Na pytanie, o ile w ostatnim roku staniały grunty budowlane, nie można precyzyjnie odpowiedzieć. Są tacy, którzy nie zwracają uwagi na to, co się dzieje na rynku i za swoje działki żądają dokładnie tyle samo, ile przed rokiem.
Jeśli nie ma chętnych na ich grunty po takiej cenie, to do sprzedaży nie dochodzi, bo ziemia jeść nie woła. Zawsze są jednak desperaci, którzy z jakichś powodów muszą sprzedać ziemię, np. potrzebują gotówki. Ci zgadzają się na ceny niższe nawet o kilkadziesiąt procent. Które ceny są jednak tymi realnymi, obowiązującymi na rynku? Nie wiem, ale wiem, że jeśli nie ma popytu, bo banki zakręciły kurek z kredytami, to liczba desperatów będzie rosła, a tym samym ceny transakcyjne spadną. Z drugiej strony trudno odmówić racji tym, którzy liczą, że za kilka lat popyt wzrośnie i ceny działek wrócą do poprzedniego bardzo wysokiego poziomu. Z ich punktu widzenia czekać warto.
Problemów ze znalezieniem działki mieć nie będą na pewno ci, którzy mają gotówkę.