Lech Witecki: Firmy muszą się starać, by dobrze realizować inwestycje, bo my będziemy konsekwentnie egzekwować wszelkie poprawki
Mistrzostwa Europy w piłce nożnej Euro 2012 coraz bliżej. Czy grozi nam wysyp eksmisji z placów budowy na autostradach?
Nie widzę ryzyka, by taki scenariusz został zrealizowany.
A co z budową autostrady A4 między Brzeskiem a Wierzchosławicami, na której mamy 20-kilometrową dziurę? W czerwcu ubiegłego roku zapewniał pan, że Generalna Dyrekcja będzie wyciągać pomocną dłoń, bo liczy się cel, jakim jest dopięcie ważnej inwestycji.
I tak właśnie robimy. To fakt, że Generalna Dyrekcja pomaga wykonawcom. Ale jednocześnie zapewniam, że nie zrobimy nic, co jest niezgodne z prawem czy z podpisanym kontraktem. Odczuwamy pewnego rodzaju szantaż ze strony niektórych wykonawców, ale zapewniam – nie przestraszymy się. Natomiast oczywiście kiedy okaże się, że trzeba będzie coś zmienić z przyczyn niezależnych od wykonawcy i wypłacić dodatkowe pieniądze, zrobimy to. Ale na grę nie fair nie zgadzamy się.
Jednak konsorcjum, które właśnie się wycofuje z odcinka A4, twierdzi, że Generalna Dyrekcja po prostu nie płaciła.
To zupełna nieprawda. Firma miała ponad dziewięć miesięcy opóźnienia na niektórych obiektach. Ten kontrakt został objęty szczególnym nadzorem, bacznie obserwowaliśmy cały proces budowy. Rzeczywiście były tam powodzie. Nie można jednak twierdzić, że powódź na obszarze jednego bądź dwóch kilometrów powoduje, iż na 20-kilometrowym odcinku nie budujemy drogi. Tym bardziej że pierwsze opóźnienia pojawiły się dwa miesiące przed powodzią. Oczywiście mamy plan awaryjny, wiemy, jak udrożnić ten fragment drogi.
Co to za plan?
Mamy dwa pomysły, jeszcze nie zdecydowaliśmy, który wybrać. Przetarg będzie ogłoszony jeszcze w tym roku, jednak data oddania odcinka na Euro 2012 nie zostanie dotrzymana. Sposobem na rozwiązanie problemu jest podzielnie inwestycji na dwa etapy. Najpierw zbudujemy węzeł Wierzchosławice i połączymy go z drogą wojewódzką. Tym samym po przejechaniu odcinka drogą krajową nr 4 wjedziemy znowu na autostradę A4 przed Tarnowem. Teraz przed nami inwentaryzacja tego, co zostało zrobione w ramach rozwiązanego kontraktu. Nowy wykonawca musi dokładnie wiedzieć, co ma robić.
Są też inne przypadki, gdzie Generalna Dyrekcja rezygnuje z wykonawcy. Tak jest z Alpine Bau, która działa na śląskim odcinku A1.
Nie można zarzucić Alpine Bau, że nie potrafi budować dróg. Jednak trzeba pamiętać o czynniku ludzkim, który jest najsłabszym ogniwem tego procesu. Osoby, które źle zarządzały budową, nie informowały kierownictwa w Austrii o realnych problemach leżących po stronie wykonawcy, przez co firma nie poradziła sobie z kontraktem. Tak było w przypadku Alpine Bau. Moim zdaniem szefowie spółki podjęli złą decyzję, wierząc swoim pracownikom, a nie faktom zaprezentowanym przez Generalną Dyrekcję. Teraz Alpine Bau znowu buduje ten odcinek autostrady, ale współpraca z innym zespołem układa się zupełnie inaczej, znacznie lepiej.
Za rok i trzy miesiące otwarcie mistrzostw Europy. Szykuje się prawdziwy sprint na ostatniej prostej, a biorąc pod uwagę, że w praktyce jedno opóźnienie goni drugie, nie wygląda to dobrze.
Jestem daleko od tego, by powiedzieć, że na 100 procent wszystkie odcinki autostrad, które zostały zaplanowane, zostaną skończone. Od początku mówiłem, że są to ryzykowne przedsięwzięcia, pełne niespodzianek, choćby z powodu ubiegłorocznej powodzi czy długo zalegającego śniegu. Zdeterminowana jest nie tylko Generalna Dyrekcja, ale także wykonawcy, którzy mimo zimy wykonują prace pod specjalnymi namiotami i przy użyciu nagrzewnic, aby nie mieć poślizgów. Naszym celem nie jest organizacja Euro 2012, ale budowa dróg, i to dobrej jakości. Nie na próżno zainwestowaliśmy w sprzęt dla laboratoriów kontrolujących jakość inwestycji wart 130 mln zł, ale po to by kontrolować, czy projekt został rzetelnie wykonywany. Wykonawcy mają świadomość, że muszą się starać, by zrealizować inwestycję dobrze, bo my będziemy konsekwentnie egzekwować wszelkie poprawki.
Jednak 2012 rok to punkt kulminacyjny. Ale co potem, w jakim tempie będą budowane drogi w Polsce?
Chciałbym, żeby to tempo było cały czas wysokie. Zawsze powtarzam, że budujemy drogi również dlatego, że jesteśmy ogromnym beneficjentem środków unijnych. Jest szansa, że poziom wydatków w następnych latach będzie zbliżony do wydatków tej perspektywy budżetowej. Poziom inwestycji drogowych tym samym również w ciągu kilku najbliższych lat powinien być imponujący.