Od stycznia do czerwca br. rosyjski monopolista gazowy przepompował do europejskich klientów 8,33 mld m sześc. gazu ziemnego - obliczył Reuters na podstawie dziennych statystyk z TurkStream (dawniej Turkish Stream), ostatniego działającego gazociągu biegnącego do Europy.

Oznacza to, że w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku eksport Gazpromu do Europy, która była niegdyś jego największym rynkiem zbytu, spadł o kolejne 47 proc., a do końca roku ledwo uda mu się przekroczyć 16 mld m sześc., maksymalną przepustowość europejskiej nitki TurkStream.

W 1975 r. byłe ZSRR przekazywał Europie 19,3 mld m sześc. gazu. W 1980 r., po zawarciu dużego kontraktu z Niemcami, było to już 54,8 mld. Przed wojną z Ukrainą eksport Gazpromu do Europy osiągnął w szczytowym momencie 200 mld m sześc, ale od tego czasu spadł 12-krotnie.

Gazprom nie ma odbiorców, którzy mogliby przejąć nadmiar gazu. Gazociąg Siła Syberii (wiodący do Chin) zrekompensuje tylko jedną piątą utraconych wolumenów, a wieloletnie negocjacje w sprawie budowy nowego gazociągu zakończyły się niczym.

W zeszłym roku produkcja Gazpromu wyniosła 416,19 mld m sześc., z czego jednak w kraju i za granicą sprzedano tylko o 355,23 mld. W rezultacie Gazpromowi pozostało ok. 60 mld m sześc. niesprzedanego gazu, mniej więcej tyle, ile rocznie produkują Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Urzędnicy i kadra zarządzająca firmy szukają sposobów na wykorzystanie nadmiaru gazu, ale nie widzą jeszcze rozwiązania. Ministerstwo Rozwoju Dalekiego Wschodu Rosji proponuje wykorzystać go do zasilania centrów danych i projektów sztucznej inteligencji, a Ministerstwo Energii – do wsparcia przemysłu węglowego, który potrzebuje elektrowni gazowych w pobliżu kopalń.

Oznacza to ogromne problemy dla Gazpromu. Według własnych obliczeń spółki w latach 2025–2034 z powodu braku możliwości eksportowych straty sięgną 15 bilionów rubli - poinformował portal na podstawie doniesień brytyjskiego dziennika "Financial Times". (PAP)