Każdy, kto uważa, że gadanie o słabej pracy i niskich płacach w Polsce było tylko częścią przedwyborczej PiS-owskiej propagandy, niech weźmie do ręki nową publikację Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. To pozwoli wrócić na ziemię.
Marek Bednarski (red.), „Wynagrodzenia w Polsce. Przesłanki i hamulce wzrostu”, Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, Warszawa 2016 / Dziennik Gazeta Prawna
Książeczka (trochę ponad sto stron) jest rzetelną naukową analizą problemu polskich wynagrodzeń. A jej autorzy to mocna drużyna badaczy tego problemu, działająca pod wodzą ekonomisty z UW Marka Bednarskiego. Już na wstępie dostajemy wszystkie ważne liczby – od razu czarno na białym widać (kolorów faktycznie brak, bo wydawnictwo budżetowe), że płace w Polsce są niskie. Że są niskie nawet na tle regionu. Że w ostatniej dekadzie (2004–2014) rosły bardzo wolno. Że nie nadążały za wzrostem produktywności. I że spadał bardzo mocno ich udział płac w PKB – a więc polska praca nie konsumowała owoców notowanego w tym samym okresie wzrostu „zielonej wyspy”.
Potem dostajemy analizę przyczyn: zła pozycja przetargowa pracownika (słabe związki zawodowe), wysoki odsetek pracujących w warunkach uśmieciowienia oraz prekariatu i wynikający z tego brak motywacji – pracownika i pracodawcy – do podnoszenia kwalifikacji zawodowych. Do tego zestawu trzeba dołożyć niską innowacyjność i produktywność oraz słabe nasycenie kapitałem naszej gospodarki, spowodowane usadowieniem się przez nasz biznes w niszy poddostawcy Zachodu. No i bezradnych polskich polityków, którzy uważają, że jedynym ich pomysłem na poprawę rynku pracy jest operowanie płacą minimalną (jest o tym nawet osobny rozdział).
W dalszej części książki zwraca uwagę rozdział napisany przez Wiktora Rutkowskiego z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, który próbuje umieścić polską debatę o płacach w kontekście szerszego międzynarodowego zjawiska. A więc trwającej od 2008 r. presji na odmienne od neoklasycznego podejścia do tematyki rynku pracy. Rutkowski wprost odwołuje się do koncepcji wage led growth (wzrostu poprzez płace). Oraz prac takich autorów, jak goszczący w przeszłości na łamach Magazynu DGP Eckhard Hein czy Marc Lavoie. Interesujące jest też przywołanie przez Zbigniewa Klimiuka (też IPiSS) dorobku szkoły neokeynesowskiej i postkeynesowskiej. To budujące. Oznacza, że najciekawsze dziś trendy w światowej debacie o ekonomii zapuszczają korzenie również nad Wisłą, gdzie jeszcze niedawno twarde neoklasyczne ujęcie rządziło niepodzielnie. Całość zamykają rozdziały dotyczące dwóch mocno eksploatowanych politycznie tematów: emigracji zarobkowej Polaków (pisze o tym Kazimierz Frieske) i szarej strefy (Marek Bednarski).
Książeczka IPiSS-u potwierdza wiele spostrzeżeń i prognoz, którym w ciągu paru ostatnich lat poświęcaliśmy miejsce na łamach DGP (również w Magazynie). To miłe uczucie widzieć, że wielu naukowców widzi te sprawy w dość podobnym świetle.