Po wyrokach Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej resort rozwoju pracuje nad zmianami w prawie zamówień publicznych, które mają znacznie ograniczyć dostęp do przetargów firmom spoza UE. Tymczasem w przypadku ważnych inwestycji energetycznych kolejne kontrakty zdobywają Turcy. Kontrowersje wzbudza zwłaszcza powierzenie realizacji terminalu gazowego FSRU w Gdańsku konsorcjum z turecką firmą GAP na czele.

Za 1,1 mld zł do 2028 r. mają powstać instalacje do przyjmowania skroplonego gazu ziemnego dostarczanego drogą morską. Wobec tego wyboru zaprotestowało konsorcjum z polską firmą NDI na czele (startowała wspólnie z belgijskim Besiksem i holenderskim Van Oord). Krajowej Izbie Gospodarczej poskarżyło się, że inwestor – Gaz-System zawarł kontrakt z firmą GAP zaledwie dzień po rozstrzygnięciu postępowania. Kluczowy w odwołaniu był jednak zarzut, że oferta tureckiego konsorcjum powinna być odrzucona, bo nie spełniła minimalnych wymagań dotyczących pracowników. Zarzucono też, że zwycięska firma nie ma w Polsce odpowiedniego potencjału sprzętowego do wykonywania robót hydrotechnicznych.

Polski wykonawca wygrywa, ale kontraktu na terminal gazowy nie dostaje

Jak dowiedział się DGP, sąd arbitrażowy przy KIG w dużej mierze przyznał rację skarżącej stronie. Jednocześnie jednak uznał argumenty Gaz-Systemu, który twierdził, że inwestycja jest bardzo pilna i jest już za późno na zmianę wykonawcy. W efekcie sąd arbitrażowy przyznał konsorcjum NDI 1 mln zł odszkodowania. Tymczasem Gaz-System w przesłanym mediom komunikacie dał do zrozumienia, że odwołanie zostało w pełni odrzucone. Jak napisała spółka, „potwierdzona została prawidłowość zawarcia umowy z polsko-tureckim konsorcjum”. W tytule napisano zaś, że „Gazociąg podmorski i nabrzeże wraz z lądową infrastrukturą sieciową dla FSRU wybudują polskie firmy”, co wywołało gwałtowny sprzeciw Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB), bo przecież prace wykonuje konsorcjum z turecką spółką na czele. Gaz-System tłumaczy, że konsorcjum firmy GAP zadeklarowało, iż udział polskich podwykonawców realizujących również specjalistyczne roboty i dostawy wyniesie 70 proc.

Jednocześnie inwestor zaznacza, że nie może komentować rozstrzygnięcia sądu polubownego, ponieważ obowiązuje go zachowanie poufności w tej kwestii.

Jak ustalił DGP, firma GAP ostatnio zamieszcza wiele ogłoszeń dotyczących poszukiwania pracowników. Chce zatrudnić m.in. głównego inżyniera do prac hydrotechnicznych czy zastępcę kierownika projektu. To potwierdza zgłaszane przez konkurentów zastrzeżenia mówiące o tym, że w chwili składania oferty tureckie konsorcjum nie miało wymaganych pracowników.

Wykonawca terminalu gazowego wykazuje mobilizację

Gaz-System twierdzi jednak, że widać wysoką mobilizację i determinację po stronie wykonawcy. – Z dzisiejszej perspektywy terminowość i rzetelność wykonania umowy nie budzi wątpliwości. W ramach realizacji kontraktu został w terminie osiągnięty ważny etap. Wykonawca zawarł umowę z głównym projektantem, uznanym polskim biurem projektowym o wieloletniej tradycji – informuje rzeczniczka Gaz-Systemu Iwona Dominiak.

