Osoby fizyczne planujące rozpoczęcie działalności gospodarczej często intuicyjnie oceniają, czy opłaca im się otwierać firmę, czy też za rok bądź dwa wejdą w życie nowe przepisy, które spowodują, że stanie się to nieopłacalne. Duże podmioty takiej analizy dokonują w pełni świadomie, często wydając na nią ogromne pieniądze. Nic dziwnego – gdy ktoś planuje wydać na budowę zakładów, zakup maszyn czy zatrudnienie ludzi miliony złotych, chciałby mieć pewność, że inwestycja się zwróci.
Niestety, Polska w oczach inwestorów nie jest postrzegana jako kraj stabilny pod względem systemu prawnego. Jak wskazuje Grant Thornton w „Barometrze prawa 2024”, w samym tylko 2023 r. przyjęto 34,4 tys. stron nowych aktów prawnych, wprowadzono 1604 zmiany przepisów regulujących działalność gospodarczą, a vacatio legis dla norm podatkowych skróciło się do rekordowych 31 dni. W ciągu 10 lat przyjęto akty prawne liczące aż 250 tys. stron. Raport wskazuje na jeszcze jeden interesujący wskaźnik. W 2023 r. aż 26 proc. ustaw trafiło do parlamentu jako projekty poselskie bądź senackie. W ostatniej dekadzie ten wskaźnik spadł poniżej 20 proc. jedynie dwukrotnie, w 2017 i 2019 r.
Dlaczego tak się dzieje? Bo w ten sposób projekty ustaw nie muszą przechodzić procesu konsultacji publicznych. Nie trzeba ich przedstawiać do opiniowania ani organizacjom pozarządowym, ani związkom zawodowym czy organizacjom pracodawców. Nie trzeba ich uzgadniać również z Radą Dialogu Społecznego. To przecież czasochłonne, stwarza konieczność odpowiedzi na często niewygodne pytania i tłumaczenia się z rozwiązań, które mogą budzić poważne zastrzeżenia obywateli. Jest to całkowicie zbędne, szczególnie jeśli nie ma się zamiaru uwag strony społecznej uwzględniać.
W przeszłości mieliśmy mnóstwo przykładów sytuacji, gdy akty prawa kluczowe dla gospodarki czy konkretnej branży były wprowadzane bez konsultacji, często jako wrzutki legislacyjne do losowych projektów ustaw. Jednym z najbardziej jaskrawych tego przykładów było wprowadzenie przepisów zasadniczych dla całego rynku aptecznego (Apteki dla Aptekarza 2.0) do projektu ustawy o zmianie ustawy o… gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych oraz niektórych innych ustaw. AdA 2.0 została wprowadzona do projektu w trakcie I czytania na posiedzeniu komisji finansów publicznych oraz gospodarki i rozwoju jako poprawka i nie podlegała jakimkolwiek konsultacjom społecznym.
Te przepisy zostały szeroko skrytykowane przez środowisko aptekarskie i nie tylko, gdyż prowadzą do ograniczenia rozwoju branży farmaceutycznej oraz dostępu pacjentów do usług aptekarskich. Na szczęście 18 września 2024 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że ta wrzutka jest niezgodna z konstytucją ze względu na tryb jej uchwalenia. Wprowadzenie zmian dotyczących aptek w projekcie ustawy niezwiązanym z rynkiem farmaceutycznym w formie poprawki narusza zasadę trzech czytań i jest obejściem procedury legislacyjnej. To tylko jeden z najbardziej jaskrawych przykładów skandalicznego obchodzenia procedury legislacyjnej w ostatnich latach.
Niestety, obecnie również do konsultacji publicznych i przepisów w tym zakresie podchodzi się z dużą swobodą. 19 sierpnia 2024 r. do projektu ustawy o dostępie cudzoziemców do rynku pracy z 25 maja 2024 r. dodano wrzutkę, która w praktyce ma prowadzić do tego, że obcokrajowcy będą musieli być zatrudniani w Polsce wyłącznie na podstawie umowy o pracę. To zmiana kluczowa dla wielu firm i rynku pracy jako całości. Co ważne, nie została ona uzgodniona z przedsiębiorcami, gdyż wprowadzono ją już po zamknięciu procesu konsultacji społecznych. Będzie to powodować dalszy wzrost kosztów działalności gospodarczej, a przede wszystkim ograniczenie elastyczności rynku, czego nie chcą sami pracownicy.
