Kryzys to czas okazji. Widać to na internetowych aukcjach i w e-sklepach, gdzie klientów szukających tańszych towarów przybyło. Ale e-handel rządzi się takimi samymi prawami jak handel tradycyjny.
Klientów goniących za okazjami jest wprawdzie więcej, ale wcale nie wydają więcej pieniędzy niż wcześniej. Dlatego także e-sklepy doświadczyły w tym roku wolniejszego wzrostu przychodów. A ponieważ klienci kupują mniej, kryzys to czas dużych graczy posiadających zaplecze finansowe, różne źródła przychodów i dobre kontakty z dostawcami. Spadek sprzedaży jednej grupy towarów mogą zrekompensować przychodami z innych źródeł, a dobre kontakty z dostawcami nie grożą im utratą płynności, gdy spadają obroty, ale nie maleją koszty. Duży zawsze może zapłacić faktury później, mniejszy prawie nigdy. A właśnie małych, rodzinnych e-sklepów jest w polskim internecie najwięcej. To one w trudnych czasach mogą mieć największe problemy z regulowaniem faktur, co oznacza, że część z nich zostanie przejęta, a część upadnie.