Już osiem instytucji finansowych zgłosiło chęć udostępniania swoim klientom profilu zaufanego. Zrobią to darmo. Ale nie bezinteresownie. Niemal trzy czwarte z 16 mln użytkowników e-bankowości ma szansę na cyfrowy kontakt z urzędami za pomocą swoich kont. Po tym jak w poniedziałek Sejm jednogłośnie przegłosował ustawę o usługach zaufania oraz identyfikacji elektronicznej, która jasno stwierdza, że banki mogą „świadczyć usługi zaufania oraz wydawać środki identyfikacji elektronicznej”, swój akces do udostępniania profilu zaufanego, czyli włączenia się do e-administracji, zgłaszają kolejne banki.
Są to: Millennium, Raiffeisen Polbank, BZ WBK, mBank, ING, Pekao, IdeaBank. Jako pierwszy, o czym już pisaliśmy, taki akces w Ministerstwie Cyfryzacji zgłosił PKO BP.
– Wdrożenie składania wniosków w programie „Rodzina 500 plus” do bankowości internetowej pokazało, że klienci ze względu na wygodę wolą załatwiać sprawy elektronicznie. Udowodniło też, że uważają ten kanał za całkowicie bezpieczny. Wniosek jest oczywisty: państwo powinno współpracować z sektorem bankowym i, szerzej, środowiskiem biznesowym w rozbudowie funkcji e-administracji. Chcemy w przyszłości dać naszym klientom możliwość załatwienia innych spraw urzędowych z wykorzystaniem systemów bankowych. Chcemy, żeby nasi klienci traktowali bank jako instytucję, która pomaga w zaspokojeniu codziennych potrzeb, nie tylko finansowych – powiedział DGP Marcin Jedliński, rzecznik Raiffeisen Polbanku. Głosy innych przedstawicieli sektora finansowego są niemalże identyczne.
Pomysł wydaje się prosty: za pośrednictwem systemów bankowości elektronicznej, z poziomu indywidualnego e-konta, będzie możliwe logowanie się do rządowego systemu i potwierdzenie profilu zaufanego, czyli uproszczonego sposobu identyfikacji cyfrowej tożsamości obywatela.
Wczoraj resort cyfryzacji ogłosił, że w najbliższy weekend zostanie zakończony proces wyłączania PZ z ePUAP, co ułatwi proces potwierdzania e-tożsamości obywatela. Dziś zakładając profil na ePUAP, wypełnia się wniosek online, ale i tak trzeba się wybrać do urzędu (np. gminy) i tam pokazać się urzędnikowi wraz z dowodem osobistym. To jedna z przyczyn niewielkiego zainteresowania taką formą kontaktu z urzędami – czego dowodzi fakt, że użytkownicy systemu to zaledwie niewiele ponad procent dorosłych Polaków.
Dla posiadaczy e-kont w bankach, które zdecydują się wejść do systemu, sytuacja ma być o wiele prostsza: wystarczy potwierdzenie przez konto, bo przecież bank już kiedyś klienta wraz z dowodem osobistym widział i potwierdził, że jest on tym, za kogo się podaje.
– Bankowość elektroniczna w Polsce naprawdę zawstydza e-administrację i nic, tylko przyklasnąć, że włącza się w proces popularyzacji państwowych e-usług. Ale oczywiste jest, że banki nie robią tego bezinteresownie – uważa Piotr Wołejko, ekspert ds. cyfryzacji z Pracodawców RP. Rzeczywiście, za samo włączenie się do procesu banki nie będą dostawały żadnego wynagrodzenia. – To świetny chwyt marketingowy, bo przecież banki także tą usługą mogą przekonywać do siebie klientów, pokazywać, jak bardzo są nowoczesne – uważa Wołejko.
Ale to niejedyna korzyść dla sektora.
– Owszem, samo udostępnienie zakładania profilu zaufanego może być bezpłatne, ale patrząc na to, jak za granicą sektor ten na polu e-administracji współpracuje z rządami, można założyć, że i u nas pojawią się podobne tendencje. Czyli wprowadzenie opłat za obsługę ruchu między bankiem a administracją. Oczywiście opłaty te nie będą ponoszone przez klientów, tylko przez rząd – uważa Bartłomiej Klinger, niezależny ekspert ds. e-administracji. – Gdy zostanie osiągnięta już masa, czyli spora liczba obywateli z profilami założonymi w kontach bankowych, ruch przez nich generowany może być na tyle poważny, że banki zaczną domagać się opłat. Są praktykowane dwa modele: stały ryczałt miesięczny lub, niczym w modelu skandynawskim, opłata oparta na wielkości ruchu w konkretnym banku w konkretnym momencie – dodaje Klinger. Jego zdaniem może się to wydawać jeszcze odległym problemem, ale rząd powinien mieć świadomość, że nie można rozwoju e-administracji oprzeć tylko na bankowości i całkiem uzależniać się od niej. – Konieczne jest budowanie także własnych, alternatywnych kanałów dla cyfrowej identyfikacji obywatela – podkreśla ekspert.