AI to nowa technologia we wczesnej fazie rozwoju, ale tymi działaniami sygnalizujemy nasze polskie ambicje na to, żeby być w peletonie, a nie na końcu - mówi DGP Magdalena Dziewguć. Dyrekor Google Cloud Polska wyjaśnia jak firma widzi partnerstwo z PFR, które ogłoszono w ubiegły czwartek.

Z konferencji prezesa Google’a i premiera Polski przebiła się szeroko tylko informacja o 5 mln dol. na szkolenia z AI. Co tak naprawdę chcieli przekazać?

Magdalena Dziewguć: Struktura przekazu miała być taka: podpisaliśmy list intencyjny dotyczący AI, plan dla Polski i będziemy nad nim teraz pracować, żeby za kilka miesięcy wrócić z harmonogramem tego projektu. Druga wiadomość była taka, że – ponieważ najważniejsze dla powodzenia tego planu są tysiące osób z zaawansowanymi umiejętnościami – to uruchamiamy program przeszkolenia w ich kierunku miliona Polaków. Na końcu była informacja, że nasza filantropijna część, czyli Google.org, dołoży też swój budżet i będzie robić dodatkowe programy. To właśnie było 5 mln dol., które wylądowało później na nagłówkach jako najważniejsza informacja. To miał być mały, pozytywny dodatek do zapowiedzi potężnego projektu.

Co będzie w AI Planie Google i PFR dla Polski?

Z informacji, które przekazał mi Polski Fundusz Rozwoju (PFR) wynika, że podpisaliście memorandum na współpracę, którego treść jest poufna. W roboczych zespołach będziecie teraz pracować cztery do sześciu miesięcy nad stworzeniem „AI Planu” i w perspektywie jest miliardowe zaangażowanie Google.

Ponieważ widzimy w Polsce ogromny potencjał i gotowość do zaangażowania w takie projekty, wraz z partnerami, czyli PFR i Operatorem Chmury Krajowej (OChK) postanowiliśmy opracować kompleksowy plan możliwych transformacji w trzech kluczowych sektorach strategicznych dla rządu: energetyki, cyberbezpieczeństwa i ochrony zdrowia. To właśnie w tych obszarach występuje najwięcej nieefektywności, które Polacy odczuwają na co dzień. Ponieważ jednak jest to nowa kategoria działań, nie mamy jeszcze pełnej wiedzy na temat wymaganych zasobów: mocy obliczeniowej, liczby inżynierów, architektów ani tempa, w jakim osiągniemy konkretne rezultaty. Dlatego uzgodniliśmy podpisanie listu intencyjnego, który formalizuje współpracę i zaangażowanie wszystkich kluczowych organizacji, niezbędne do stworzenia tego planu. Jego naturalnym rozwinięciem będzie harmonogram inwestycji.

Tak, zakładamy, że będą to miliardowe inwestycje. Ale zgodnie z podejściem Google'a, nie chcieliśmy rzucać ogólnymi deklaracjami finansowymi, lecz najpierw opracować konkretny plan działania, a następnie, po zakończeniu prac nad nim - ogłosić, co dokładnie zostanie zrealizowane. Wydawało nam się, że to właściwe, uczciwe i przejrzyste podejście. W ciągu kilku tygodni sprowadziliśmy do Polski dwie najważniejsze osoby z naszej firmy, aby podkreślić, jak poważnie podchodzimy do tego projektu i jak wielkie możliwości daje nam dynamiczny rozwój technologiczny kraju w ostatnich latach. Niestety, nie przebiło się to komunikacyjnie.

Co konkretnego miałoby się znaleźć w tym planie?

Zacznijmy od ochrony zdrowia, bo to temat, który najłatwiej zrozumieć. Obecnie mamy sytuację, w której informacje medyczne są rozproszone i pacjent nie ma pełnego obrazu ani historii swojego stanu zdrowia. Każdy lekarz coś wpisuje do nie wiadomo jakiego systemu, ale jako pacjenci nie wiemy, gdzie trafiają np. zdjęcia naszych zębów czy wyniki testów alergicznych, ani kto i w jaki sposób je analizuje. Często dostajemy jedynie wydruk na papierze z pieczątką. Aby zrobić krok naprzód i wykorzystać sztuczną inteligencję, np. do przyspieszenia i poprawy trafności diagnozy, właściwe do tego instytucje powinny zaprojektować nowoczesną architekturę systemu medycznego. To pacjent powinien mieć pełną kontrolę nad swoimi danymi – wiedzieć, gdzie znajdują się jego historie chorób, recepty czy wyniki badań, i decydować, kto ma do nich dostęp.

Dzięki centralizacji danych byłoby możliwe także lepsze zarządzanie zasobami medycznymi w skali kraju. Na przykład łatwo można by zidentyfikować, że w jednym województwie brakuje dermatologów, a w innym jest nadmiar dentystów. Obecnie sprzęt i budżety są często rozlokowane nieefektywnie. Inteligentne zarządzanie tymi danymi mogłoby sprawić, że pacjenci szybciej otrzymywaliby diagnozę i trafiali do właściwego lekarza.

