Przegrane firmy nie odpuszczają i odwołują się w sprawie wyboru Turków do budowy infrastruktury gazowej FSRU w Gdańsku. Uważają, że wygrana oferta nie spełnia postawionych wymagań. Gaz-System i Ministerstwo Przemysłu odrzucają zarzuty.
To będzie drugie po Świnoujściu miejsce w Polsce do przyjmowania skroplonego gazu ziemnego dostarczanego drogą morską. Terminal FSRU o przepustowości 6,1 mld m sześc. rocznie pokryje ok. 30 proc. obecnego, rocznego zapotrzebowania na gaz. Choć na początku kwietnia inwestor – Gaz-System podpisał z konsorcjum tureckich firm wart 1,1 mld zł kontrakt na realizację kluczowej części inwestycji: budowę nabrzeża i gazociągu podmorskiego, który połączy terminal z krajowym systemem przesyłowym, to firmy, które odpadły w przetargu, nie składają broni. Jak dowiedział się DGP, w piątek do Krajowej Izby Gospodarczej wpłynęło powtórne odwołanie polsko-belgijsko-holenderskiego konsorcjum NDI, Besix, Van Oord.
KIG zajmuje się protestem, bo postępowanie nie odbywa się według procedur prawa zamówień publicznych. Odwołujący podnoszą m.in., że kontrakt podpisano niezgodnie z regulaminem przetargu. Zawarto go bowiem zaledwie dzień po ponownym rozstrzygnięciu postępowania. Wcześniej KIG częściowo uznała pierwsze odwołanie konsorcjum NDI i nakazała powtórną ocenę ofert. Według założeń po wybraniu zwycięzcy firmy powinny mieć 10 dni na składanie protestów.
Turecka firma zdobyła najwięcej punktów
Odwołujące się spółki twierdzą też, że oferta tureckiego konsorcjum z firmą GAP na czele powinna być odrzucona, bo nie spełniła minimalnych wymagań dotyczących pracowników. – Z informacji o wyborze oferty dowiedzieliśmy się, że kadra nie spełnia wymogów i w tym obszarze przyznano 0 pkt – mówi nam osoba znająca kulisy przetargu. Przegrane firmy skarżą się też, że tureckie konsorcjum nie ma w Polsce odpowiedniego potencjału sprzętowego. – Lider konsorcjum ma pięć osób zatrudnionych na umowę zlecenia, a współpracująca z nim firma Fabe ma w Polsce jedynie niedużą wytwórnię asfaltu. Turcy już próbują przejąć pracowników z firm działających w Polsce – mówi nasz rozmówca.
Jak dowiedział się DGP, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego miała rekomendować niedopuszczenie przez Urząd Morski w Gdyni firmy GAP do innej, pobliskiej inwestycji – budowy falochronu obok terminala gazowego. Tę informację potwierdziliśmy w Ministerstwie Przemysłu. Jednocześnie ta sama agencja nie zgłosiła zastrzeżeń wobec budowy terminala przez turecką firmę.
Rzeczniczka Gaz-Systemu Iwona Dominiak informuje, że tureckie konsorcjum podobnie jak inne firmy startujące w przetargu „przeszło pomyślnie prekwalifikację, w ramach której weryfikowano m.in. zdolności finansowe oraz doświadczenie w realizacji projektów referencyjnych”. Dodaje, że zwycięzca zdobył najwięcej punktów. Według rzeczniczki wyłonione konsorcjum „wykazało się bogatym doświadczeniem w zakresie realizacji infrastruktury morskiej, doświadczonym zespołem oraz zaoferowało najniższą cenę oraz najkrótszy czas realizacji projektu”.
W przetargu oprócz konsorcjum z firmą NDI na czele startowało jeszcze konsorcjum firm Budimex i Porr. W tym przypadku cena za roboty była tylko o 5 mln zł wyższa niż wycena Turków.
Chaos w przetargu na terminal gazowy?
Wybór wykonawcy mocno krytykuje Polski Związek Pracodawców Budownictwa. – Sytuacja, w której Urząd Morski w Gdyni nie dopuszcza tureckiej firmy do przetargu na budowę ważnego fragmentu projektu, a Gaz-System wybiera te same firmy na głównego wykonawcę kluczowej części terminala FSRU i nie dostrzega żadnych zagrożeń, świadczy o braku wyobraźni i chaosie panującym w strukturach państwa – mówi Damian Kaźmierczak, wiceprezes PZPB.
– Decydenci zlecają budowę polskiej infrastruktury krytycznej przypadkowemu konsorcjum małych firm z Turcji bez znajomości lokalnego rynku i zaplecza wykonawczego w Polsce, a odrzucają oferty największych spółek budowlanych w kraju – zaznacza Kaźmierczak. Powołując się na zestawienie Engineering News Record, informuje, że roczne obroty GAP oscylują wokół miliarda złotych, co plasowałoby firmę poza pierwszą „20” największych spółek budowlanych w Polsce.
Terminal LNG trzeba zbudować na czas
Nadzorujący Gaz-System wiceminister przemysłu Wojciech Wrochna przekonuje, że kluczowe jest terminowe oddanie terminala, co planowane jest w 2028 r. – Poprzednicy uruchomili procedurę wyboru statku, który będzie jednostką regazyfikującą. Teraz trzeba dobudować pozostałą infrastrukturę. Jeżeli tego nie zrobimy na czas, to oprócz ryzyka dla bezpieczeństwa, poniesiemy koszty utrzymania tej jednostki, która nie będzie pracować. To setki tysięcy dolarów dziennie – mówi wiceminister.
Zaznacza, że wybrana firma zadeklarowała, iż skróci termin inwestycji. – To było jednym z kryteriów wyboru. Jeśli firma nie zdąży w wyznaczonym terminie, to zostaną jej naliczone kary. I to nam daje bezpieczeństwo. Gaz-System zastosował się do rozstrzygnięcia KIG w procedurze odwoławczej. Nakazano powtórną ocenę ofert, ale okazało się, że po drugim ich badaniu propozycja turecka ponownie zdobyła najwięcej punktów – mówi Wojciech Wrochna.
Dodaje, że sprawa odrzucania firm poza UE nie jest taka prosta, jak przedstawia to PZPB. – Wiemy, że jest wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE, który pozwala wykluczać w przetargach firmy spoza Unii. Ten przetarg nie odbywał się jednak w trybie prawa zamówień publicznych i dlatego wyrok nie ma w tym przypadku zastosowania. To była identyczna procedura jak np. przy Baltic Pipe. Odpowiednie służby oczywiście oceniły bezpieczeństwo realizacji inwestycji przez tę firmę – mówi wiceminister Wrochna. ©℗