Rząd przyjął zmiany w ustawie – Prawo zamówień publicznych, które konsumują niedawne wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE z października zeszłego roku i z marca tego roku, które uznały, że równy dostęp do przetargów mogą mieć firmy z Unii i z krajów posiadających z nią odpowiednie porozumienia gospodarcze. Według nowych przepisów, które po przyjęciu przez parlament mogą wejść w życie jesienią, regułą ma być zakaz składania ofert z państw trzecich. Jeśli jednak zamawiający w konkretnym przetargu uzna, że udział wykonawców z tych krajów jest z jakichś względów uzasadniony, to będzie mógł ich dopuścić. Na nowe przepisy czeka zwłaszcza branża budowlana, która jest mocno niezadowolona z tego, że coraz więcej zleceń przejmują firmy z Azji. W ostatnich latach zdobyły najwięcej kontraktów zlecanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Podmioty z Chin czy z Turcji realizują teraz ekspresówki i autostrady o wartości ponad 7 mld zł. Najbardziej aktywna jest kontrolowana przez rząd w Pekinie firma Stecol, która m.in. buduje trasę S6 na Pomorzu, S12 koło Chełma czy S19, czyli fragment trasy Via Carpatia. Nasze podmioty zarzucają firmom z Chin, że stosują nieuczciwą konkurencję, bo korzystają z dopłat od swojego rządu czy z niezwykle korzystnych kredytów od państwowych banków. – Modyfikacja Prawa zamówień publicznych jest doskonałą wiadomością dla całej branży budowlanej. Po kilkunastu latach zaniedbań nasze państwo wreszcie zrywa z polityką naiwnej otwartości na przypadkowe podmioty z Azji, które bez odpowiedniego zaplecza kadrowego i sprzętowego zdobywały w naszym kraju wielomiliardowe kontrakty infrastrukturalne. Takie nieodpowiedzialne podejście urzędników poważnie szkodziło rynkowi, a jednocześnie setki milionów złotych w postaci zysków i podatków wyciekały do Azji, kosztem polskiej gospodarki i lokalnych przedsiębiorstw – mówi Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Chińczycy nie zbudują torów i autostrad

Zmiany legislacyjne spowodują, że firmy z Azji przestaną dostawać duże zlecenia budowlane. Tak deklarują DGP najwięksi państwowi inwestorzy. Rzecznik GDDKiA Szymon Piechowiak zaznacza, że drogowcy już w ogłoszonym na początku maja przetargu na budowę autostrady A2 z Białej Podlaskiej w stronę granicy z Białorusią wykluczyli firmy z państw trzecich. – W kolejnych przetargach na najważniejsze, największe, strategiczne inwestycje będziemy postępować tak samo. Projekt przyjęty przez Radę Ministrów to bardzo dobry krok, który ureguluje tę kwestię w skali całego kraju i wszystkich zamawiających publicznych – tych dużych i tych mniejszych. To był jeden z naszych postulatów, aby dać wszystkim publicznym zamawiającym konkretne narzędzie ustawowe i nie pozostawiać ich samych z wyrokiem TSUE – mówi Szymon Piechowiak. Dodaje, że przetarg na A2 będzie swojego rodzaju poligonem doświadczalnym. Na każdym kolejnym etapie postępowania drogowcy będą obserwować, jak reaguje na nie branża budowlana, zarówno podmioty polskie czy europejskie, jak i te z państw trzecich.

Także spółka PKP PLK zamierza na stałe zamknąć drogę do najważniejszych przetargów firmom z państw trzecich. – Nie będą mogły startować w postępowaniach na realizację największych inwestycji. W przypadku tych dużych zleceń walka o kontrakt jest dla nich kusząca. O mniejsze się nie starają, bo nie opłaca się organizować sprzętu i ludzi – mówi Marcin Mochocki z zarządu PKP PLK. Dodaje, że spółka już w ogłoszonym zimą przetargu na wartą 6 mld zł przebudowę linii z Białegostoku do Ełku nie dopuściła firm z Azji. Nie protestowały one przeciw tym obostrzeniom. – Na bazie naszego przetargu Urząd Zamówień Publicznych przedstawił resortowi rozwoju rekomendacje do zmian w prawie zamówień publicznych – dodaje nasz rozmówca.

CPK być może dopuści Turków do budowy

W spółce Centralny Port Komunikacyjny zapowiadają, że nie będą dopuszczać do przetargów firm z Azji czy z Rosji, ale zaznaczają, że do rozpatrzenia jest kwestia firm tureckich. Wiceprezes CPK Piotr Rachwalski przyznaje, że podmioty z tego kraju specjalizują się m.in. w budowie tuneli. Na szykowanej trasie kolei dużych prędkości z Warszawy przez lotnisko w Baranowie, Łódź do Wrocławia będzie ich kilka.

Bartłomiej Sosna, analityk rynku budowlanego z firmy Spectis, przypomina, że w czasie marcowej wizyty w Turcji premier Donald Tusk mówił m.in., że tamtejsze firmy mogłyby liczyć u nas na budowę linii dużych prędkości.

Prawnicy przyznają, że zamawiający będzie mógł zdecydować, że uniemożliwi udział w przetargu tylko firmom z wybranych krajów. – Niektóre podmioty już pytają o to, czy firmom z określonego państwa trzeciego będą mogły zabronić startu w przetargu, a z innego państwa zezwolić. Ja uważam, że taka praktyka będzie możliwa – mówi dr Jarosław Kola z kancelarii WKB Lawyers. Liczy, że najwięksi zamawiający nie tylko zatrzymają ekspansję firm z Azji, lecz także w myśl koncepcji „local content” będą stosować rozwiązania wspierające polskich przedsiębiorców. – Nie jest to łatwe, ale na podstawie własnej praktyki i badań naukowych mogę potwierdzić, że na świecie znane są takie rozwiązania, które dałoby się zastosować również w Polsce – mówi Jarosław Kola. Przyznaje też, że jeśli globalnie spojrzymy na przetargi, to w większości przypadków – przede wszystkim w nieskomplikowanych przetargach np. samorządowych, zamawiający będą jednak chcieli dopuszczać wykonawców i rozwiązania z niemal wszystkich krajów. Wszystko przez to, że aspekty cenowe pozostaną decydujące.

Czy wzrosną ceny inwestycji?

W przypadku dużych inwestycji, do których nie będą miały dostępu firmy z Azji, pewne wzrosty cen są niewykluczone. Bartłomiej Sosna z firmy Spectis zaznacza, że na razie zleceń budowlanych ze strony spółek państwowych nie ma bardzo dużo. W efekcie panuje duża konkurencja i oferty firm nie są wygórowane. Do skoku cen może zaś przede wszystkim doprowadzić zwiększająca się liczba przetargów m.in. na szybkie linie kolejowe, budowę nowego lotniska czy na inwestycje energetyczne. ©℗