Google chce cyfryzować zdrowie

To właściwie opis koncepcji europejskiej przestrzeni danych dotyczących zdrowia (EHDS). Niedawno została przyjęta unijna regulacja, która zobowiązuje kraje członkowskie do wdrożenia takiego systemu. Gdzie tu rola dla Google?

Zastanówmy się, jakie mogą być scenariusze takiego wdrożenia. Pierwsze podejście zakłada, że wdrożenie chmury medycznej i przestrzeni danych zdrowotnych realizuje któreś z ministerstw. Stawia budynek, umieszcza w nim serwery i ma do wyboru – kupić sprzęt od amerykańskich firm, takich jak np. Dell czy IBM, albo skorzystać z chińskich rozwiązań, bo innych praktycznie nie ma. Ale samo posiadanie budynku i sprzętu to dopiero początek – nadal trzeba stworzyć oprogramowanie. To oznacza konieczność zaangażowania firm informatycznych, które na tych serwerach zbudują aplikacje. Potrzebne będą dane, infrastruktura do ich przechowywania, a także ludzie do zarządzania całym systemem. To proces, który zajmie lata, a na końcu powstanie system drogi w utrzymaniu. Przykład? Wystarczy spojrzeć na ZUS – to dokładnie ten model, który wszyscy znają i wiedzą, jak nieefektywnie działa.

Alternatywą jest wykorzystanie talentów polskich inżynierów w połączeniu z sięgnięciem po gotową platformę technologiczną oraz najlepszy na świecie know-how. Wtedy zamiast budować wszystko od zera, można skupić się na tworzeniu aplikacji dostosowanych do potrzeb systemu zdrowia. Wszystkie niezbędne komponenty technologiczne są już dostępne – korzystają z nich globalne firmy, takie jak Spotify, Allegro czy polskie banki, np. PKO. Dzięki temu wdrożenie byłoby znacznie szybsze i bardziej efektywne.

Jest różnica między prywatną firmą, z usług której obywatel może nie korzystać, a ZUS który jest gospodarzem bardzo wrażliwych informacji o nim.

Oczywiście, właśnie dlatego my podpisaliśmy listy intencyjne z OChK i z PFR, żeby to oni zaprojektowali ten ekosystem. Dzisiaj w przestrzeni transatlantyckiej mamy tylko dwie organizacje z bardzo zaawansowanymi rozwiązaniami AI: Google i OpenAI w partnerstwie z Microsoftem. Przy czym nie chodzi mi wyłącznie o modele, ale dojrzałość ekosystemu, który zaczyna się już od warstwy infrastruktury.

Przewagą Google jest całościowe, zintegrowane podejście do AI, od badań po infrastrukturę, modele fundamentalne, produkty i platformy, a do tego najbardziej zaawansowaną warstwę bezpieczeństwa. Dzięki temu spółka taka jak na przykład Eleven Labs może po prostu skupić się na rozwiązywaniu problemu audio dubbingu, nie musi jej obchodzić np. zakup energii do data center. Jeśli udałoby nam się zaoferować taki gotowy silnik dla zdrowia, wtedy twórca np. aplikacji dentystycznej z Polski miałby możliwość zaoferowania jej Francji, Włochom, Hiszpanii. Jeżeli Polska będzie pierwsza w tworzeniu tych rozwiązań, to będziemy taką właśnie “linią produkcyjną” rozwiązań docelowych, które możemy wdrażać nie tylko dla korzyści Polaków, ale żeby sprzedawać jako gotowe rozwiązania innym krajom. Wszystkie kraje marzą o tym, by stworzyć nowe standardy, które staną się globalnymi standardami.

Wszystkim nam powinno zależeć na tym, żeby ten ekosystem AI dobrze funkcjonował, a on funkcjonuje dobrze kiedy po prostu jest współpraca publiczno-prywatna, kiedy obywatele mają dostęp do technologii, a państwo ma kontrolę nad tymi rozwiązaniami. Tego dotyczyło ogłoszenie naszego CEO, że Polska, według tego co usłyszeliśmy w ostatnich tygodniach, chce stanąć do wyścigu o budowanie standardów,. AI to nowa technologia we wczesnej fazie rozwoju, ale tymi działaniami sygnalizujemy nasze polskie ambicje na to, żeby być w peletonie, a nie na końcu.

Będzie powstawał marketplace dla AI

To brzmi trochę jak budowanie sklepów z aplikacjami. Tylko że jak Apple zrobiło swój ekosystem, to zaczęło nakładać prowizję od przychodu dostawców aplikacji na poziomie 30 proc.

Tylko w AI nie ma jeszcze takiego właśnie marketplace'u dla rozwiązań AI. Ale za chwilę on będzie powstawał i jeżeli Polska będzie miała dużo własnych rozwiązań, to tutaj będzie właśnie napływał kapitał inwestycyjny i kolejne fundusze. To jest też szansa dla lokalnych inwestorów, ale nadal, żeby to się stało globalnym standardem, to trzeba mieć globalnego partnera.

