Umowa z Kanadą ma też znaczące plusy, choćby zniesienie 99 proc. ceł na produkty i usługi. W kwestii promocji Kompleksowej Umowy Gospodarczo-Handlowej między Kanadą a Unią Europejską Bruksela wyciągnęła wnioski ze społecznego sprzeciwu wobec Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji z USA.
I postanowiła popracować nad komunikacją. Jeśli zajrzy się na poświęconą CETA stronę Komisji Europejskiej, można znaleźć tam przykłady biznesów z każdego kraju, które na zawarciu umowy skorzystają.
Polskę reprezentuje eksportująca owoce i warzywa firma Ewa-Bis z Warszawy. Założony w 1987 r. biznes w ubiegłym roku wysłał do Kanady 400 ton jabłek, ale chciałby więcej. W wypowiedzi dla Komisji założyciel firmy Marek Marzec mówi, że marzy mu się ujednolicenie standardów i wymagań jakościowych, a szczególnie norm na pozostałości pestycydów oraz ceł. W tym wypadku CETA nie zawiedzie. Komisja Europejska chwali się, że dzięki umowie zostanie zniesionych 99 proc. ceł na produkty i usługi, jakie obowiązują jeszcze w wymianie handlowej między Unią a Kanadą.
Tylko w pierwszym roku obowiązywania umowy ma to przynieść firmom ze Starego Kontynentu oszczędności rzędu 400 mln euro rocznie, a po usunięciu wszystkich ceł – nawet 500 mln euro. Likwidacja ceł cieszy, ale prawdziwym osiągnięciem CETA ma być usunięcie barier pozataryfowych. W efekcie handel między dwoma brzegami Atlantyku ma się zwiększyć o 23 proc. To oczywiście oznacza tworzenie miejsc pracy. Według Komisji każdy miliard euro eksportu utrzymuje w Europie 14 tys. miejsc pracy. Nawet jeśli Kanada nie znajduje się w pierwszej dziesiątce najważniejszych pozaunijnych rynków eksportowych, to i tak mówimy o kilkudziesięciu tysiącach miejsc pracy.
Skąd mają się one wziąć? Między innymi z obsługi zamówień publicznych. Jak chwali się Komisja, Ottawa po raz pierwszy zgodziła się tak szeroko udostępnić swój rynek przetargowy – nie tylko na poziomie federalnym, ale również w prowincjach i samorządach niższego szczebla. Jest to szczególnie ważne, biorąc pod uwagę, że rynek zamówień niefederalnych jest dwukrotnie większy niż przetargów organizowanych w Ottawie. Kanadyjczycy zgodzili się nawet utworzyć osobną witrynę internetową, na którą będą trafiać zamówienia publiczne.
Porozumienie w tej akurat kwestii to duże osiągnięcie. Z opublikowanych w ubiegłym roku przez holenderski Greenpeace przecieków z negocjacji nad TTIP widać było wyraźnie, że kwestia przetargów stanowiła kość niezgody między negocjatorami z obu stron Atlantyku. Strony nie mogły się porozumieć m.in. w kwestii zniesienia wymogu pokrycia części zamówienia w dobrach czy usługach wytwarzanych przez amerykańskie firmy. Kanadyjczycy wykazali także otwartość w innych kwestiach. Siedmioletni okres ochronny przed zniesieniem ceł na statki jest zdaniem Komisji najbardziej szczodrym rozwiązaniem zaproponowanym dotychczas przez ten kraj jakiemukolwiek partnerowi handlowemu.
Niestety, Ottawa nie wykazała wielkiego zrozumienia dla unijnych produktów chronionych, zgadzając się na ochronę wąskiego katalogu 140 produktów (w tym żadnego z Polski). Jak przekonuje jednak Ministerstwo Rozwoju, niewykluczone, że lista zostanie w przyszłości rozszerzona także na produkty znad Wisły. Ze wspomnianych już dokumentów z prac nad TTIP wynikało, że chronione produkty unijne stanowiły też punkt zapalny w negocjacjach z Amerykanami. Obie strony uzgodniły wprowadzenie kwot na sprowadzanie pewnych produktów rolnych uznanych za wrażliwe. Kanadyjska wołowina będzie mogła wjechać na teren UE tylko wtedy, gdy nie będzie zawierała hormonów.
Ponieważ CETA jest umową handlową nowej generacji, obejmuje również sektor usług. Europejskie firmy będą mogły brać swobodny udział w świadczeniu chociażby takich usług, jak pogłębianie czy przewozy pewnych typów towarów wewnątrz Kanady. Sama umowa nie usuwa jednak wszystkich barier w świadczeniu usług, w tym pewnych ograniczeń w zakresie ściągania pracowników do Kanady. Ponadto sektor telekomunikacyjny w kraju wciąż jest objęty regulacjami co do struktury właścicielskiej. Z CETA wyłączone są firmy świadczące usługi publiczne, a także monopole publiczne. Kanadyjczycy zachowali też prawo do ścisłego regulowania rynku alkoholu.