Ziemowit Bagłajewski, Forum Konsumentów
ikona lupy />
Ziemowit Bagłajewski, Forum Konsumentów / Materiały prasowe

Handicap na starcie

Instytucje pożyczkowe działają dziś w jednej z najbardziej regulowanych gałęzi gospodarki w Polsce. Podlegają równocześnie nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego i Prezesa UOKiK czy współfinansują działalność Rzecznika Finansowego. Dla całego sektora finansowego rosną też nowe obowiązki wynikające z wdrażania do polskiego porządku prawnego dyrektyw unijnych. Mowa o konieczności dostosowania organizacji do wymogów cyfrowej odporności operacyjnej (DORA), informowania o realizacji celów zrównoważonego rozwoju czy przepisów regulujących kredyty zagrożone. Każda ingerencja w działanie operacyjne firmy to dodatkowe koszty, lecz nie ma od nich ucieczki.

Do tego dochodzi jeszcze tzw. podatek bankowy. Ciekawostką, o której nie każdy czytelnik zapewne wie, jest to, że instytucje pożyczkowe, choć bankami nie są, również nim obciążono. I to przy progu aktywów dwudziestokrotnie niższym niż w przypadku banków. W praktyce oznacza to, że firmy pożyczkowe płacą jak pełnoprawni uczestnicy ekstraligi finansowej, ale gdy przychodzi do korzystania z podatkowych ulg, pozostają na zapleczu rozgrywek.

Rynek kurczy się w szybkim tempie

Na koniec 2023 r. w rejestrze KNF figurowało 420 instytucji pożyczkowych. Dziś aktywnych na rynku pożyczkowym podmiotów jest ok. 100. To czterokrotny spadek w ciągu zaledwie kilkunastu miesięcy. To ciekawa proporcja dla obserwatora rynku. Instytucji pożyczkowych jest już mniej niż banków spółdzielczych w Polsce (tych jest ponad 400), a liczebnie plasują się one pomiędzy bankami komercyjnymi (ok. 30) a spółdzielczymi właśnie.

Jeszcze kilka lat temu był to jeden z najbardziej dynamicznych sektorów finansowych w regionie. Dziś zamiast stabilnego rozwoju obserwujemy jego kurczenie się, a przestrzeń tę zajmować może niedługo szara strefa, całkowicie pozbawiona nadzoru i mechanizmów ochronnych dla obywateli.

Nierówne zasady gry w podatkach

Największym problemem rynku pożyczkowego pozostaje obecnie ustawa o CIT. Jej przepisy, sięgające lat 90. XX w., wciąż odmawiają instytucjom pożyczkowym prawa do zaliczenia w koszty podatkowe tzw. nieściągalnych wierzytelności. Banki i SKOK-i korzystają z tego rozwiązania od dawna, co pozwala im płacić podatek tylko od realnie osiągniętego dochodu. Instytucje pożyczkowe są tego prawa pozbawione i muszą płacić CIT także od kwot, których nigdy nie odzyskają.

To właśnie ta bariera podatkowa zakłóca konkurencję i hamuje rozwój rynku. Jest nie tylko niesprawiedliwa, biorąc pod uwagę niemal tożsame obciążenia wynikające z przepisów polskiego prawa, ale przede wszystkim szkodliwa gospodarczo. Ekonomicznie stawia ona działające w Polsce firmy w gorszej pozycji konkurencyjnej od tych w innych krajach UE. W interesie państwa jest tworzenie takiego otoczenia regulacyjno-gospodarczego, które wspiera rozwój firm i ułatwia im ekspansję zagraniczną. Mamy wiele przykładów innowacji fintech z Polski, które mogą konkurować na całym świecie. Dlaczego nie wspomóc przedsiębiorców w ramach ujednolicenia szans i korzyści podatkowych?

W praktyce ta nierównowaga uderza w konsumentów. Dla młodych ludzi, którzy nie mają jeszcze historii kredytowej, pożyczka pozabankowa bywa pierwszym krokiem do zbudowania wiarygodności płatniczej. Dla osób potrzebujących natychmiastowego finansowania, także w sytuacjach losowych jak nagła naprawa auta czy usunięcie awarii w domu, szybka pożyczka jest realną alternatywą wobec czasochłonnych procedur bankowych. Dla klientów szukających drobnych kwot, kilkuset złotych na bieżące wydatki, instytucje pożyczkowe wypełniają lukę, której banki często nie chcą obsługiwać. Wreszcie, dla osób o nieregularnych dochodach, zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych, sezonowych czy rozpoczynających działalność gospodarczą, pożyczka pozabankowa jest często jedynym dostępnym źródłem finansowania.

Dlatego rozszerzenie przepisów CIT na instytucje pożyczkowe powinno być traktowane jako element uczciwej i spójnej polityki podatkowej, który zapewni większej grupie konsumentów stabilny dostęp do legalnych i nadzorowanych przez instytucje państwowe usług finansowych.

Granice optymalizacji chyba już są osiągnięte

Warto też pamiętać, że sektor pożyczkowy nie pozostawał bierny na przestrzeni ostatnich kilku lat. Rynek ma za sobą już optymalizację zatrudnienia, automatyzację procesów i cyfryzację obsługi klienta. Firmy pożyczkowe oferują podobnie jak banki produkty kartowe, aplikacje mobilne do obsługi pożyczek i inne usługi dodatkowe. Kolejne oszczędności są więc trudne do wyobrażenia bez obniżenia jakości usług dla klientów. To oznacza, że dalszy rozwój sektora nie zależy już wyłącznie od decyzji menedżerskich, ale również od stworzenia równych i racjonalnych warunków prawo-podatkowych.

