Branża turystyczna w dorzeczu Odry wciąż nie może się podźwignąć po powodzi.

Pierwsze półrocze tego roku było rekordowe dla hotelarzy z Dolnego Śląska. Jak wynika z najnowszych danych GUS, odwiedziło ich ponad 2 mln turystów, o 7 proc. więcej niż przed rokiem. Tym samym Dolny Śląsk był trzecim najchętniej odwiedzanym miejscem w Polsce, choć pod względem wielkości bazy hotelowej zajmuje dopiero czwarte miejsce.

Klienci odwołują rezerwacje

Hotelarze przyznają, że powódź przekreśliła ich nadzieje, by rekordowy był także cały rok. Wielka woda skłoniła wielu potencjalnych klientów do anulowania rezerwacji. – Noclegi odwoływali klienci indywidualni oraz duże grupy. Skutek jest taki, że dziś mamy zabukowane pokoje w sumie dla kilkudziesięciu osób z dwóch grup. Obłożenie w październiku wyniesie ok. 10 proc. – słyszymy w Hotelu Kłodzko. Podobnie jest w innych miejscach w regionie. Rezerwacje zrobione z wyprzedzeniem na październik albo zostały przeniesione na później, albo w ogóle wycofane.

– W tygodniu nie mamy praktycznie klientów. Obłożenie od poniedziałku do piątku faktycznie oscyluje wokół 10 proc. – mówi Małgorzata Dyrduł, menedżer hotelu Niemcza, i dodaje, że nieco lepiej wyglądają weekendy, w czasie których odbywają się warsztaty wina. – Bywa, że mamy wtedy nawet 90-proc. obłożenie. Ale to za mało, by uratować październik przed spadkiem przychodów rok do roku. Będą na pewno o kilkadziesiąt procent niższe – dodaje, zaznaczając, że listopad jest na razie wypełniony klientami, którzy przenieśli rezerwacje z powodu powodzi. Nowych klientów natomiast w ogóle nie ma.

Sytuacja zmusiła do obniżek cen. Rabaty sięgają 10 proc.

COVID-19 nie pomaga

Sytuację nieco ratują firmy ubezpieczeniowe, wynajmujące pokoje dla swoich przedstawicieli, którzy oceniają szkody, oraz służby pomagające w likwidacji zniszczeń, przybywające m.in. z Niemiec. Hotelarze mówią jednak, że pokoje są im wynajmowane po kosztach, by były pieniądze na zapłacenie bieżących rachunków. Do tego hotelarzom przychodzi się mierzyć z kolejnym wyzwaniem. To rosnąca liczba zachorowań na COVID-19, z powodu których są odwoływane szkolenia.

Przedsiębiorcy dodają, że sytuacja zmusiła ich do obniżek cen. Dziś oferują noclegi średnio o 10 proc. taniej niż przed powodzią. Choć na stronach niektórych obiektów widnieją stare cenniki, to od kwot w nich podanych są udzielane rabaty. Tymczasem – jak tłumaczy Ireneusz Węgłowski, prezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego – w hotelach na terenach dotkniętych powodzią I i IV kw. roku są wyjątkowo ważne ze względu na pobyty wypoczynkowe i okolicznościowe związane z feriami.

– Anulowane rezerwacje, które dotknęły wiele obiektów, na pewno przyczynią się do spadku dochodów w całym 2024 r. – mówi Węgłowski i dodaje, że z ankiety przeprowadzonej przez izbę wynika, iż hotele, które doznały szkody w wyniku powodzi, mają anulacje na poziomie 55 proc., a te nieuszkodzone – 39 proc. Szacunek utraty przychodów dla hoteli, które doznały szkody, to średnio 340 tys. zł, a dla hoteli nieuszkodzonych – 147 tys. ©℗