W poniedziałek Główny Urząd Statystyczny podał we wstępnych wyliczeniach, że tegoroczne zbiory ziaren podstawowych będą o 4 proc. niższe od zeszłorocznych i wyniosą ok. 25,4 mln t. Byłby to najniższy wynik od 2019 r. Zbiory zbóż ogółem ocenia się na 35,3 mln t, o 2 proc. mniej. Zdaniem ekspertów dane potwierdzają jednak, że sytuacja na rynku zbóż pozostaje stabilna i w najbliższych tygodniach nie należy się spodziewać znacznych wahań cen ani surowca, ani produktów pochodnych.
– Od strony podaży rynek jest zabezpieczony. Mamy dość wysokie zapasy z zeszłego sezonu, które ja szacuję na 5,5–7,6 mln t. Produkcja z tego sezonu jest zgodna z oczekiwaniami. Ceny w hurcie mogą delikatnie rosnąć w kolejnych tygodniach, bo producenci będą doliczać koszty magazynowania, ale w detalu zmiany cen produktów zbożowych będą dla klientów mało odczuwalne – mówi Wiesław Łopaciuk, ekspert ds. rynku zbożowego w Instytucie Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ).
Produkcja będzie niższa
Mniejsze o 11 proc. mają być natomiast zbiory rzepaku i rzepiku. Zdaniem Ewy Rosiak z IERiGŻ, choć produkcja będzie niższa, to jakość ziarna, a konkretnie poziom zaolejenia, jest relatywnie wysoki. Rzepak wykorzystuje się przede wszystkim do produkcji biopaliw oraz oleju spożywczego i margaryn. – Jeśli ceny masła będą nadal rosły, to alternatywnym tłuszczem staną się margaryny, to zaś będzie dokładać presję cenową na rzepak – przewiduje Rosiak.
Jak usłyszeliśmy w GUS, opublikowane wczoraj szacunki nie uwzględniają wrześniowych strat powodziowych, choć, jak ocenia Łopaciuk, będą one miały dla ogólnopolskiej produkcji marginalne znaczenie.
Straty w owocach
Duże straty zanotowali natomiast plantatorzy owoców i sadownicy. Łączne zbiory oszacowano na niecałe 4,1 mln t, czyli o prawie 17 proc. mniej niż w 2023 r.
Wpływ na tak niski wynik miała przede wszystkim pogoda – wysokie temperatury w lutym i marcu przyspieszyły kwitnienie roślin, co zwiększyło ich podatność na majowe przymrozki i grado bicia. Eksperci GUS podkreślają, że z powodu niesprzyjających warunków pogodowych przydatność owoców do długiego przechowywania będzie niższa niż w latach ubiegłych.
Wśród sadowników największe spadki odnotowali producenci wiśni (o 35 proc.), brzoskwiń, moreli i orzechów włoskich (27 proc.), czereśni (24 proc.), śliwek (23 proc.), jabłek (17 proc.) i gruszek (6 proc.). Produkcja owoców z krzewów owocowych i plantacji jagodowych jest niższa o 13 proc. Mniej będzie porzeczek (23 proc.), agrestu (20 proc.), malin (19 proc.) i truskawek (12 proc.).
Mniejszy problem z warzywami
Zdaniem Piotra Domagały, dyrektora ds. sektora rolnego w Santander Bank Polska, tak duże straty w produkcji owoców są już przez rynek wycenione i nie powinniśmy odnotować skoku cen tych produktów. – GUS jedynie potwierdził tendencje, które były obserwowane w ostatnich miesiącach. Już przed wakacjami było widać, że nietypowa pogoda obniży plony, więc producenci i dystrybutorzy już w okresie letnim dostosowali ceny – mówi Domagała. – Naturalną konsekwencją wzrostu cen surowca są wyższe ceny przetworów: soków czy dżemów. Jabłka, gruszki czy truskawki to nie są w przypadku Polski produkty, których mniejsza produkcja krajowa mogłaby zostać zbilansowana importem – tłumaczy.
Dużo lepiej anomalie pogodowe z I połowy roku zniosły warzywa gruntowe. Ich łączna produkcja została oszacowana na ok. 3,8 mln t, czyli na poziomie zbliżonym do roku ubiegłego, choć – jak zastrzegają statystycy – ostateczna wielkość produkcji będzie zależeć od dalszych warunków pogodowych. Lepsze wyniki niż w roku poprzednim odnotowali natomiast plantatorzy buraków cukrowych i ziemniaków – tych pierwszych warzyw będzie w tym roku więcej o 10 proc., a drugich o 5 proc. ©℗