- W dużym skrócie można powiedzieć, że fundusz inwestycyjny powierza albo pożycza pieniądze, ale zakłada, że dostanie je z powrotem. Jego celem jest zaangażowanie się w projekt, który w przyszłości pozwoli zwielokrotnić powierzone pieniądze, czyli odebrać to, co dał, ale z nawiązką, tak by zwrócić pieniądze inwestorom. Tak by oni, w kolejnych iteracjach, mogli inwestować więcej środków w podobne albo jeszcze lepsze pomysły – tłumaczył Rafał Roszak. Jak podkreślał, w ten sposób budowany jest ekosystem innowacji.
Inwestor poszukiwany od zaraz
Według Rafała Roszaka, proces wyszukiwania projektów wartych dofinansowania jest dwustronny - albo naukowcy znajdują fundusz, albo on ich poszukuje.
– Jeśli naukowcy mają pomysł, który jest zgodny ze strategią inwestycyjną naszego funduszu i wydaje się mieć adresowane ryzyko, jesteśmy gotowi kupić ten pomysł, zaufać, że jak damy pieniądze, to dostaniemy je z powrotem – mówił.
Zauważył przy tym, że druga strona też musi być przekonana, iż warto iść z tym, a nie innym inwestorem. Bo dobre projekty przyciągają uwagę wielu podmiotów finansujących.
Fundusz daje pieniądze, a spółka realizuje marzenia i plany
- Po wypracowaniu strategii biznesowej, czyli powiedzeniu sobie na co pójdą nasze środki, z czym to się będzie wiązało w perspektywie krótko- i długoterminowej, jakie widzimy tzw. exit road dla funduszu, czyli kiedy będziemy wychodzili, na jakich warunkach otrzymamy pieniądze z powrotem, przechodzimy od słów do czynów. Dajemy fundusze, a spółka zaczyna działać, by zrealizować swoje marzenia – zostać tzw. jednorożcem i zapewnić wszystkim wspólnikom świetlaną przyszłość – powiedział Rafał Roszak.