- Wymowny przykład z północy
- Morskie farmy wiatrowe, czyli holenderski ekspres
- Regionalna giełda wodoru wesprze transformację
- Dwutlenek węgla składowany pod dnem Bałtyku
- Dostawy gazu, interkonektory i bezpieczeństwo
Grupa ORLEN i Agencja S&P przygotowały raport podsumowujący stan zaawansowania transformacji energetycznej w regionie Morza Bałtyckiego – „Współpraca Bałtycka: Impuls do Transformacji Energetycznej” (Baltic Cooperation: Momentum for Energy Transition).
Opracowanie nie tylko szczegółowo przedstawia, co zostało już zrobione i co jest planowane w najbliższej przyszłości w tym obszarze, ale również opisuje możliwości współpracy ośmiu krajów regionu Morza Bałtyckiego – Polski, Niemiec, Danii, Szwecji, Finlandii oraz Litwy, Łotwy i Estonii, prezentując przy tym dodatkowo konkretne finansowe wyliczenia.
ORLEN postanowił stworzyć raport, wychodząc z założenia, że Bałtyk odgrywa coraz większą rolę w europejskim sektorze energetycznym zarówno pod względem wsparcia transformacji energetycznej, jak i zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego w regionie. Mogą i powinny być tu budowane duże morskie farmy wiatrowe, a także rozwijane technologie wodorowe oraz magazynowania dwutlenku węgla. Dla wzmacniania bezpieczeństwa energetycznego i wsparcia przejścia na energię odnawialną przy rezygnacji z rosyjskich ropy i gazu kluczowe znaczenie ma infrastruktura importowa w basenie Morza Bałtyckiego.
Nasz region stoi przed tym samym wyzwaniem co pozostała część kontynentu –zapewnienia stabilnych i bezpiecznych dostaw zrównoważonej energii w przystępnej cenie. Zdaniem autorów raportu jest to jak najbardziej możliwe, ale wymaga zacieśnienia współpracy pomiędzy krajami nadbałtyckimi.
Powinno to być o tyle łatwiejsze, na co zwraca uwagę cytowany w raporcie Carlos Pascual, Senior Vice President, Geopolitics and International Affairs, S&P Global, że państwa regionu Morza Bałtyckiego wiele łączy.
– Wszystkie są członkami UE i NATO. Wszystkie mają regulacje prawne umożliwiające współpracę w zakresie bezpieczeństwa narodowego, energetyki i zrównoważonego rozwoju. Wszystkie zobowiązały się do realizacji celów UE w zakresie dekarbonizacji – wymienia.
Współpraca w takim gronie wydaje się zatem oczywista. Również dlatego, że przyniesie gigantyczne korzyści. Jak wskazują autorzy raportu Grupa ORLEN i Agencja S&P, przykładowo rozwinięcie współpracy państw leżących nad Morzem Północnym może w naszym regionie potroić regionalne połączenia energetyczne, zwiększyć sześciokrotnie moc elektrowni wiatrowych na morzu i rozwinąć konkurencyjne projekty składowania dwutlenku węgla.
Wymowny przykład z północy
Raport Grupy ORLEN i Agencji S&P przedstawia podstawy europejskiej polityki transformacji energetycznej oraz miejsce, jakie zajmuje w niej obecnie region Morza Bałtyckiego.
Autorzy raportu przypominają, że porozumienie paryskie w sprawie klimatu, przyjęte na konferencji COP 21 w 2015 r., stawia sobie za cel ograniczenie wzrostu temperatury do mniej niż 1,5 st. C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej. W jego następstwie Unia Europejska wprowadziła wiele regulacji i polityk wspierających dekarbonizację. Najważniejsze w całym pakiecie przyjętych rozwiązań są Europejski Zielony Ład, strategia Fit for 55 i trzecia dyrektywa w sprawie odnawialnych źródeł energii (RED III). Wszystkie te regulacje miały, mają i będą mieć ogromy wpływ na kraje basenu Morza Bałtyckiego.
Nasz region odpowiadał w 2023 r. za zużycie 36 proc. tzw. energii pierwotnej w Unii Europejskiej. Tutaj też powstaje 37 proc. wszystkich europejskich emisji gazów cieplarnianych.
W raporcie Grupy ORLEN i Agencji S&P zestawiono kilka liczb związanych z projektami dekarbonizacji prowadzonymi nad Morzem Północnym i Morzem Bałtyckim. Jasno z nich wynika, że po pierwsze, wiele jest do zrobienia w obszarze transformacji energetycznej, a – po drugie – potencjał, jaki łączy się z Morzem Bałtyckim, jest ogromny.