Spotify, czy Shopify nie byłyby tam, gdzie są dzisiaj, gdyby nie to, że Google wsparł to ogromną inwestycją technologiczną, dał platformę i pozwolił na skalowanie. Nie jesteśmy ani udziałowcem, ani właścicielem żadnej z tych platform, ale dajemy silnik technologiczny i dlatego to jest opcja: win-win. Oni budują ekosystem, my dostarczamy silnik technologiczny i rozwijamy się razem.

Tylko znowu skręcamy w stronę przedsiębiorstw. A w Google chcecie budować rozwiązania AI dla rządu w czasie kiedy wyraźne stało się, że technologia jest siłą nacisku dla aktorów państwowych, którzy np. mogą zablokować dowolną platformę.

Ważne jest to, że to nie jest zamknięte forum, podmioty państwowe nie są zobowiązane współpracować z Google, do partnerstwa będą mogły dołączać również inne firmy. Poza tym Google tym się różni od rozwiązań Microsoft, Oracle czy IBM, że jest wręcz twórcą i propagatorem open source. Wszystkie rozwiązania, które robi Google, to rozwiązania interoperacyjne, mające możliwość włączania różnych aplikacji, różnych ekosystemów, zintegrowania ich.

Jak Google chce transformować energetykę?

A jakie pomysły na projekty mogą być efektem partnerstwa w dziedzinie energetyki?

Przede wszystkim Polska stoi dziś przed wyzwaniem związanym ze starzejącą się siecią energetyczną, a zwłaszcza z przestarzałą siecią przesyłową. To właśnie ona stanowi główną barierę dla szybkiego rozwoju zielonej energii i integracji nowych źródeł prosumenckich. Kluczowe jest więc wdrożenie warstwy danych i inteligentnego zarządzania, które pozwoli na bieżąco monitorować stan sieci i optymalizować jej działanie. To rozwiązanie mogłoby radykalnie zwiększyć efektywność systemu. Dla Google’a to nie jest nowość. W ramach globalnej infrastruktury stworzyliśmy własną, zaawansowaną sieć energetyczną, dzięki której nasze usługi, takie jak YouTube, wyszukiwarka czy Mapy Google, są dostępne dla miliardów użytkowników na całym świecie bez zakłóceń.

Nasza optymalizacja energetyczna jest na najwyższym światowym poziomie, a Google jest dziś największym klientem zielonej energii. Co więcej, dynamicznie przełączamy nasze źródła zasilania na odnawialne, co wymaga inteligentnego systemu zarządzania zarówno źródłami energii, jak i odbiorcami. Ten know-how daje ogromną szansę na przyspieszenie transformacji energetycznej w Polsce. Zamiast przez kolejne 20 lat inwestować miliardy w mozolne budowanie rozwiązań od podstaw, można skorzystać z gotowych, sprawdzonych technologii i błyskawicznie zdigitalizować oraz zoptymalizować zarządzanie siecią przesyłową.

W obszarze cyberbezpieczeństwa, którego też dotyczy porozumienie, można podobnie wykorzystać sztuczną inteligencję do wykrywania zagrożeń bezpieczeństwa i reagowania na nie.

Rozumiem, że partnerstwo wiązałoby się z inwestycjami również w data center?

Z planem rozwoju infrastruktury, w tym zapotrzebowaniem na centra danych, tak.

Partnerstwo pomoże wyjść z drugiej kategorii?

Tylko że my przez cały czas jesteśmy na etapie państwa drugiej kategorii obliczeniowej z limitem na import półprzewodników nałożonym przez USA. Czy to przeszkadza tym planom?

Wszystkim powinno zależeć na tym, żeby ta kategoryzacja się zmieniła. Wiele z tych rozwiązań, o których mówimy, wymaga zbudowania pod nie infrastruktury, nad którą kontrolę musi mieć państwo. Dlatego jest potrzebny zaawansowany plan i dlatego podpisaliśmy list intencyjny, żeby dokładnie zmapować, jakie rozwiązania mamy zrobić, jaka jest potrzebna do tego infrastruktura. I dlatego potrzebujemy tyle czasu na pokazanie konkretów. Jesteśmy pierwszym krajem w Europie, który wziął sobie właśnie taki ambitny pomysł na tapet.

A kto był inicjatorem tego planu? Kancelaria Premiera czy Google?

Inicjatorem jest Polski Fundusz Rozwoju wraz z OChK, dla której PFR jest udziałowcem. Z drugiej strony my sami chcieliśmy przekonać naszych szefów w Google, żeby Polski nie traktować jak wszystkie inne kraje Europy, tylko jak wyjątkowe miejsce do inwestowania, które tworzą rozpędzona gospodarka, wybitny talent i przedsiębiorczość. Kraj, który jest dużo bardziej ambitny, a zarazem wystarczająco duży żeby taki plan wdrożyć.

Teraz najważniejsza jest poważna rozmowa o tym, co w Polsce się powinno wydarzyć, żebyśmy w pełni wykorzystali szansę, jaką niesie AI. ©℗

ikona lupy />
Magdalena Dziewguć,
country director
w Google Cloud Poland / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe