Zarobki 8 tys. zł miesięcznie i nielimitowany czas pracy? Takimi ofertami Uber przyciąga kolejnych kierowców. Ci, którzy pracują już dla amerykańskiego giganta coraz częściej się buntują.

W kolejnym wyroku, sąd skazał kierowcę Ubera na grzywnę. Jak to zwykle bywa media problem opisały, a wiadomość rozprowadziły po serwisach społecznościowych. I jak to zwykle bywa, w tychże zawrzało. Tym razem tylko na słowa starli się taksówkarze i uberowcy. Jedni nie oszczędzali drugich i w gorzkich słowach rozprawiali się z biznesowymi przeciwnikami. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego – skoro Uber wkracza do kolejnych miast, rozszerza działalność o Uber EATS, gwarantuje wysokie zarobki – taksówkarze po prostu nie zmienią pracodawcy, tylko posuwają się do ataków – w realu nie tylko słownych –na kierowców pracujących dla amerykańskiej korporacji. Skontaktowałam się więc z warszawskimi taksówkarzami, żeby wytłumaczyli mi o co chodzi w tej wojnie

Kiedy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Prawda stara jak świat, ale taksówkarze ją potwierdzają. W Warszawie po uruchomieniu Ubera, zarobki taksówkarzy spadły o 30 proc. Niektórzy mówią nawet o 50 proc. Ale – jak tłumaczą – Uber to nie wyjście. – Żeby zarobić obiecywane przez Uber 8 tysięcy złotych trzeba jeździć dniami i nocami, a i to nie gwarantuje sukcesu – mówią.

W swoich statystykach Uber dzieli kierowców na dwie grupy. Pierwszą stanowią kierowcy „okazjonalni", którzy traktują współpracę dodatkowo, mają inne źródła dochodów i jeżdżą do 40 godzin tygodniowo. Większość z nich jest zatrudniona na umowę o pracę w innych firmach bądź ma działalność gospodarczą na potrzeby innej aktywności gospodarczej. Dlatego w większości nie ponoszą kosztów ZUS w przypadku umowy o pracę lub żadnych dodatkowych kosztów ZUS w przypadku posiadania działalności gospodarczej. Średni miesięczny przychód kierowców jeżdżących do 20 godzin tygodniowo to zdaniem Ubera 1801 zł w skali całego kraju. Najwięcej wpływów mają kierowcy w Krakowie – 1836 zł, a najmniej we Wrocławiu – 1667 zł. Jeżdżąc do 40 godzin tygodniowo średni przychód zwiększa się do 4855 zł. Kierowcy dla których Uber jest podstawowym źródłem utrzymania i jeżdżą ponad 40 godzin tygodniowo (i przejeżdżają ponad 4 tys. kilometrów) w oficjalnych statystykach notują przychody rzędu 8247 zł.

Kiedy pokazuję te statystyki kierowcom Ubera i taksówkarzom reagują jednakowo i mówią: niech pani nie wierzy w te liczby.

- Realny zarobek na Uberze to 40 gr/km. Więc żeby uzbierać na sam leasing trzeba przejechać w miesiącu 6 tysięcy kilometrów, co daje 200 kilometrów dziennie. Żeby jeszcze zarobić do tego chociaż 2 tysiące trzeba pokonać dodatkowe 5 tysięcy kilometrów w miesiącu co daje 166 kilometrów dziennie. Sumując żeby zarobić 2 tysiące miesięcznie trzeba dziennie przejechać 366 km – tłumaczy jeden z kierowców. Drugi dodaje: Mnie po odliczeniu paliwa, amortyzacji i pozostałych kosztów zostało niecałe 5zł/h. I to jeżdżąc w nocy z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę po 10-12h. Porażka.