Moc energii elektrycznej, która może być przesyłana interkonektorami energetycznymi pomiędzy państwami Morza Północnego sięga już 28,6 GW. W regionie Bałtyku wynosi zaledwie 11,5 GW. Moc zatwierdzonych do realizacji projektów z zakresu budowy morskich farm wiatrowych na Morzu Północnym dochodzi już do 32,5 GW. Na naszym morzu jest ponad dziesięciokrotnie mniejsza, wynosi 3,1 GW
Nic też jeszcze nie zrobiono nad Bałtykiem, jeśli idzie o projekty magazynowania dwutlenku węgla. Na „północy” jest ich już prowadzonych 129.
Raport przypomina także, że spośród ośmiu państw regionu Morza Bałtyckiego aż cztery opierają swoją energetykę w więcej niż 40 proc. na nieodnawialnych źródłach energii, w tym na węglu. To Polska, Estonia, Łotwa i Niemcy. Nieodnawialne źródła energii stanowiły ok. 35 proc. miksu energetycznego regionu w 2023 r. Sam węgiel przynosi ok. jedną czwartą wytwarzanej energii, przy czym największą rolę odgrywa w Polsce i Niemczech.
– Aby osiągnąć cele dekarbonizacji, niezbędne są czystsze źródła energii. W tym kontekście energetyka wiatrowa na morzu jawi się jako kluczowe rozwiązanie – podkreślono w raporcie.
Morskie farmy wiatrowe, czyli holenderski ekspres
Twórcy dokumentu „Współpraca Bałtycka: Impuls do Transformacji Energetycznej” podzielili możliwe obszary współpracy państw nadbałtyckich na pięć obszarów. Morska energetyka wiatrowa jest jednym z najważniejszych.
Rozważania dotyczące przyszłości tego sektora na Morzu Bałtyckim warto, zdaniem autorów raportu, połączyć z Deklaracją z Marienburga. To dokument, który został podpisany w sierpniu 2022 r. w Kopenhadze przez szefów rządów i ministrów energii ośmiu krajów nadbałtyckich. Zobowiązali się oni do ustanowienia wyższych celów dla budowy morskiej energii wiatrowej na Morzu Bałtyckim i zgodzili się na ściślejszą współpracę w tym zakresie, jak również szeroko pojętej energetyki. Gdy podpisywano dokument, na Bałtyku pracowały farmy wiatrowe o mocy zaledwie 2,8 GW. Od tego czasu niewiele się zmieniło. Kraje zobowiązały się natomiast w Deklaracji z Marienburga do zwiększenia tejże mocy do 19,6 GW do 2030 r.
Realizacja tego celu nie będzie łatwa. Średni czas realizacji projektów wiatrowych trwa w Europie 11 lat – dowiadujemy się z raportu. W Chinach tymczasem zajmuje to 5 lat.
Brak regionalnego planowania przestrzennego tworzy najważniejsze wąskie gardło, utrudniające realizację projektów zmierzających do etapu finansowania lub oddania do użytku farm wiatrowych – twierdzą eksperci w raporcie.
– Znaczenie tej kwestii zostało podkreślone po odrzuceniu w listopadzie 2024 r. planów budowy morskich elektrowni wiatrowych w Szwecji o mocy 32 GW, co było podyktowane obawami o bezpieczeństwo – czytamy.
Niestety, brak regionalnego planowania przestrzennego to nie jedyny problem, który należy przezwyciężyć, by przyspieszyć stawianie farm wiatrowych na Bałtyku. Budowę instalacji offshore utrudniają również skomplikowane przepisy i procesy uzyskiwania pozwoleń, zróżnicowane w zależności od kraju aukcje na energię i mechanizmy wsparcia dla farm wiatrowych, wysokie koszty finansowania takich projektów oraz brak kompletnego łańcucha dostaw poza Danią, Niemcami i Polską.
Aby sobie z tym wszystkim poradzić, autorzy raportu nie proponują wyważania otwartych drzwi, tylko sugerują skopiowanie sprawdzonych już rozwiązań, takich jak holenderska strategia w zakresie morskiej energetyki wiatrowej. Jest ona długoterminowa i opiera się na jasnych przepisach, przetargach i obowiązkach. W jej ramach funkcjonuje centralne wydawanie pozwoleń na budowę nowych farm. To wszystko pozwoliło np. w ciągu trzech–czterech lat zrealizować budowę dużej farmy morskiej Borssele 1&2 – od momentu rozstrzygnięcia przetargu w 2017 r. do oddania do eksploatacji w roku 2021.
Przemyślane holenderskie mechanizmy w postaci programu wsparcia kontraktów różnicowych (CfD) i potem programu SDE++ skutkowały ponadto przyznaniem kontraktów dla morskich farm wiatrowych o łącznej wartości ponad 8,5 GW w latach 2016–2024.
