Jedną z najpilniejszych dla Polski spraw jest włączenie naszego systemu przesyłu gazu do systemu Unii Europejskiej. W razie potrzeby moglibyśmy korzystać z zasobów tego surowca naszych zachodnich sąsiadów.
• Mamy projekty dywersyfikacji dostaw gazu - rurociąg bałtycki i terminal do odbioru LNG, powracają pomysły budowy połączeń polskiego systemu gazowego z europejskim. Czy wszystkie one są potrzebne? W jakiej kolejności powinny być realizowane?
- Dywersyfikacji dostaw gazu potrzebujemy na pewno, szkopuł w tym, jak rozłożymy akcenty. Moim zdaniem należy zacząć od zwiększenia możliwości wydobywczych w Polsce, co wiąże się z koniecznością podniesienia nakładów na poszukiwania. Drugi priorytet to rozbudowa podziemnych magazynów gazu. Dzisiaj mamy ok. 1,6 mld m sześc. pojemności do przechowywania gazu. To niewiele, biorąc pod uwagę, że rocznie zużywamy ok. 14,5 mld m sześc. gazu. Zalecenia UE mówią, że magazyny powinny zabezpieczać zapotrzebowanie na gaz na ok. trzy miesiące, co daje ok. 4,5 mld m sześc.
PRZYSZŁOSĆ TERMINALU GAZOWEGO
Nowy zarząd PGNiG chce, aby decyzję co do przyszłego kształtu projektów budowy rurociągu bałtyckiego i terminalu do odbioru skroplonego gazu (LNG) podjął zespół do spraw bezpieczeństwa energetycznego, na czele którego stoi premier Donald Tusk. Jeśli projekty zostaną uznane za biznesowe, to spółka może poszukać partnerów biznesowych do ich realizacji.
• A inne priorytety?
- Jednym z priorytetów jest niewątpliwie konieczność włączenia polskiego systemu przesyłu gazu do sieci krajów Unii Europejskiej. Jak dotąd cały nasz system gazociągów był nastawiony na odbiór surowca ze Wschodu. Tymczasem systemy Europy Zachodniej, np. francuski czy niemiecki, są dwukierunkowe. Zbudowano je tak, że mogą odbierać gaz z zewnątrz - tak jak teraz - ale jeśli zajdzie potrzeba, mogą też zostać przestawione na przesył gazu z państw sąsiednich. Musimy też tak przebudować polski system gazociągów, żebyśmy w przypadku przerwy w dostawach gazu ze Wschodu mogli korzystać z zasobów naszych sąsiadów. Jesteśmy w Unii i nasz system przesyłowy powinien być integralnym elementem sieci gazociągów europejskich. Dla naszego własnego bezpieczeństwa.
• Czy potrzeba zatem jeszcze innych sposobów dywersyfikacji dostaw?
- Oczywiście. Jest tu kilka wariantów. Nie chciałbym ich ani klasyfikować, ani mówić, który powinien być realizowany jako pierwszy. Od tego są odpowiednie władze. Jednak możemy rozmawiać o potencjalnych rozwiązaniach. Jednym z nich jest budowa terminalu gazowego. Moim zdaniem to jest dobry pomysł, choć nie chciałbym wnikać w kwestię lokalizacji terminala, źródeł pozyskania LNG czy konieczności rozbudowy sieci gazowej. Druga możliwość to dostawy gazu z Norwegii, Azji Środkowej (poprzez gazociąg Nabucco) czy też budowa gazociągu Amber. Wreszcie są możliwości inwestowania za granicą, czego przykładem jest podjęcie działalności w Norwegii, Egipcie czy Libii. Możliwości jest wiele, trzeba tylko w najbliższym czasie wybrać jak najlepsze rozwiązanie dla Polski, a na decyzję mamy już niewiele czasu.
• Jest pan m.in. członkiem Światowej Rady Naftowej (World Petroleum Council). Jak pan ocenia przyszłość przemysłu naftowo-gazowego?
- Jeszcze przez najbliższe 25-30 lat będzie on dominował w sektorze energetycznym. W przemysł naftowo-gazowy zaangażowane są olbrzymie środki finansowe. Prognozy dotyczące odkrywania nowych złóż są zachęcające, choć ich eksploatacja będzie dużo kosztowniejsza. Jednak ani gazu, ani ropy do końca tego wieku nie zabraknie. Oczywiście w efekcie ogromnych inwestycji uruchamianych w zakresie pozyskiwania energii ze źródeł niekonwencjonalnych, ropa i gaz mogą stracić dominującą rolę, ale ich pozycja nadal będzie bardzo silna. Nad tymi właśnie zagadnieniami debatujemy na światowych kongresach naftowych i gazowniczych.
PRZED ŚWIATOWYM KONGRESEM
Jutro w Warszawie odbędzie się posiedzenie Polskiego Narodowego Komitetu Światowej Rady Naftowej (World Petroleum Council). Będzie ono przygotowywać program tegorocznego Światowego Kongresu Naftowego, który odbędzie się w tym roku w dniach 29.06 - 3.07 w Madrycie. W tym roku po raz pierwszy oprócz polskiej delegacji, składającej się z przedstawicieli polskich uczelni i przemysłu, na kongres pojedzie też grupa studentów Wydziału Wiertnictwa Nafty i Gazu Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Będą oni reprezentować Polskę w Forum Młodych Światowej Rady Naftowej.
• Wspomniał pan, że gazu i ropy nie zabraknie. Dlaczego zatem ich ceny są ostatnio takie wysokie?
- Sięgamy do coraz głębszych złóż, trudniejszych w udostępnianiu ze względu na zarówno bardziej skomplikowane warunki geologiczne, jak i wykorzystywane technologie pozyskiwania węglowodorów. W efekcie rosną koszty wydobycia.
• Czyli nie zapowiada się na istotne spadki cen ropy?
- Na razie nic na to nie wskazuje. Mam nadzieję, że gospodarka amerykańska się pozbiera i wartość dolara będzie rosła, co spowoduje, że przyrost cen nie będzie już tak raptowny jak dotąd. Mało prawdopodobne jest natomiast, żeby ropa trwale potaniała. Koncerny naftowe i OPEC robią wszystko, żeby utrzymać ten poziom cen, nawet poprzez zmniejszanie podaży tego surowca na rynek.
• A jak pana zdaniem jest z bezpieczeństwem Polski jeśli chodzi o dostawy ropy?
- Sytuacja jest dużo lepsza niż w przypadku gazu, choć zaczynają się kłopoty, jeśli chodzi o dostawy rurociągiem Przyjaźń. Na szczęście mamy Naftoport, którym możemy importować prawie dwa razy więcej ropy niż potrzebujemy. Więc nie ma tu niebezpieczeństwa, że tej ropy nam braknie, chociaż koszty jej dostaw do Polski wzrosną.