Innym przykładem swobodnego podejścia rządzących do przepisów dotyczących konsultacji społecznych jest procedowanie radykalnej podwyżki akcyzy na wyroby tytoniowe. Trzy lata temu Ministerstwo Finansów w porozumieniu z przedsiębiorcami uzgodniło mapę drogową podwyżek akcyzy, która miała dawać rynkowi pewność dotyczącą zmian obciążeń podatkowych aż do 2027 r. Tymczasem w połowie jej obowiązywania MF postanowiło to porozumienie wyrzucić do kosza. 2 sierpnia 2024 r. przesłano do konsultacji społecznych projekt ustawy w tym zakresie, dając przedstawicielom rynku czas na wyrażenie opinii do 16 sierpnia. Termin ten wypadał w trakcie długiego weekendu. Budzi to poważne zastrzeżenia z uwagi na treść art. 16 ust. 2 ustawy o organizacjach pracodawców oraz art. 19 ustawy o związkach zawodowych. W praktyce wyznaczony termin utrudniał rzetelne zaopiniowanie zaproponowanych zmian prawnych.
Co więcej, projekt ustawy przedstawiono Radzie Dialogu Społecznego z terminem na wyrażenie opinii wynoszącym zaledwie dziewięć dni, podczas gdy zgodnie z art. 5 ust. 4 ustawy o RDS i innych instytucjach dialogu społecznego powinien on wynosić co najmniej 30 dni. Postanowiono również zwołać konferencję uzgodnieniową w tej sprawie, o czym powiadomiono zainteresowanych 30 sierpnia, a konferencja odbyła się 4 września. Zgodnie z par. 44 ust. 3 regulaminu pracy Rady Ministrów na co najmniej siedem dni przed tym wydarzeniem uczestnicy powinni otrzymać zestawienie zgłoszonych uwag i stanowisko resortu. Tymczasem nawet sama konferencja nie została zwołana z siedmiodniowym wyprzedzeniem. Zresztą po co się trzymać dobrych praktyk, skoro i tak nie ma się zamiaru wysłuchać uwag przedsiębiorców? Przedstawiciele MF już na początku konferencji oznajmili, że nie chcą słuchać uwag merytorycznych i są skłonni dyskutować jedynie o kwestiach technicznych.
Od dawna postulowano, aby wszelkie zmiany przepisów, które będą się wiązać z nakładaniem dodatkowych obciążeń na przedsiębiorców, były wprowadzane z vacatio legis wynoszącym co najmniej sześć miesięcy. Miało to dotyczyć zwłaszcza przepisów podatkowych. Obecnie rządzący wielokrotnie deklarowali, że tak właśnie będzie. Tymczasem zarówno ustawa o dostępie cudzoziemców do rynku pracy, jak i ustawa o zmianie ustawy o podatku akcyzowym oraz niektórych innych ustaw mają wejść w życie już 1 stycznia 2025 r. Nie ma możliwości, aby przedsiębiorcy mogli się realnie przygotować do tak drastycznych zmian na rynku.
Walka o przejrzysty proces legislacyjny i wzmocnienie roli czynnika społecznego trwa od lat. Bez tego nie może być mowy o zmniejszeniu niepewności prawnej, która w tak niekorzystny sposób wpływa na konkurencyjność gospodarki. Jeśli chcemy nadal przyciągać bezpośrednie inwestycje zagraniczne i stworzyć warunki do rozwoju polskich firm, musimy zacząć dbać o jakość prawa. Być może rozwiązaniem byłoby wprowadzenie bezwzględnego wymogu przeprowadzania konsultacji i dialogu społecznego w stosunku do wszystkich projektów ustaw? Na razie pozostaje nam jedynie wskazywać legislacyjne grzechy i grzeszki rządzących. ©℗