Rozczarowani kierowcy trafiają na Ubera zazwyczaj w ten sam sposób: trudna sytuacja życiowa i przedłużające się bezrobocie każą szukać dodatkowego zajęcia. Dodatkowym atutem są nieregularne godziny pracy. Często wśród kierowców są osoby, które po prostu lubią jeździć samochodem. – Na początku wybrałem pracę na taksówce. Zrobiłem kurs i zapisałem się na egzamin myśląc, że zaraz zdam. Przy nauce 1500 ulic w Krakowie, które trzeba znać na egzaminie- zrezygnowałem. Przez dwa tygodnie nauczyłem się może dwustu. Do tego kilkaset obiektów, placów. skwerów, lasków i jakichś głupot, które nawet w sieci trudno znaleźć – opowiada jeden z kierowców. – Wtedy właśnie w sieci znalazłem ogłoszenia Ubera: "Od 6 000 do 10 000 brutto bez licencji" – opowiada. Kierowca podszedł do Ubera ostrożnie. Jak opowiada sprawdził opinie o firmie, przeczytał wiele artykułów, w tym testów prowadzonych przez uznanych dziennikarzy. Jak mówi wszystkie były bardzo pozytywne. Kolejnym krokiem było pójście na spotkanie informacyjne. – Usłyszałem: średnio 2,5 kursu na godzinę, pomoc prawna, dobre wynagrodzenie. Zdecydowałem się podjąć współpracę. Specjalnie założyłem działalność gospodarcza, kupiłem auto pod Ubera, założyłem gaz. Wykorzystałem wszystkie oszczędności i jeszcze się trochę zapożyczyłem – opowiada dalej.

Koniec tej historii wygląda tak: „Po paromiesięcznej pracy w Uber mogę powiedzieć, że nic ale to nic nie jest takie jak to przedstawiają w mediach i na spotkaniach z przedstawicielami firmy. Wyłożyłem sporo kasy na początek i zarabiam średnio 12 zł netto na godzinę. Średnio, bo w weekend wychodzi koło 16 zł a w powszednie dni koło 10 zł na godz. Przecież to najniższa krajowa. Dla mnie szok i frustracja, że dałem się tak wkręcić i omamić wizją wielkich zarobków”. Jak dodaje nie tylko on jest w takiej sytuacji. – Ludzie są rozgoryczeni. Wzięli leasingi i muszą jeździć, bo nie mają wyjścia. A Uber nadal podrzuca linki na maile z pochlebnymi artykułami zaklinającymi rzeczywistość – mówi.

- Uberowi można przyznać jedno: zmienił rynek przewozów pasażerskich w Polsce i nikt tego nie cofnie – podsumowuje.

Dlatego taksówkarze mówią wprost: takie stawki za przejazd, jakie obowiązują w Uberze nigdy nie wygenerują zysku, o jakim mówi firma. Tymczasem na świecie Uber pozostaje „najlepiej wycenianym start-upem”. Co innego mówią wyniki finansowe firmy. Wynika z nich, że Uber wciąż nie zarabia, ale ciągle traci. W ciągu siedmiu lat funkcjonowania aż 4 mld dol.

- Czasami wychodzi taniej pić piwo przed telewizorem niż jeździć jako kierowca Ubera – podsumowuje jeden z kierowców.

Co na to Uber? Zdaniem firmy zdecydowana większość kierowców korzystających z aplikacji jest zadowolona z rozwiązania. Potwierdzają to dane: według badania Millward Brown z 2016 roku, blisko 75% kierowców jest zadowolona lub bardzo zadowolona z korzystania z aplikacji, a 70% podkreśla, że ich sytuacja materialna poprawiła się odkąd korzystają z Ubera. Ważne, by pamiętać, że korzystanie z przejazdów ma zawsze charakter sezonowy - są okresy, kiedy użytkownicy korzystają z aplikacji częściej i chętniej, jak w okresach gorszej pogody, są takie kiedy korzystają mniej, np w wakacje czy w miesiącach, w których zdarzają się długie weekendy. - Dla wielu kierowców współpraca z partnerem flotowym to często szansa, by w szybki sposób wyjść z bezrobocia, np. umożliwiają im jazdę samochodem spełniającym warunki odpowiedniego wieku i stanu technicznego. To szczególnie ważne w przypadku kierowców oferujących swoje usługi za pośrednictwem aplikacji - jak wynika z badań zrealizowanych przez MB w 2016 r. aż 20% kierowców korzystających z Ubera nie miało pracy przed przystąpieniem do platformy – mówi Magdalena Szulc z biura prasowego Uber.