– Wspólne zatem planowanie przestrzenne w połączeniu z jasnymi przepisami i przejrzystymi procesami przetargowymi ułatwiają rozwój projektu. A zharmonizowane podejście do uzyskiwania pozwoleń może zminimalizować czas realizacji projektu – konkluduje raport.
Nowe, niezbędne regionalne regulacje warto zatem wdrożyć jak najszybciej. Łączny potencjał Morza Bałtyckiego w obszarze morskiej energetyki wiatrowej sięga aż 93 GW.
Regionalna giełda wodoru wesprze transformację
Wodór i jego pochodne mogą być ważnym, może nawet kluczowym rozwiązaniem dekarbonizacyjnym dla ciężkiego przemysłu i transportu w regionie Morza Bałtyckiego. Mogą tym samym ułatwić m.in. osiągnięcie zbiorczego celu dotyczącego zużycia energii odnawialnej we wszystkich sektorach w Europie, zapisanego w dyrektywie RED II. Ma on wynieść co najmniej 42,5 proc. w 2030 r.
Z tą opinią w pełni zgadzają się autorzy raportu „Współpraca Bałtycka: Impuls do Transformacji Energetycznej”. Podkreślają jednak wyzwania, które ograniczają rozwój technologii wodorowych w regionie. To, ich zdaniem, m.in. ograniczona podaż energii odnawialnej potrzebnej do produkcji wodoru i wysokie ceny energii na głównych rynkach zbytu, czyli w Polsce i Niemczech, oraz brak infrastruktury do produkcji i importu wodoru odnawialnego. To również niepewność regulacyjna dotycząca nakładania kar za niezgodność z dyrektywą RED III oraz zatory w łańcuchu dostaw kluczowych podzespołów produkcyjnych w rodzącym się przemyśle wodorowym, w tym elektrolizerów.
Autorzy raportu proponują więc m.in. stworzenie regionalnej giełdy wodoru, która umożliwiłaby przemysłowi tańszy i stabilniejszy dostęp do tego paliwa. Ten pomysł jest wspierany mocno przez ORLEN.
Taka giełda mogłaby się przyczynić do zmniejszenia niedoboru zielonego wodoru w Polsce i Niemczech, czyli w tych krajach, gdzie ze względu na duże zakłady chemiczne jest na niego spory popyt. Równocześnie mógłby on być przesyłany z takich państw jak Szwecja i Finlandia, które dysponują nadwyżkami w produkcji energii z odnawialnych źródeł. Regularnie organizowane aukcje wodoru mogłyby też obniżyć jego ceny w Polsce i Niemczech.
W raporcie ORLENU i Agencji S&P postulowana jest też oczywiście rozbudowa niezbędnej w tym projekcie infrastruktury do transportu zielonego wodoru.
Dwutlenek węgla składowany pod dnem Bałtyku
Istotnym problemem w regionie Morza Bałtyckiego jest dekarbonizacja trudnych i rozproszonych procesów przemysłowych. Rozwiązaniem może być, jak wskazują autorzy raportu, sięgnięcie po technologie CCUS – przechwytywania, utylizacji i składowania dwutlenku węgla (Carbon Capture, Utilization and Storage). W tym celu nadbałtyckie kraje powinny zacząć składować CO2 pod dnem Morza Bałtyckiego, a nie Morza Północnego. Takie rozwiązanie może być znacznie tańsze, nawet o kilkanaście euro na jedną tonę dwutlenku węgla. Oznacza bowiem niższe koszty transportu gazu niż w przypadku Morza Północnego. Z Gdańska do magazynu CO2 na Bałtyku może być ok. 500 km. Do podobnego magazynu na Morzu Północnym – nawet 1500 km. Trudno o bardziej wymowne liczby.
Aby jednak zacząć poważnie myśleć o uruchomieniu projektów CCUS na Morzu Bałtyckim, niezbędne jest przeprowadzenie prac kartograficznych dotyczących mapowania dna Bałtyku. To bardzo kosztowne prace. Niewielka część morza została zmapowana. Niezbędne jest wytypowanie miejsc, gdzie mogłyby powstać magazyny dwutlenku węgla oraz ich zaprojektowanie wraz z niezbędną infrastrukturą transportową. To wszystko, zdaniem autorów raportu, powinno być realizowane wspólnie przez państwa nadbałtyckie, co pozwoli wykonać prace taniej i szybciej.
W raporcie ORLENU i Agencji S&P pojawia się też postulat zorganizowania regionalnej konferencji mającej na celu opracowanie wspólnych podejść do kwestii CCUS na Morzu Bałtyckim z udziałem kluczowych interesariuszy, w tym ministrów energii z krajów regionu, reprezentantów przemysłu i przedstawicieli UE.
