Wydatki Ministerstwa Finansów na obsługę długu mogą być o kilkaset milionów złotych mniejsze od planowanych.
KOSZTY OBSŁUGI DŁUGU SKARBU PAŃSTWA / Dziennik Gazeta Prawna
Według oficjalnego, rządowego planu, obsługa długu – czyli przede wszystkim płatność odsetek od zadłużenia – ma kosztować w tym roku 30,7 mld zł. Ministerstwo Finansów przygotowując projekt budżetu, założyło jednak, że Rada Polityki Pieniężnej będzie stopniowo podnosić stopy procentowe. Średnio w tym roku stopa referencyjna NBP miałaby wynosić 2,3 proc. wobec 1,5 proc. obecnie.
Rzecz w tym, że RPP do podwyżek wcale się nie pali, a Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego, mówił po ostatnim posiedzeniu rady, że historycznie niskie stopy procentowe mogą się utrzymać nie tylko do końca 2018 r., ale nawet dłużej. Według prezesa banku centralnego na takie prawdopodobieństwo wskazują kształtowanie się bieżącej inflacji (w grudniu spadła do 2,1 proc., z 2,5 proc. w listopadzie) i jej projekcje. A to oznacza, że MF, szacując koszty obsługi długu, mogło je w tym roku zawyżyć.
Ministerstwo przyznaje: jeśli bank centralny utrzyma stopy bez zmian, to na odsetki od długu resort wyda w tym roku mniej, niż zaplanował. O ile mniej? Resort przywołuje swoją symulację wzrostu kosztów obsługi długu, jaką zamieścił w „Strategii zarządzania długiem sektora finansów publicznych w latach 2018–2021”. Co prawda w dokumencie analitycy MF wyliczyli, o ile wzrosłyby koszty obsługi długu, gdyby stopy wzrosły z obecnego poziomu o 1 pkt proc. (koszt zwiększyłby się o 1,4 mld zł w 2018 r., 3,3 mld zł w 2019 r., 4,4 mld zł w 2020 r. i 5,4 mld zł w 2021). Stosując analogię, ministerstwo oszacowało efekt odwrotny – czyli zmniejszenie kosztów obsługi długu dzięki stopom niższym od zakładanych. Wystarczy, by były one mniejsze o 25 pkt baz. w porównaniu do założonych w budżecie, by na płatnościach oszczędzić około 0,4 mld zł w 2018 r., 0,8 mld zł w 2019 r., 1,1 mld zł w 2020 r. i 1,4 mld zł w 2021 r.
To przesunięcie w oszczędnościach i ich stosunkowo niski poziom w pierwszym roku wynika ze specyfiki długu krajowego. Zdecydowana większość – około trzech czwartych – to obligacje o stałym oprocentowaniu, których koszty obsługi są ustalane w momencie emisji. A i w przypadku obligacji o oprocentowaniu zmiennym efekt nie jest natychmiastowy, bo tu odsetki wylicza się dla okresów odsetkowych (może to być np. rok). Dlatego oszczędności wynikające z niskich stóp procentowych zwiększają się stopniowo, w miarę sprzedawania nowych, nisko oprocentowanych serii obligacji o stałym oprocentowaniu i ustalania odsetek dla kolejnych okresów w obligacjach o oprocentowaniu zmiennym.
Gdyby jednak rada utrzymała stopy na obecnym pułapie, oznaczałoby to, że MF przestrzelił w swoich szacunkach o znacznie więcej, niż 25 pkt baz. i planowane wydatki na obsługę długu mogą być zawyżone nawet o 0,8–1 mld zł w tym roku. A to już kwota nie do pogardzenia, na tyle duża, by powrócić do dyskusji np. nad specjalnym dodatkiem do emerytur (500 plus dla emerytów, co w zależności od wariantu miało kosztować od 2,5 do 5 mld zł), albo odciążyć budżet w finansowaniu obniżenia wieku emerytalnego (w tym roku w sumie miało to kosztować 9–10 mld zł).
Ministerstwo podkreśla, że szacunki spadku kosztów obsługi długu policzono przy założeniu, że niższe od oczekiwanych byłyby wszystkie stopy rynkowe, a nie tylko główna stopa NBP. Zwraca też uwagę, że bieżący poziom stóp banku centralnego to tylko jeden z wielu czynników wpływających na rentowności obligacji. Na dodatek dla obligacji o długich terminach wykupu (np. 10 lat) większe znaczenie ma nie sam bieżący poziom stóp, lecz oczekiwania inwestorów co do kształtowania się ich w przyszłości. To, ile ostatecznie budżet wyda na obsługę długu, zależeć będzie też od sytuacji na głównych rynkach obligacji, stanu krajowych finansów publicznych, poziomu potrzeb pożyczkowych budżetu państwa, a nawet sytuacji politycznej. W ostatnich latach zwykle koszt obsługi długu był mniejszy, niż zakładano w ustawach budżetowych.