Od początku roku w bankach udzielających kredytów z dopłatą ustawiają się kolejki zainteresowanych taką pożyczką.
W tym samym czasie w BGK, który w imieniu państwa spłaca za kredytobiorców odsetki od tych kredytów, jest kolejka banków, które chcą udzielać takich pożyczek. Dla wszystkich jest to sposób na przetrwanie kryzysu. Do tego mechanizmu trzeba jednak dorzucać paliwo w postaci pieniędzy budżetowych. Na pewno znajdą się tacy, którzy powiedzą, że ten mechanizm jest niesprawiedliwy, bo wszyscy, nawet biedni, składają się na to, by nieliczni i wcale nie najbiedniejsi mogli sobie kupić mieszkanie i płacić niższe raty kredytowe. Takie wątpliwości są jak najbardziej uzasadnione, ale myślę, że nie są to jednak źle wydawane pieniądze podatników. Te środki wrócą do budżetu w postaci podatków od banków, firm budowlanych i pracowników, którzy mają pracę, nie pobierają zasiłku dla bezrobotnych. Warto więc na kredyt z dopłatą patrzeć jak na inwestycję.