Dostawy gazu, interkonektory i bezpieczeństwo
Wiele miejsca w raporcie poświęcono wyzwaniom związanym z dostawami gazu do krajów basenu Morza Bałtyckiego oraz wzajemnej wymianie energetycznej realizowanej za pomocą interkonektorów. To niezwykle ważne problemy w kontekście bezpieczeństwa energetycznego państw, którego znaczenie skokowo wzrosło po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Wschodzie.
– Wojna Ukrainy z Rosją stała się dzwonkiem alarmowym dla krajów europejskich, wskazującym na pilną potrzebę zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego. Wymaga to znalezienia sposobów na zwiększenie niezawodności, obniżenie kosztów i ograniczenie emisji w całej Europie, a w szczególności w regionie Morza Bałtyckiego – zaznaczono w raporcie.
Zdaniem autorów infrastruktura gazowa i międzypaństwowe połączenia energetyczne (interkonektory) mają wiodące znaczenie wobec tego wyzwania. Są niezbędne dla zwiększenia bezpieczeństwa, zapewnienia przystępnej cenowo energii – kluczowego elementu do utrzymania konkurencyjności europejskiego przemysłu – oraz dekarbonizacji sektora energetycznego.
– Drastyczne zmniejszenie przesyłu gazu rurociągami z Rosji, o 95 proc. w latach 2018–2023, sprawia, że konieczna jest całkowita ponowna ocena infrastruktury niezbędnej do zaspokojenia regionalnego zapotrzebowania na energię – twierdzą autorzy raportu. Wskazują, że aby rozbudowa infrastruktury LNG mogła zrównoważyć spadek importu rurociągami, konieczna jest dogłębna analiza dostępności infrastruktury międzyregionalnej i wąskich gardeł, aby zapewnić płynny przepływ gazu w regionie.
Interkonektory z kolei mają kluczowe znaczenie dla stymulowania produkcji i efektywnej dystrybucji energii odnawialnej w regionie. Pomagają również optymalizować koszty wykorzystania zielonej energii w całym regionie Morza Bałtyckiego.
Autorzy raportu wskazują kilka dużych problemów, których rozwiązanie staje się coraz bardziej palące. Na przykład zdolności regazyfikacji terminali gazowych w Świnoujściu i Kłajpedzie osiągną kres swoich możliwości do 2040 r. Już teraz przepustowość gazociągów między Litwą a Łotwą zbliża się do maksymalnego limitu. Trzeba też myśleć o nieuniknionym w dłuższym terminie spadku produkcji gazu przez Norwegię. To wszystko wymaga wzmożonej współpracy regionalnej, której punktem wyjścia powinno być stworzenie specjalnej regionalnej grupy roboczej składającej się ze wszystkich interesariuszy.
Podobnie jest z interkonektorami. Cały region Bałtyku dysponuje potencjałem produkcji energii odnawialnej na poziomie ok. 4400 TWh – w tym są morska i lądowa energetyka wiatrowa, energia słoneczna i energia wodna. Jest on 4,5 razy większy niż produkcja energii w 2023 r. w ośmiu krajach regionu, sięgająca 960 TWh. Aby jednak odblokować ten potencjał, niezbędna jest właśnie budowa interkonektorów. Zwłaszcza że region nie spełnia nawet minimalnych wymogów dotyczących ich mocy zalecanych przez Unię Europejską.
Optymistyczne spojrzenie w przyszłość
Raport Grupy ORLEN i Agencji S&P wieńczy informacja o tym, jak zmieniła się w naszym regionie emisja gazów cieplarnianych od 1990 r. do 2023 r. W ciągu nieco ponad trzech dekad udało się ją zmniejszyć o ponad 40 proc., z 1,990 mln ton ekwiwalentu dwutlenku węgla do 1,186 mln ton ekwiwalentu dwutlenku węgla.
W tym czasie emisje w sektorze wytwarzania energii spadły o 41 proc., a w przemyśle aż o 49 proc. To są ogromne zmiany, które jednoznacznie potwierdzają, że w kwestii transformacji energetycznej i dekarbonizacji gospodarki państw regionu Morza Bałtyckiego zrobiono już wiele.
Jedynym znaczącym obszarem, gdzie emisja gazów cieplarnianych rośnie, jest transport. Emisje związane z tym sektorem gospodarki w naszym regionie są obecnie o 16 proc. wyższe niż w 1990 r. Jednak i tutaj w kolejnych latach powinien zostać odnotowany postęp będący pochodną zarówno rozwoju elektromobilności, jak i wprowadzania rozwiązań wodorowych do transportu ciężkiego i lotnictwa.
Odejście od paliw kopalnych w transporcie w regionie Morza Bałtyckiego powinno więc zakończyć się sukcesem. Sugerują to również wspomniane dane dotyczące dekarbonizacji od 1990 r.
Teraz przyszła pora, aby wykonać kolejny ważny krok.
Partner