Kolejni inwestorzy zapowiadają, że do postępowań nie dopuszczą firm spoza UE. Branża budowlana liczy na jasne rządowe zalecenia w sprawie barier przetargowych.
Po jesiennym wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, w którym uznano, że firmy spoza Unii nie muszą być dopuszczane do tutejszych przetargów, spośród dużych państwowych inwestorów tylko spółka PKP Polskie Linie Kolejowe przedstawiła jasną deklarację. W postępowaniu na przebudowę Rail Baltiki z Białegostoku do Ełku po raz pierwszy wykluczeni zostali wykonawcy, którzy mają siedzibę poza UE oraz podmioty z państw, które nie są objęte porozumieniem o zamówieniach w ramach WTO. Dotknie to głównie firmy z Chin i Turcji, które w ostatnich latach mocno walczą o duże infrastrukturalne zlecenia w Polsce. Kolejarze przyznali, że przy realizacji tak ważnej infrastruktury krytycznej, jaką będzie Rail Baltica, odrzucenie firm z Azji jest uzasadnione. Szef PKP PLK Piotr Wyborski mówi teraz DGP, że podobne ograniczenia nie będą regułą w przetargach. Mają być stosowane przy strategicznych kontraktach. Jak dowiedzieliśmy się, kolejni inwestorzy zamierzają wdrożyć w życie wyrok TSUE. To Urząd Morski w Gdyni, który w najbliższym czasie zapowiada różne inwestycje w rejonie portów w Trójmieście czy w Elblągu.
Niektóre przetargi bez Chińczyków
„Konkretne decyzje będą podejmowane w odniesieniu do poszczególnych przetargów.” – informuje Agnieszka Robakowska z Urzędu Morskiego w Gdyni. Dodaje, że "w niektórych postępowaniach firmy spoza UE nie będą do nich dopuszczane".
Podobnych ograniczeń nie wyklucza też Urząd Morski w Szczecinie. Jak informuje jego rzeczniczka, Ewa Wieczorek, „w związku z brakiem krajowych regulacji w tym zakresie i trudnością ustalenia z góry, w których postępowaniach takie ograniczenia należałoby stosować, aspekt ten (…) jest każdorazowo rozpatrywany przez komisje przetargowe”. Dotąd urząd nie zastosował ograniczeń. W najbliższych latach będzie on zlecał wielkie inwestycje związane z budową terminalu kontenerowego w Świnoujściu, chociażby realizację 70-kilometrowego toru podejściowego. Jasnych deklaracji w sprawie ograniczeń przetargowych nie składają porty. W Gdyni usłyszeliśmy, że „aktualnie badane są możliwości prawne w tej kwestii”. Do wypracowania odpowiedniego podejścia zmierza też port w Gdańsku.
Potrzebne jasne wytyczne wobec przetargów
Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, przyznaje, że w ostatnich tygodniach można dostrzec zmianę w nastawieniu niektórych państwowych zamawiających oraz przedstawicieli władz do stosowania wyroku TSUE. - Wciąż jednak brakuje postawienia przysłowiowej kropki nad „i”, czyli konsekwencji w działaniu oraz jasnych deklaracji dotyczących niedopuszczania podmiotów spoza UE do polskiego rynku zamówień publicznych – zaznacza.
Przedstawiciele branży budowlanej od dłuższego czasu krytykują szerokie otwarcie Polski na firmy z Azji. Argumentują, że mamy do czynienia z nierówną konkurencją, bo zwłaszcza firmy z Chin mają często wsparcie swoich rządów w postaci subwencji czy bardzo korzystnych kredytów. Dodatkowo firmy z UE muszą spełniać wyśrubowane normy dotyczące ESG (środowiska, społecznej odpowiedzialności i ładu korporacyjnego).
Bezprzetargowo powierzyli inwestycję
Damian Kaźmierczak narzeka, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad czy spółka Centralny Port Komunikacyjny wciąż się wahają, jakie kroki podjąć w tej sprawie. Spółki energetyczne nie zajęły stanowiska, a niektóre z nich zamiast współpracować z polskimi firmami, powierzają realizację kluczowych inwestycji przypadkowym tureckim wykonawcom. I na dodatek w trybie z wolnej ręki. Chodzi tu o Eneę, która w ten sposób powierzyła budowę bloku gazowo-parowego w Kozienicach tureckiej spółce Çalık Enerji.
- Konieczne jest pilne wprowadzenie odpowiednich zmian na poziomie ustawowym. Dzięki temu zamawiający, którzy intuicyjnie czują, że wpuszczanie azjatyckich wykonawców nie leży w interesie Polski, mogliby wreszcie korzystać z odpowiednich narzędzi prawnych i kierować się zasadą patriotyzmu gospodarczego - uważa Damian Kaźmierczak.
Ministerstwo Rozwoju wstępnie zapowiedziało, że kwestię ograniczeń w przetargach wpisze do ustawy o certyfikacji wykonawców. To rozwiązanie niezbyt podoba się branży. – Ta ustawa to bubel, którego nikt nie chce – mówi Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Branża wytyka, że resort chce wprowadzić dobrowolną certyfikację. Według Furgalskiego Ministerstwo Infrastruktury powinno szybko określić jasne wytyczne przetargowe podległym sobie instytucjom - GDDKiA czy CPK.
Urząd Zamówień Publicznych ma określić wytyczne
Rzeczniczka resortu, Anna Szumańska, przyznaje, że „niezbędne jest wypracowanie systemowych rozwiązań dla zamawiających w celu uniknięcia nieskoordynowanej implementacji wyroku TSUE przez pojedyncze podmioty.” Dodaje jednak, że wiodącą rolę w tej kwestii powinien pełnić Urząd Zamówień Publicznych. UZP na razie wydał dwa komunikaty, w których potwierdził, że zamawiający może wprowadzać ograniczenia opisane w wyroku TSUE. Dodał, że każdorazowo trzeba je opisać w specyfikacji przetargowej. UZP nie wyklucza, że wyda kolejne wytyczne, które będą wypracowane wspólnie z odpowiednikami urzędu w innych państwach członkowskich.