Prawna

Zobowiązania inwestorskie to zwykła część procedury uzyskiwania zgody KNF na przejęcie większościowego pakietu akcji działającego na naszym rynku banku, firmy ubezpieczeniowej czy innego podmiotu nadzorowanego. Nabywcy deklarują np. utrzymanie polskiej nazwy kupowanej firmy albo debiut jej akcji na giełdzie. Dwa najgłośniejsze przypadki problemów z wypełnieniem tych zobowiązań dotyczyły firmy private equity Abris, która była właścicielem Polskiego Banku Przedsiębiorczości, oraz austriackiej grupy Raiffeisen

Zapisy zwiększające uprawnienia Komisji Nadzoru Finansowego w stosunku do właścicieli instytucji finansowych zostały wprowadzone przez posłów przy okazji wdrażania w polskich przepisach unijnej dyrektywy MiFID II – dotyczącej ochrony interesów osób kupujących np. jednostki funduszy inwestycyjnych. W projekcie zmian różnych ustaw tych zapisów nie było. Pojawiły się w trakcie prac w Sejmie. Na ich mocy KNF będzie mogła karać inwestorów, którzy nie dochowują zobowiązań składanych nadzorowi, by uzyskać jego zgodę na przejęcie banku, firmy ubezpieczeniowej czy TFI.
„Jeżeli podmiot (chodzi o nabywcę udziałów, który chce przekroczyć określone procentowe progi w akcjonariacie – red.) lub założyciel banku krajowego nabył lub objął akcje lub prawa z akcji i nie dochowuje zobowiązania, KNF może nałożyć na ten podmiot lub założyciela banku krajowego karę pieniężną do wysokości odpowiadającej wartości tych akcji lub praw z akcji” – tak wygląda nowy przepis w odniesieniu do sektora bankowego. Podobne znalazły się w ustawach dotyczących innych segmentów rynku.
Podstawą do wymierzenia kary ma być nie bieżąca wycena danej instytucji (na giełdzie są notowane akcje kilkunastu spośród niemal 40 banków komercyjnych i jednego ubezpieczyciela), ale jej wartość w momencie kupna. Mimo to kwoty mogą iść w setki milionów, ale w niektórych przypadkach nawet w miliardy złotych.
Na tym jednak nie koniec. Ustawa przewiduje natychmiastową wykonalność decyzji.
– Poprawka ma na celu wyposażenie Komisji w możliwość sankcjonowania inwestorów, którzy nie dochowali zobowiązań inwestorskich – mówił w trakcie posiedzenia podkomisji zajmującej się projektem Leszek Skiba, wiceminister finansów. – Chodzi nam o taki system sankcji, który byłby skuteczny i szybki. Żeby nie trzeba było przechodzić przez postępowanie egzekucyjne, które daje możliwość opóźniania czy obstrukcji. I w ten sposób większego zdyscyplinowania inwestorów, szczególnie zagranicznych – dodał.
Co, gdyby zagraniczny inwestor nie był w stanie zapłacić od razu? KNF może rozłożyć karę na raty. W przypadku zaległości KNF może nakazać „przekazanie na poczet zaległej kary wraz z odsetkami wszelkich płatności dokonywanych przez bank na rzecz tego akcjonariusza, w kwocie odpowiadającej tej karze wraz z odsetkami”. – W grę mogą wchodzić odsetki od pożyczek, prowizje, płatności od wszelkich umów, a każdy ma ich całkiem sporo – mówi prezes jednego z krajowych banków.
– Zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to nietypowe rozwiązanie. Wydaje nam się jednak, że bardzo potrzebne. Musimy wziąć pod uwagę, że bardzo często są to podmioty z siedzibą za granicą, niekoniecznie na obszarze UE. Chodzi o efektywność egzekucji – mówił w trakcie posiedzenia sejmowej podkomisji przedstawiciel KNF.
Jutro ustawą będzie się zajmować senacka komisja budżetu i finansów publicznych. W brzmieniu przyjętym przez Sejm nowe przepisy mają wejść w życie w dwa tygodnie po ogłoszeniu.
Pierwszym przypadkiem, w którym KNF będzie mogła zastosować nowe przepisy, może być sprawa Raiffeisen Bank Polska. Nadzór w ub.r. stwierdził, że jego pochodzący z Austrii właściciel nie wywiązał się z obietnicy wprowadzenia akcji polskiego banku na giełdę (KNF zależy na tym, by największe banki miały status spółek publicznych, bo wymaga to od nich m.in. publicznego podawania większego zakresu informacji). Dał jednak Austriakom czas do połowy maja br. na doprowadzenie do debiutu polskiego Raiffeisena bądź jego sprzedaż komuś innemu (trwają rozmowy z francuskim BNP Paribas).
W przeszłości naruszenia zobowiązań miały miejsce również w innych segmentach rynku finansowego. Gdy dochodziło do takich sytuacji, nadzór brał pod uwagę w ocenie, czy właściciel daje tzw. rękojmię ostrożnego i stabilnego zarządzania instytucją finansową. Negatywna ocena może skutkować brakiem zgody KNF w kolejnych sprawach. Najcięższą sankcją, na jaką może zdecydować się nadzór, jest pozbawienie inwestora prawa do wykonywania głosu na walnym zgromadzeniu instytucji finansowej i nakazanie sprzedaży akcji.
Tak zrobiono kilka lat temu w odniesieniu do firmy private equity Abris, która była właścicielem Polskiego Banku Przedsiębiorczości. Po wyczerpaniu drogi odwoławczej w kraju Abris wytoczył rządowi sprawę przed trybunałem arbitrażowym w Sztokholmie. Swoje straty wycenił na pół miliarda euro. Trybunał przyznał mu ok. jednej trzeciej tej kwoty. Sprawa nie jest zakończona.
Ustawowe przepisy pozwalające KNF na nakładanie kar byłyby jednak trudne do podważenia w arbitrażu. – Brak takiej regulacji uniemożliwiał gradację oddziaływań nadzorczych, pożądaną przy tak istotnych i często rozłożonych w czasie działaniach, jakie obejmują zwykle zobowiązania inwestorskie – argumentuje Jacek Barszczewski, rzecznik nadzoru.