Tymczasem inna turecka firma Calik Enerji dostanie kolejne wielkie zlecenie energetyczne – budowę bloku gazowo-parowego w Kozienicach. Należy ona do tego samego właściciela co firma GAP – Calik Holding. Inwestorem prac jest Enea Elkogaz, spółka z grupy Enea. Ten wybór też wzbudził zdziwienie w branży budowlanej. Zastanawiano się, dlaczego jednym z wykonawców nie został Polimex Mostostal, którego Enea jest współwłaścicielem. Inwestor odpowiada, że polskie, a także unijne firmy miały możliwość składania oferty w dwóch kolejno po sobie ogłaszanych przetargach. „Żaden z pierwotnie zainteresowanych podmiotów oferty jednak nie złożył. Po dwóch przetargach, które nie wyłoniły dostawcy, Enea dokonała wyboru Calik Enerji jako podmiotu, który potwierdził wszystkie oczekiwania dotyczące sposobu realizacji zamówienia” – informuje Piotr Ludwiczak z biura komunikacji Grupy Enea. Dodaje, że wybór firmy został przeprowadzony w transparentnym, publicznym postępowaniu zakupowym. „Przedstawiciele Enei rozmawiali ze wszystkimi wstępnie zainteresowanymi, prowadzone były dialogi techniczne, ale ostatecznie wpłynęła tylko ta konkretna oferta. Calik Enerji ma duże doświadczenie w prowadzeniu międzynarodowych inwestycji na całym świecie, w tym w Europie. Według międzynarodowych, niezależnych raportów Calik Enerji jest jednym z największych światowych wykonawców zakresie energetyki konwencjonalnej. (…). Calik Enerji posiada odpowiedni potencjał wykonawczy (3850 zatrudnionych specjalistów), jak i finansowy.” – dodaje Ludwiczak. Enea Elkogaz prowadzi jeszcze ostatnie negocjacje z Turkami przed zawarciem umowy.

Państwo musi umożliwiać rozwój krajowych kompetencji w zakresie energetyki

Według Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB) inne firmy – w tym polskie – odstraszyły zbyt wyśrubowane warunki kontraktu. Damian Kaźmierczak wiceprezes tej organizacji uważa, że jest już najwyższy czas, aby decydenci polityczni i administracja państwowa zaczęli realnie troszczyć się o jak największy udział polskich firm w transformacji energetycznej naszej gospodarki. – Dla polskiego sektora budowlanego sprawą kluczową jest stworzenie przez państwo warunków umożliwiających rozwój krajowych kompetencji w zakresie budownictwa energetycznego. Tylko w ten sposób możliwe będzie umacnianie pozycji rodzimych firm na rynku krajowym, a w dalszej perspektywie – ich ekspansja zagraniczna – mówi Kaźmierczak. Przyznaje, że polskie spółki energetyczne powinny wreszcie zacząć się kierować zasadą patriotyzmu gospodarczego – premiować lokalnych wykonawców i aktywnie wspierać ich rozwój. – Niezbędne jest również odejście od serwilistycznej postawy wobec zagranicznych dostawców technologii. Zamiast biernej akceptacji należy stawiać im warunek nawiązywania rzeczywistych partnerstw z polskimi firmami. Tylko w ten sposób zapewnimy transfer kluczowego know-how i zbudujemy silny, nowoczesny przemysł energetyczny w Polsce – dodaje Kaźmierczak.

Tymczasem pewne znaki zapytania budzi też to, że Calik Holding, do którego należą firmy zaczynające obie inwestycje energetyczne w Polsce, to ogromna turecka grupa powiązana z prezydentem Recepem Erdoğanem. Jego zięć był dyrektorem generalnym w tym tureckim gigancie, a potem został ministrem energii, a następnie finansów. Firmy należące do Calik Holding zdobywają wiele intratnych rządowych zleceń. Kilka lat temu Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych wykazało, że należący do Calik Holding Aktif Bank był podejrzewany o pranie brudnych pieniędzy. Sam bank zaprzeczał tym doniesieniom.

– Jako państwo powinniśmy głęboko zastanowić się, kogo my do Polski na własne życzenie i bez żadnej weryfikacji wpuszczamy. Nasi decydenci polityczni nie premiują lokalnych podmiotów, tylko powierzają realizację wielu strategicznych inwestycji infrastrukturalnych przypadkowym firmom spoza UE – dodaje Kaźmierczak. ©℗