Gdyby rząd zdecydował się na budowanie dróg ekspresowych, to musiałby liczyć się z około dwuletnim opóźnieniem i konfliktem z Unią.
• Jak pan ocenia pomysł rządu, by na niektórych odcinkach zamiast autostrad budować drogi ekspresowe?
- Negatywnie. Rozumiem, że rząd szuka alternatywnego wyjście, bo negocjacje z GTC i Autostradą Wielkopolską - spółkami, które mają koncesje na budowę odcinków autostrad A1 i A2, o których mówimy - utknęły w martwym punkcie. Stąd też biorą się rozważania, co zrobić, by te trasy powstały przed Euro 2012. Jednak pomysł z drogami ekspresowymi nie jest trafionym rozwiązaniem. Nie da się zmienić decyzji o budowie określonej drogi z dnia na dzień. Gdyby rząd zdecydował się na budowanie dróg ekspresowych, to te drogi nie powstaną przed 2012 rokiem. Tyle zabierze zebranie od nowa wszystkich decyzji lokalizacyjnych oraz środowiskowych. Dodatkowo należy liczyć się ze zmianą prawa. Jeśli zrezygnujemy z autostrad, to będziemy musieli porozumieć się z ekologami w sprawie dokładnego przebiegu tych tras. Nie wspominając już o tym, że drogi przebiegają w europejskich korytarzach sieci TEN-T. Polska w 1999 roku zobowiązała się w nich wybudować autostrady. Do zmiany planów musimy uzyskać zgodę UE.
• Jednym z argumentów jest to, że budowa drogi ekspresowej będzietańsza. Czy tak jest w rzeczywistości?
- Tu nie chodzi o pieniądze, bo nie ma dużej różnicy między kosztami budowy drogi ekspresowej i autostrady. Z jednej strony, autostrada jest płatna i dlatego trzeba wybudować całą infrastrukturę do pobierania opłat, co kosztuje. Z drugiej strony, trasa ekspresowa ma więcej węzłów, co także podnosi koszty. Nie zgadzam się też z argumentem, że drogi ekspresowe są lepsze, bo obywatele nie muszą za nie płacić. Przecież autostrady też mogą być bezpłatne, co pokazują przykłady z innych państw UE.
• Podjęcie decyzji o zastąpieniu autostrad drogami ekspresowymi równa się odebraniu koncesji. Czy rząd nie powinien obawiać się powtórki ze sporu między byłym ministrem Jerzym Polaczkiem a firmą GTC, kiedy spółka wygrała sprawę w sądzie.
- Wyrok jest obarczony poważną wadą prawną. Nie wiem, czy ministerstwo złożyło odwołanie od jego decyzji. To kwestia interpretacji, czy rząd odebrał koncesję na budowę autostrady czy też ona sama wygasła. Dlatego uważam, że obecny rząd nie powinien mieć problemów z przekonaniem sądu, że może mieć rację, cofając koncesje i decydując się na budowę dróg ekspresowych. Jednak nie warto podejmować takiej decyzji i otwierać puszki Pandory.