Decyzja TK w Karlsruhe umożliwia podpisanie umowy UE-Kanada zgodnie z planem 27 października w Brukseli. Zastopowanie umowy przyniosłoby zdaniem sędziów niemieckiej polityce i gospodarce więcej szkód niż ewentualne późniejsze wycofanie się z porozumienia.
Wicekanclerz, minister gospodarki Sigmar Gabriel wyraził zadowolenie z orzeczenia.
Sędziowie zastrzegli, że warunkiem tymczasowego wejścia umowy w życie jest zapewnienie Niemcom możliwości odstąpienia od niej w późniejszym czasie, gdyby okazało się, że jest ona sprzeczna z konstytucją. TK nakazał rządowi zatroszczenie się o "silniejszą demokratyzację" umowy, w tym o bardziej demokratyczny skład komitetu sterującego.
Zablokowania umowy chciał m.in. sojusz "Nie dla CETA", do którego należą organizacje Foodwatch, Campact i Mehr Demokratie, popierany przez 125 tys. obywateli. Nauczycielka muzyki Marianne Grimmenstein zmobilizowała z kolei 68 tys. osób. Wnioski do TK złożyło też kilkoro deputowanych Lewicy.
Negocjacje w sprawie CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement) między UE a Kanadą zakończono we wrześniu 2014 roku. Komisja Europejska na początku lipca br. zaproponowała państwom członkowskim podpisanie umowy. Gdy to uczynią i przegłosuje ją Parlament Europejski, będzie ona mogła wejść tymczasowo w życie. Ostateczna ratyfikacja będzie jednak należeć do parlamentów krajów unijnych i Kanady.
Poza zniesieniem praktycznie wszystkich ceł umowa ma też przynieść likwidację barier pozataryfowych oraz liberalizację handlu usługami. Skorzystać mogą na tym np. firmy telekomunikacyjne, energetyczne, świadczące usługi bankowe, biznesowe czy ubezpieczeniowe.