Nie dziwi więc coraz częściej podnoszony na licznych konferencjach branżowych postulat ponownej analizy poziomu limitu kosztów pozaodsetkowych i wniosek, że obecne rozwiązania prawnopodatkowe sprawiają, że firmy pozabankowe znajdują się w sytuacji, w której nawet najlepiej zarządzane podmioty mają ograniczone szanse na osiągnięcie trwałej rentowności. Już wkrótce może się okazać, że na rynku pozostanie z obecnych 100 tylko kilka największych firm pożyczkowych, o ile te nie przeniosą swojej działalności w międzyczasie do bardziej rentownych obszarów niż Polska.

Coraz uboższa oferta dla klientów

Zmniejszająca się liczba instytucji pożyczkowych przekłada się na realne konsekwencje dla klientów. Oferta staje się coraz mniej konkurencyjna, a ceny – mniej elastyczne. Firmy mogą być zmuszone do cięcia kosztów i np. rezygnacji z usług door to door, które w mniejszych miejscowościach były w ostatnich latach dla wielu klientów najwygodniejszą drogą dostępu do obsługi finansowania. Coraz więcej procesów przenoszonych jest też do internetu, co z kolei oznacza bariery dla osób starszych czy wykluczonych cyfrowo.

W konsekwencji konsument nie tylko traci możliwość wyboru, lecz także rośnie ryzyko, że jego potrzeby zostaną zagospodarowane przez podmioty działające poza nadzorem państwowym, gdzie nie obowiązują żadne zasady przejrzystości ani mechanizmy ochrony prawnej.

Straty nie tylko dla konsumentów, lecz także dla państwa

Na obecnym status quo nie zyskuje nikt. Konsumenci tracą dostęp do szerokiej, konkurencyjnej oferty. A państwo? Cenny potencjał rozwojowy rynku finansowego i nowe potencjalne wpływy podatkowe. Bariery podatkowe i prawne nie wzmacniają rynku finansowego, lecz działają jak jego hamulec. Ograniczają innowacyjność, zniechęcają inwestorów i wypychają kapitał za granicę. Paradoks polega więc na tym, że państwo zamiast korzystać z efektów rozwoju legalnego rynku, samo je ogranicza.

Polska na tle Europy

Pomimo dążenia Unii Europejskiej do ujednolicania przepisów na poszczególnych rynkach można zaobserwować Europę różnych prędkości. Rynek pożyczek pozabankowych w krajach, które przeszły tak jak my transformację ustrojową z gospodarki centralnie planowanej do wolnorynkowej, jak np. w Bułgarii, rozwija się dynamicznie, w Polsce wzrost oceniany jest jako „powolny”. Przyczyną są mniej korzystne ramy regulacyjne (implementacja ponad maksymalną harmonizację przepisów unijnych) i podatkowe (utrzymywanie reliktów transformacji ustrojowej różnicującej podatkowo uczestników rynku). Według analiz europejskich stowarzyszeń branżowych wielkość polskiego rynku pożyczkowego w relacji do PKB spadła już poniżej średniej unijnej i jest dziś niemal dwukrotnie mniejsza niż w Czechach czy Rumunii.

To oznacza, że Polska, zamiast budować przewagi konkurencyjne działających w naszym kraju firm i wspierać ich ekspansję na rynki unijne, w przyszłości może stać się outsiderem. Tymczasem przy wprowadzeniu jasnych i równych reguł gry działające w naszym kraju firmy mogłyby aspirować do roli poważnych graczy na europejskiej scenie finansowej.

Wnioski dla ustawodawcy

Instytucje pożyczkowe nie są już młodszymi uboższymi krewnymi tylko pełnoprawnymi uczestnikami rynku finansowego. Z perspektywy konsumenta działają niemal jak banki. Oferują często te same produkty i podlegają podobnym regulacjom oraz nadzorowi KNF, UOKiK i RF. Różnica tkwi wyłącznie w podejściu państwa, które nakłada na nie praktycznie podwójne obciążenia, nie przyznając równych praw podatkowych.

Dopóki ta nierówność się utrzymuje, rynek będzie się powoli kurczył, a konsumenci – zamiast korzystać z legalnej i nadzorowanej przez instytucje państwowe oferty, coraz częściej będą niestety sięgać po rozwiązania z szarej strefy.

Zrównoważony rozwój sektora finansowego w Polsce nie jest możliwy bez zapewnienia równych reguł gry. Takich, które sprzyjają odpowiedzialnemu prowadzeniu biznesu i realnie chronią klienta. Wyrównanie zasad, na jakich można by rozliczać niespłacone przez klientów wierzytelności stratne, w ustawie o CIT, byłoby krokiem w tym kierunku. Pozwoliłoby utrzymać konkurencyjny rozwój rynku finansowego, zapewnić państwu stabilne dochody podatkowe, a konsumentom bezpieczeństwo i utrzymać obecny wysoki subsydiarny względem bankowych kredytów i pożyczek poziom dostępności usług finansowych.